Deklarację taką złożył w trakcie nadzwyczajnego posiedzenia Izby Gmin, poświęconego ustaleniu dalszego postępowania Wielkiej Brytanii wobec Syrii, która po ubiegłotygodniowym ataku chemicznym pod Damaszkiem stanęła w obliczu groźby zagranicznej interwencji wojskowej. Zapytany, czy Londyn będzie forsował taką interwencję również bez mandatu ONZ, premier odpowiedział: "Byłoby nie do pomyślenia pójść dalej, gdyby zaistniała przeważająca opozycja w Radzie Bezpieczeństwa". To byłaby "interwencja humanitarna" Wcześniej rząd w Londynie informował, że podjęcie działań wojskowych przeciwko Syrii byłoby legalne, nawet jeśli zgody na to nie wyraziłaby Rada Bezpieczeństwa ONZ. Powołano się przy tym na zapisy prawa międzynarodowego. Zgodnie z nimi, interwencja w Damaszku, związana z użyciem broni chemicznej, byłaby traktowana jako "interwencja humanitarna", na którą nie potrzeba zgody Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wielka Brytania ogłosiła, że prawo międzynarodowe daje pozwolenie na podjęcie, w takiej sytuacji, nadzwyczajnych środków.W wydanym przez brytyjski rząd oświadczeniu można także przeczytać, że według materiałów wywiadowczych nie ma wątpliwości, iż w Syrii doszło do ataku bronią chemiczną. "Bardzo prawdopodobnym jest, że stał za nim rząd Baszara al-Asada" - głosi dokument. <a href="http://interia.hit.gemius.pl/hitredir/id=AfJKf67qz3GJtXNhg_6vr6QPXqyGxHseiYdbk5BUwzn.l7/url=http%3A%2F%2Ffakty.interia.pl%2Fnapisz-do-nas" target="_blank">Jesteś świadkiem ważnych zdarzeń lub ciekawych sytuacji? Masz wyczucie chwili i zmysł reporterski? Zrób zdjęcia i przyślij je do nas! Może to Twoja fotografia zostanie wybrana jako zdjęcie miesiąca</a>