Goście programu Bogdana Rymanowskiego komentowali piątkowy, nieudany pucz wojskowy, do którego doszło w Turcji. "Być może było to sfingowane" - powiedziała <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joanna-scheuring-wielgus,gsbi,1617" title="Joanna Scheuring-Wielgus" target="_blank">Joanna Scheuring-Wielgus</a> z Nowoczesnej. Zgodził się z tym Marek Jakubiak z Kukiz'15. Polityk dziwił się, że pucz przeprowadzono w godzinach wieczornych, "kiedy wszystkie ulice są zapchane". "Od kiedy jest tak, że służby bezpieczeństwa są lepiej uzbrojone niż puczyści? Mamy do czynienia z teatrem, z teatrem, w którym 'mój naród' mnie znowu wywyższył" - Jakubiak komentował słowa prezydenta Recepa Erdogana. "Tylko szkoda tej krwi" - podsumował poseł Kukiz'15. "Świat idzie w kierunku wojny, i to wojny światowej" - to z kolei ocena Adama Szejnfelda z Platformy Obywatelskiej. Jak zaznaczył, choć władza Erdogana wynika z demokratycznych wyborów, to już same jego rządy demokratyczne nie są. Piotr Zgorzelski z <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-polskie-stronnictwo-ludowe,gsbi,42" title="Polskiego Stronnictwa Ludowego" target="_blank">Polskiego Stronnictwa Ludowego</a> ocenił, że "to nie był poważny zamach stanu". "Dzisiaj tak naprawdę nie ma nazwisk przywódców tego puczu. Są jakieś podrzędne funkcje pułkownikowskie" - zwracał uwagę. "W moim przekonaniu służby tureckie na pewno miały informację o tym, że tego typu wydarzenie ma mieć miejsce" - dodał. Najbardziej wstrzemięźliwy w ocenach był wiceminister sprawiedliwości <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-patryk-jaki,gsbi,20" title="Patryk Jaki" target="_blank">Patryk Jaki</a>, który odciął się od sugestii, że zamach stanu mógł być sfingowany. "Nie przesądzajmy" - zaapelował.