Reklama

Dr Liedel dla Interii: Terroryści mogli przyspieszyć ten atak

​- Mimo że jest prowadzona szeroko zakrojona operacja antyterrorystyczna, to tak naprawdę żadne państwo nie jest w stanie stworzyć systemu, który będzie w stu procentach odporny - mówi w rozmowie z Interią dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas, doktor Krzysztof Liedel. - Bardzo często udaje nam się zapobiegać zamachom, ale jednak raz na jakiś czas terroryści są szybsi - podkreśla ekspert.

- Ja osobiście nie wiązałbym bezpośrednio tych zamachów z aresztowaniem konkretnego terrorysty. Być może te zamachy mają związek z tą szeroko zakrojoną operacją antyterrorystyczną. Być może terroryści doszli do wniosku, że będą za chwilę aresztowani i ich grupa zostanie rozbita i zdecydowali się na zaplanowanie i przeprowadzenie ataku - wyjaśnia ekspert w rozmowie z Interią. 

- Być może był to scenariusz, który był szykowany w innym terminie, a terroryści przyspieszyli ten atak - konkluduje dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem.

Reklama

- Dzisiaj terroryści atakują głównie "cele miękkie", a więc takie miejsca, gdzie się gromadzi duża ilość osób w określonym czasie. To miejsca, które łatwo jest zaatakować i stosunkowo łatwo jest osiągnąć ten efekt psychologiczny. Ginie dużo ludzi, są to ataki spektakularne - mówi dr Liedel.

- Wydaje się, że Polska cały czas pozostaje mało atrakcyjna dla terrorystów - uspokaja dr Liedel. - Trzeba jednak pamiętać o tym, że ta sytuacja w każdej chwili może się zmienić - podkreśla. 

W zamachach w Brukseli śmierć poniosły co najmniej 34 osoby. 20 osób zginęło w metrze, a 14 na lotnisku. Pierwszy atak miał miejsce przed godziną 8 rano na lotnisku Zaventem w belgijskiej stolicy, gdzie doszło do podwójnej eksplozji. Kolejny zamach nastąpił dwie godziny później w wagonie metra na stacji Maelbeek w pobliżu siedzib instytucji UE.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy