Reklama

Serce miasta

Legendarny szef oddziału. Antek i jego gwardia

Wśród licznych historii i postaci związanych z Placem Trzech Krzyży szczególne miejsce w pamięci mieszkańców zajmuje wątek Powstania Warszawskiego.

To przede wszystkim losy Batalionu "Sokół", który uformował się przy ulicy Nowogrodzkiej 3/5 tuż po wybuchu powstania, pierwszej nocy po godzinie "W", na bazie grupy oficerów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa, którzy samodzielnie organizowali odcinek obrony sektora ulic Brackiej, Nowogrodzkiej i Żurawiej. W ciągu kilku godzin pod tym adresem zgromadziło się kilkadziesiąt osób, w tym wielu nastolatków, dowodzonych m.in. przez przedwojennych oficerów, jak rotmistrz Władysław Olszowski.

Legendarny szef oddziału

Legendarnym szefem oddziału był 21-letni Antoni Godlewski ("Antek Rozpylacz"), a jego gwardią przyboczną - dwaj bracia, uciekinierzy z getta warszawskiego, którzy w miesiącach przed wybuchem powstania handlowali przy placu Trzech Krzyży papierosami - Perec Hochman "Cwaniak" (w powstaniu pod nazwiskiem Paweł Borkowski) oraz Zalman Hochman "Miki - Bandyta" (jako Zenon Borkowski).

Reklama

Początkowo uzbrojenie batalionu składało się z jednego pistoletu maszynowego STEN, jednego karabinu "lochel", kilku pistoletów oraz granatów i butelek z benzyną. Ta skromna amunicja wystarczyła jednak w zupełności, by Godlewski, wyposażony w pistolet maszynowy sten, nazywany "rozpylaczem", któremu zawdzięczał pseudonim, siał postrach wśród Niemców. Zginął 8 sierpnia przeszyty kulami na rogu ul. Brackiej i Alej Jerozolimskich, pochowano go następnego dnia w podwórzu pobliskiej kamienicy przy ul. Brackiej 5, gdzie w miejscu jego grobu do dziś widnieje przykryty szybą napis z 1945 roku: "Antek Rozpylacz pochowany został na cmentarzu Powązki Wojskowe". Natomiast w 2002 roku, w przeddzień 58. rocznicy wybuchu powstania, w ścianę domu przy ul. Nowogrodzkiej 1/5, gdzie uformował się batalion, odsłonięto tablicę poświęconą wszystkim jego żołnierzom.

Walczyli do ostatnich dni

Walczyli do jego ostatnich dni, blokując Niemców w silnie ufortyfikowanym gmachu Banku Gospodarstwa Krajowego, którego jednak nie zdobyli - będąc zbyt słabo uzbrojeni. Udało się im też zablokować ruch wzdłuż Alej Jerozolimskich i przez pewien czas utrzymać rejon ulicy Nowogrodzkiej przy Brackiej i Kruczej oraz Placu Trzech Krzyży. Kiedy w pierwszych dniach września 1944 roku samoloty niemieckie zrzuciły dziewięć bomb na kościół, część wyposażenia udało się uratować właśnie dzięki pomocy walczących w rejonie Placu Trzech Krzyży żołnierzy AK z Batalionu "Sokół"  którzy z narażeniem życia podjęli trud wydobywania spod gruzu wielu cennych obiektów. Pomagali im harcerze - wskutek nalotu runęła kopuła, nawa główna i cała jedna boczna ściana oraz prawa wieża. Ocalała jedynie połowa rotundy, lewa wieża i kościół dolny, a kamienne elementy, w tym fragmenty figur, wybuchy rozrzuciły w promieniu kilkudziesięciu metrów.

Dawni żołnierze batalionu spotykają się teraz co roku, w rocznicę powstania, w kościele św. Aleksandra przy placu, a następnie odbywa się przemarsz miejscami pamięci związanymi z jednostką.

Przylegający do placu gmach YMCA (organizacji Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej), już po wojnie rozsławiony przez mieszkającego w nim Leopolda Tyrmanda, również odegrał istotną rolę w powstaniu. Początkowo służył jako niemiecki punkt oporu. Przez długi czas powstańcy nie byli w stanie zdobyć budynku ze względu na silny obstrzał, jednak gdy 2 września naprzeciw gmachu spadła bomba lotnicza, która zniszczyła prowizoryczne niemieckie umocnienia, żołnierze z innego batalionu, "Miłosz", wykorzystali okazję, by zaskoczyć Niemców. Wtargnęli do budynku pod osłoną dymu. Niemcy pospiesznie opuścili pozycję i w ten sposób obiekt przeszedł w ręce powstańców.

Do końca walk Niemcy nie zdołali go odzyskać. Dzisiaj w gmachu YMCA mieści Kwatera Główna ZHP, a działania powstańców upamiętnia tablica na frontowej ścianie, odsłonięta w 1984 roku.

B. C.

Reklama

Reklama

Reklama