Reklama

Abdeslam: Gdybym chciał, ofiar byłoby więcej

"Gdybym chciał, w Paryżu byłoby więcej ofiar" - miał powiedzieć Salah Abdeslam swojemu bratu, podczas odwiedzin w więzieniu. Mężczyzna jest podejrzany o przewodzenie grupie, która przeprowadziła listopadowe zamachy w stolicy Francji. Abdeslam twierdzi, że dobrowolnie zrezygnował z wysadzenia się w powietrze.

Salah Abdeslam przebywa obecnie w areszcie w Brugii (Belgia), gdzie odwiedził go brat Mohamed. Po zakończeniu tej wizyty powiedział belgijskiej telewizji BFMTV, że Abdeslam nie wysadził się, by oszczędzić niewinne osoby.

"Dobrowolnie zrezygnowałem z wysadzenia się" - relacjonuje słowa Abdeslama brytyjski dziennik "The Guardian". "Gdybym chciał, ofiar (w Paryżu - red.) byłoby więcej" - miał powiedzieć bratu podczas widzenia i dodać, że "na szczęście tego nie zrobił".

Ekstradycja do Francji

Zgodnie z decyzją, wydaną przez belgijski sąd, Abdeslam ma zostać przekazany Francji. Jak informował jego prawnik, mężczyzna ponowił ofertę współpracy z francuskimi władzami. Belgijscy prokuratorzy podali, że Francja i Belgia omówi szczegóły przekazania podejrzanego.

Reklama

Salah Abdeslam został zatrzymany 18 marca w belgijskiej dzielnicy Molenbeek,  a więc cztery miesiące po atakach terrorystycznych w Paryżu, w których zginęło 130 osób. Wówczas Abdeslam odpowiedział na część pytań śledczych, ale później skorzystał z prawa do milczenia. Po raz kolejny był przesłuchiwany po atakach samobójczych w Brukseli z 22 marca, gdzie zginęło 35 osób, w tym trzech zamachowców.

Po zamachach w Brukseli, belgijskie służby znalazły się w ogniu krytyki. Jednym z głównych zarzutów było popełnienie przez funkcjonariuszy błędów podczas przesłuchania właśnie Salaha Abdeslama.

Belgia musi wytłumaczyć się, dlaczego nie udało się przeprowadzić skutecznego przesłuchania groźnego terrorysty; przesłuchania, które mogło udaremnić ataki (w Brukseli - red.)" - wskazywał publicysta "The Washington Post" Marc A. Thiessen.

W ciągu pierwszych 24 godzin nie przesłuchano Abdeslama

Autor komentarza pisał, że gdy Abdeslam, uważany za koordynatora listopadowych zamachów w Paryżu, został schwytany, belgijskie władze precyzyjnie wdrażały odpowiednie procedury: dały mu prawnika i poinformowały, że ma prawo milczeć. Cztery dni później komórka terrorystyczna przeprowadziła ataki w Brukseli, w których zginęło 35 osób, a 340 zostało rannych.

"Zdumiewające jest - jak zauważał Thiessen - że władze w ciągu pierwszych 24 godzin po aresztowaniu wcale nie przesłuchały Abdeslama. Piątkową noc spędził on w szpitalu, lecząc nogę zranioną w ataku. Kiedy w końcu w sobotę wrócił z powrotem na policję, był przesłuchiwany przez całe... dwie godziny i potem nie był już przesłuchiwany aż dopiero po atakach (w Brukseli - red.)". Komentator pytał, dlaczego tak się stało i od razu odpowiadał powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela belgijskich służb bezpieczeństwa - ponieważ Abdeslam "wydawał się zmęczony".

"Wydawał się zmęczony? To właśnie wtedy służby powinny go przesłuchać. CIA wykorzystywało pozbawianie snu jako jedno z najbardziej skutecznych metod przesłuchań. Ale dla Belgów wyczerpanie terrorysty jest powodem, by wstrzymać przesłuchanie, a nie je nasilić" - zauważa Thiessen.

Obecnie Salah Abdeslam  został formalnie oskarżony o "terrorystyczne morderstwo" i działalność w grupie terrorystycznej.




INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy