Szef ochrony gdańskiego finału WOŚP trafi do aresztu
Gdański sąd uwzględnił wniosek prokuratury o aresztowanie Dariusza S., szefa ochrony finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, podczas którego doszło do ataku na prezydenta Pawła Adamowicza.
"Jednocześnie sąd orzekł wykonywanie tego tymczasowego, trzymiesięcznego aresztu w warunkach szpitalnych ze względu na samopoczucie i stan psychiczny podejrzanego" - poinformowała rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Gdańska prokuratura, prowadząca śledztwo w sprawie zabójstwa prezydenta Adamowicza, zarzuciła Dariuszowi S. dwukrotne złożenie nieprawdziwych zeznań oraz podżeganie do tego również innej osoby w wątku dotyczącym identyfikatora z napisem "media".
Wawryniuk wyjaśniła, że Dariusz S., bezpośrednio po zdarzeniu i zatrzymaniu 27-letniego napastnika - Stefana W., przekazał identyfikator organom ścigania, informując, że napastnik posłużył się nim w celu wejścia na scenę, co faktycznie nie miało miejsca.
"Przesłuchany w charakterze świadka 15 stycznia zeznał nieprawdę, że nigdy nie widział tego identyfikatora i nie przekazywał go funkcjonariuszom policji. Przesłuchany 17 stycznia ponownie zeznał nieprawdę, że nie pamięta okoliczności przekazania przez siebie identyfikatora. Wiedzę o tym, że to on przekazał identyfikator, uzyskał dzień przed przesłuchaniem od innego pracownika ochrony. Przy czym, przed tym przesłuchaniem, 16 i 17 stycznia, Dariusz S. kontaktował się z tym pracownikiem i nakłaniał go do złożenia zeznań mających potwierdzić jego wersję przedstawioną w trakcie swojego drugiego przesłuchania" - poinformowała Wawryniuk.
Przestępstwa składania fałszywych zeznań oraz podżegania innych do tej czynności są zagrożone karą do ośmiu lat więzienia. Ponadto prokuratura zarzuciła mężczyźnie posiadanie bez wymaganego zezwolenia broni palnej - broni gazowej - oraz dziewięciu sztuk naboi alarmowych.
Podejrzany Dariusz S. nie przyznał się do zarzutów. Decyzja sądu nie jest prawomocna.
Obrońca podejrzanego, Dawid Szachta, powiedział, że złoży zażalenie na orzeczenie sądu w sprawie aresztu.
"Mój klient uważa się za niewinnego. Od początku postępowania współpracował i współpracuje z organami ścigania. Chciałbym też przy okazji zdementować medialne informacje: mój klient w trakcie imprezy WOŚP w Gdańsku był jednym z pracowników ochrony, kierownikiem bezpieczeństwa była inna osoba. Chcę też podkreślić, że firma ochroniarska nie była informowana przed imprezą, że weźmie w niej udział prezydent Gdańska" - dodał adwokat.
Prokuratorzy i policja cały czas ustalają, jak rzeczywiście napastnik dostał się na scenę, gdzie odbywał się gdański finał WOŚP.
W niedzielę, 13 stycznia, wieczorem Pawła Adamowicza zaatakował nożem w centrum miasta 27-letni Stefan W., który podczas finału WOŚP wtargnął na scenę. Samorządowiec w bardzo ciężkim stanie trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, gdzie w zeszły poniedziałek po południu zmarł. Paweł Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.
W sobotę odbył się pogrzeb prezydenta Gdańska. Urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy św. Marcina w Bazylice Mariackiej.