Pod naporem zwałów gruntu i kamieni zniszczone zostały już 24 domy, kilkanaście kolejnych zostało uszkodzonych. Ewakuowano ludzi z ponad setki budynków. Geolodzy oszacowali osuwisko na 100 hektarów. Mieszkańcy Kłodnego w ciągu zaledwie kilku minut stracili wszystko, co mieli. Opuszczali swoje domy w pośpiechu, ratując życie. W nocy wyskakiwali przez okna w tym, w czym spali, by nie zostać zasypanym we własnym domu. Musieli uciekać. Stracili wszystko Ewakuowanych umieszczono w tamtejszej szkole. Ale w nocy znów musieli uciekać. Okazało się, że ściany placówki zaczęły pękać. - Położyliśmy się już spać, ale nagle ściany zaczęły trzeszczeć. Panika. Najpierw wszystko zwozili pod szkołę, a przed północą wywozili z powrotem - opowiada jeden z ewakuowanych. Ostatecznie kilkadziesiąt osób znalazło schronienie w szkole w pobliskiej Męcinie. Tam nocować będą matki z dziećmi. Mężczyźni wrócili, by ratować, co się da. Pozostali mieszkańcy zagrożonych domów z niepokojem patrzą na zbocze góry. Są spakowani i czekają na sygnał, kiedy będą musieli uciekać. - Tracimy wszystko. Nie mamy już tutaj nic. Czekamy tylko na decyzję. Na konkretną decyzję. Czy nas przesiedlą - całą wieś - i dadzą nam domy zastępcze? To, co obiecuje nam rząd... 100 tysięcy. Ja już zdrowia nie mam. To niewyobrażalne - podsumowuje jedna z mieszkanek, obawiająca się, że Kłodne może zniknąć z mapy Małopolski. Maciej Pałahicki Zobacz więcej: Potężne osuwisko niszczy domy - konieczna ewakuacja Setki osób mogą stracić swoje domy Geolodzy: 34 domy w Lanckoronie do rozbiórki