Zamachy w Belgii. Reakcje świata
Światowi przywódcy potępiają zamachy, do których doszło w Brukseli. Prezydent Rosji Władimir Putin określił je jako "barbarzyńskie zbrodnie" - poinformował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Z kolei prezydent Francji Francois Hollande oświadczył, że "ataki w Brukseli uderzyły w całą Europę".
Rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych oświadczyła też, wypowiadając się po zamachach, że zamrożenie prac Rady NATO-Rosja utrudnia walkę z terroryzmem.
"Zamrożono kanały przeciwdziałania terroryzmowi, zarówno dwustronne, jak i wielostronne" - powiedziała Zacharowa w telewizji Rossija24, dodając, że chodzi w szczególności o Radę Rosja-NATO. "Kwestia walki z terroryzmem jest właśnie jednym z istotnych i ważnych tematów współpracy w tym formacie" - zauważyła.
"Ale partnerzy zachodni wstrzymali tę pracę. Pod wszelkimi zmyślonymi pretekstami wstrzymywano pracę na kierunku antyterrorystycznym" - powiedziała Zacharowa. Po aneksji Krymu przez Rosję oraz wybuchu konfliktu na wschodniej Ukrainie NATO zawiesiło cywilną i wojskową współpracę z Moskwą. Utrzymano jednak kontakt w Radzie NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów. Od czasu wybuchu konfliktu ukraińskiego odbyły się dwa spotkania na tym szczeblu.
Wcześniej we wtorek rzecznik Kremla przekazał, że swoją ocenę wydarzeń w Brukseli prezydent Rosji sformułował w telegramie z kondolencjami przesłanym na ręce króla Belgów Filipa. "Prezydent Putin przekazał już wyrazy współczucia królowi Belgów Filipowi w związku ze śmiercią cywilów w rezultacie serii wybuchów w Brukseli. Prezydent stanowczo potępił te barbarzyńskie zbrodnie" - oświadczył rzecznik Kremla.
Belgia "kolejny raz ucierpiała w tchórzliwych i morderczych atakach" - powiedział premier Holandii Mark Rutte. Zapewnił, że "Holandia jest gotowa nieść wszelką możliwą pomoc i wsparcie swemu południowemu sąsiadowi".
"Stan nadzwyczajnego pogotowia jest konieczny, także w naszym kraju. Podejmiemy wszelkie niezbędne kroki zapobiegawcze" - oznajmił.
Władze Holandii nie zdecydowały się jednak zwiększyć poziomu zagrożenia antyterrorystycznego. Obecnie poziom zagrożenia ocenia się jako "istotny"; władze nie mają konkretnych dowodów w sprawie możliwego pilnego zagrożenia.
Prezydent Francji Francois Hollande oświadczył we wtorek w komunikacie, że "poprzez ataki w Brukseli uderzona została cała Europa". Europa musi podjąć "niezbędne kroki w związku z powagą zagrożenia" - dodał prezydent.
Podkreślił, że Francja, która sama została zaatakowana w styczniu i listopadzie ubiegłego roku, ma swój udział w wysiłkach antyterrorystycznych.
"Jesteśmy w stanie wojny" i "w obliczu tej wojny potrzebna jest mobilizacja w każdej chwili" - oświadczył z kolei premier Manuel Valls.
Minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault podał w komunikacie, że w rozmowie telefonicznej ustalił z szefem dyplomacji Belgii Didierem Reyndersem "konieczność dalszej koordynacji naszych działań w kwestii walki z terroryzmem".
- Szef MSW Niemiec Thomas de Maiziere potępił wtorkowe zamachy w Brukseli jako atak na wolność i Unię Europejską. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec, kardynał Reinhard Marx zapowiedział modlitwy za ofiary zamachów.
Cele wybrane przez zamachowców - międzynarodowe lotnisko i stacja metra w pobliżu instytucji unijnych - świadczą o tym, że ten "terrorystyczny zamach skierowany był nie tylko przeciwko Belgii, lecz także przeciwko naszej wolności, naszej swobodzie poruszania się, naszej mobilności i przeciwko temu wszystkiemu, co należy do UE" - powiedział de Maiziere. Jak dodał, Niemcy są poruszeni tymi zamachami tak samo jak inne narody.
Szef resortu spraw wewnętrznych zauważył, że obecne zamachy w Brukseli mogły zostać wywołane wcześniejszymi aresztowaniami podejrzanych o terroryzm. Zapewnił, że nie powstrzyma to władz przed walką z terroryzmem.
Głos zabrał też przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kardynał Marx. "Myślami jestem w tych godzinach przy zmarłych, rannych i ich bliskich. W Wielkim Tygodniu będziemy modlić się szczególnie za ofiary przemocy i ich krewnych" - oświadczył arcybiskup Monachium.
Niemiecki prezydent Joachim Gauck potępił we wtorek zamachy terrorystyczne w Brukseli i zapewnił króla Belgów Filipa, że wobec zagrożenia aktami terroru może liczyć na wsparcie ze strony Niemiec.
W depeszy kondolencyjnej do belgijskiego monarchy Gauck napisał, że okrutne zamachy terrorystyczne były dla niego głębokim wstrząsem. Potępił "straszne zbrodnie, które pociągnęły za sobą tak wiele ofiar".
"Niemcy stoją wobec tych aktów terroru po stronie Belgii. Wspólnie obronimy nasze europejskie wartości, wolność i demokrację" - zadeklarował Gauck.
Zaledwie dwa tygodnie temu prezydent Niemiec złożył w Belgii oficjalną wizytę. Podzielamy żałobę belgijskiego narodu i czujemy ból rodzin i przyjaciół ofiar - dodał niemiecki przywódca. Gauck przebywa obecnie z wizytą państwową w Chinach.
Nigdy nie pozwolimy, żeby terroryści zwyciężyli - oświadczył we wtorek premier Wielkiej Brytanii David Cameron po posiedzeniu sztabu antykryzysowego COBRA poświęconemu atakom w Brukseli.
"Mamy do czynienia z bardzo konkretnym zagrożeniem terrorystyczny w różnych krajach europejskich i musimy skonfrontować się z nim na wszelkie możliwe sposoby" - powiedział Cameron, apelując o solidarność.
"Dzisiaj jest dzień współczucia, kondolencji, ale także wzmocnienia naszego własnego bezpieczeństwa" - dodał.
Szef brytyjskiego rządu oznajmił, że rozmawiał z belgijskim premierem Charlesem Michelem, któremu przekazał kondolencje i zaoferował wszelką pomoc.
Dodał, że zdecydował o wzmocnieniu obecności policyjnej na lotniskach, w portach i w metrze. Alert antyterrorystyczny utrzymano na obowiązującym od sierpnia 2014 roku czwartym poziomie (w pięciostopniowej skali).
Papież Franciszek potępił wtorkowe zamachy terrorystyczne w Brukseli, nazywając je "ślepą przemocą", która przynosi cierpienia. Telegram w jego imieniu wystosowano do arcybiskupa stolicy Belgii Jozefa De Kesela.
W depeszy watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin napisał, że papież "ponownie potępia ślepą przemoc, która powoduje tyle cierpienia, i prosi Boga o dar pokoju".
Franciszek, jak podkreślił sekretarz stanu, modli się za ofiary śmiertelne i przyłącza się do bólu ich bliskich.
"Papież wyraża swą najgłębszą solidarność z rannymi i ich rodzinami oraz z tymi wszystkimi, którzy niosą pomoc prosząc Boga o wsparcie i pocieszenie w chwili próby" - napisano w telegramie.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan potępił we wtorek zamachy w Brukseli i jednocześnie postawił znak równości między - jak to określił - terrorystami niezależnie od tego czy są to Kurdowie odpowiedzialni za ataki w Ankarze czy zamachowcy ze stolicy Belgii.
"Potworne ataki w Brukseli przypomniały, że terror nie może być metodą walki o wolność, co też po raz kolejny pokazuje, że należy wzmóc wspólne wysiłki w walce z wszelkimi typami terroru" - podkreślił Erdogan w oświadczeniu.
Dzień wcześniej Erdogan oświadczył, że jego kraj stoi w obliczu "jednej z największych fal terroryzmu w swojej historii". Zapowiedział, że po ostatnich atakach władze Turcji będą zwalczać kurdyjskich rebeliantów i Państwo Islamskie (IS).
Do ostatnich dwóch dużych zamachów terrorystycznych w Ankarze przyznało się zbrojne ugrupowanie Sokoły Wolności Kurdystanu (TAK), powiązane ze zdelegalizowaną w Turcji Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). PKK, która domaga się większej autonomii dla Kurdów w Turcji, jest również przez UE i USA uznawana za organizację terrorystyczną.
13 marca w tureckiej stolicy doszło do samobójczego zamachu, w którym śmierć poniosło 37 osób, a 120 zostało rannych. Z kolei 17 lutego 29 osób zginęło, a kilkadziesiąt odniosło rany w wybuchu samochodu pułapki.