Polski rząd zapowiada weto do unijnego budżetu, jeśli zostanie on powiązany z praworządnością. Według opozycji takie działanie może skończyć się zablokowaniem Polsce dostępu do funduszy z Brukseli. - Rozporządzenie o powiązaniu budżetu unijnego z praworządnością idzie dalej niż zmiana z traktatu nicejskiego na traktat lizboński. Nawet jednak traktat lizboński zawierał precyzyjne sformułowania mówiące o kompetencjach UE i państw członkowskich. Jeśli zgodzimy się na to rozporządzenie, unijni urzędnicy będą mieli możliwość zabierania Polsce pieniędzy, wtedy gdy nie nie będzie im się podobała nasza polityka w sprawie edukacji, oświaty, organizacji sądownictwa. To walka o to, czy Polska będzie wolnym krajem - powiedział <a class="db-object" title="Patryk Jaki" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-patryk-jaki,gsbi,20" data-id="20" data-type="theme">Patryk Jaki</a>. Zdaniem europosła powiązanie budżetu UE z praworządnością łamie unijne traktaty. "Nam się nigdzie nie spieszy" Patryk Jaki uważa - podobnie jak europoseł <a class="db-object" title="Jacek Saryusz-Wolski" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-jacek-saryusz-wolski,gsbi,2849" data-id="2849" data-type="theme">Jacek Saryusz-Wolski</a> - że prowizorium budżetowe jest dla Polski korzystniejsze niż uchwalony budżet. Wynika to z faktu, że w nowym budżecie UE <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-komisja-europejska,gsbi,34" title="Komisja Europejska" target="_blank">Komisja Europejska</a> zaproponowała cięcia na politykę spójności i politykę rolną, oraz przesunięcia na korzyść unijnego południa. W efekcie Polsce przypadłoby mniej środków, niż w obecnym budżecie na lata 2014-2020. Natomiast w przypadku braku porozumienia ws. budżetu wejdzie w życie tzw. prowizorium, które zakłada, że budżet z 2020 roku zostanie przedłużony i przeniesiony na 2021 r. - Wtedy mielibyśmy 23 proc. więcej niż w nowym budżecie. Dlatego nam się nigdzie nie spieszy - powiedział Patryk Jaki. "Polsce nie grozi to, że straci pieniądze" Bez budżetu unijnego nie będzie jednak funkcjonował fundusz odbudowy gospodarki po pandemii, w którym dla Polski jest około 28 mld euro bezzwrotnych grantów. - Fundusz obudowy to w dużej mierze pożyczki, tą samą kwotę możemy pożyczyć na rynku finansowym. Polsce nie grozi to, że straci pieniądze, musimy bić się o to, aby UE nie odbierała nam kolejnych kompetencji, chyba że chcemy być tylko województwem czy powiatem UE, a nie suwerennym państwem - mówi Patryk Jaki. Jego zdaniem nie grozi nam to, że przestaniemy dostawać pieniądze unijne na nowe inwestycje. - Nie da się zawrzeć porozumienia w sprawie unijnego budżetu poza Polską i Węgrami. Jest to możliwe tylko w przypadku funduszu odbudowy - podkreśla europoseł. "Inne państwa potrzebują tych pieniędzy bardziej niż Polska" Patryk Jaki odrzuca także zarzuty, że obecny kryzys wynika w dużej mierze z szantażowania przez Ziobrę własnego rządu. - Obecny kryzys wynika w dużej mierze z szantażowania przez Ziobrę własnego rządu. To też jest coś, czego Europa dotąd nie widziała. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-zbigniew-ziobro,gsbi,1525" title="Zbigniew Ziobro" target="_blank">Zbigniew Ziobro</a> szantażuje Morawieckiego, że jeśli nie będzie weta to on wyjdzie z koalicji. Na sytuacji całej Europy ciążą wewnętrzne rozgrywki w obozie władzy. To przejaw skrajnej nieodpowiedzialności - mówił w rozmowie z Interią europoseł Janusz Lewandowski. - Nie my spowodowaliśmy ten kryzys. Inne państwa potrzebują tych pieniędzy bardziej niż Polska. Muszą się więc zastanowić, czy chcą popierać powiązanie budżetu z praworządnością - odpowiada Patryk Jaki. Według niego grożenie przez Polskę wetem to "normalne narzędzia negocjacji", które używane są także przez inne kraje.