Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazetTrwa zacięta walka przed wyborami prezydenckimi w Stanach ZjednoczonychNie brakuje głosów o złym stylu zarządzania w wykonaniu Kamali HarrisDziennik "The Washington Post" porozmawiał z byłymi i obecnymi współpracownikami demokratki Dzień po tym, jak prezydent Joe Biden zrezygnował w lipcu z ubiegania się o reelekcję, ponad 300 byłych współpracowników wiceprezydent Kamali Harris publicznie poparło jej kandydaturę. Fala wsparcia nie miała precedensu w tej i tak już niezwykłej kampanii. "Byliśmy świadkami jej przywództwa najbliżej, jak się da" - napisali w liście. "Jest niezwykłą liderką o wspaniałym charakterze" - dodali. USA. Kamala Harris na prezydenta. Duża rotacja współpracowników - List był spontanicznym wyrazem sympatii dla Harris - powiedziała Rachel Palermo, która pracowała dla Harris przez trzy lata w biurze wiceprezydent. Ale w wywiadach byli współpracownicy i zarazem sygnatariusze listu przyznali, że odnosił się on również do jednej ze słabości demokratki jako kandydatki na prezydenta i urzędnika: jej wymagającego stylu zarządzania. Byli współpracownicy wiceprezydent USA twierdzą, że jej interakcje z personelem mogą przypominać dociekliwego prokuratora, który przepytuje świadka, zadając trudne pytania na niewygodne tematy. A jej ostrożne podejście do podejmowania ważnych decyzji miało raczej frustrować innych niż inspirować. W trakcie kariery demokratki nie brakowało głośnych odejść zatrudnionych w jej biurach, czy to za czasów kierowania prokuraturą okręgową w San Francisco, prokuraturą generalną Kalifornii, czy kiedy zasiadała w Kongresie jako senatorka reprezentująca ten stan. Jej senackie biuro zyskało złą reputację ze względu na dużą rotację zatrudnionych. Według analizy Legistorm, organizacji zajmującej się m.in. publikowaniem danych na temat polityków, rotacja w biurze Harris dała jej dziewiąte miejsce pod tym względem wśród senatorów, którzy zasiadali w Kongresie w latach 2017-2021. Kamala Harris kontra Donald Trump. Zarzuty o styl zarządzania Okazuje się, że ponad 90 proc. współpracowników Harris, którzy rozpoczęli pracę w biurze wiceprezydent na początku 2021 r., od tego czasu zmieniło pracę. Kamala Harris mierzyła się w tym czasie także z poważnymi oskarżeniami. Sytuacja stała się tak niepokojąca latem 2021 r., że interweniować musiał Joe Biden. Miał on wezwać swoich najbardziej zaufanych pracowników i ostrzec ich, że jeśli sprawy związane z wiceprezydent nadal będą wyciekać do mediów, zwolni ich. Prezydent w rozmowie z Harris miał także zapewnić o jego wsparciu - twierdzą świadkowie wydarzeń. Liczne rotacje w biurze demokratki zrodziły zarzuty o jej zły styl zarządzania. Jednak osoby życzliwe Harris twierdzą, że krytyka jest przesadzona. Przypomina się, że jej poprzednik za prezydentury Donalda Trumpa - Mike Pence - mógł się "pochwalić" 83 proc. rezygnacji z pracy w biurze wiceprezydenta. Inna sprawa, że administracja republikanina w latach 2017-2021 nie słynęła ze stałości. Jeden dyrektorów ds. komunikacji, Anthony Scaramucci, wytrzymał zaledwie 11 dni na stanowisku. Dlatego narzekania na Harris bledną w obliczu oskarżeń wymierzonych w przywództwo Trumpa. Najlepszym dowodem fakt, że jego szef sztabu, sekretarz obrony, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego i inni kluczowi współpracownicy ostrzegali opinię publiczną przed jego ewentualnym powrotem do Białego Domu. Kamala Harris zdała test? Z anonimowych rozmów z 33 obecnymi i byłymi współpracownikami Harris wynika, że udało im się pokonać trudności pierwszego roku na stanowisku wiceprezydent. A z czasem demokratka zaczęła radzić sobie coraz lepiej jako zastępczyni Joe Bidena. Przede wszystkim znalazła tematy, które bardziej jej odpowiadały i zastąpiła kluczowych współpracowników osobami, które zaakceptowały jej styl zarządzania. Teraz przed Harris najtrudniejszy test w politycznej karierze, który w ciągu najbliższych 60 dni wyłoni nowego gospodarza Białego Domu. W przypadku zwycięstwa była prokurator generalna Kalifornii stanie przed jeszcze większym wyzwaniem: kierowaniem rozległą biurokracją federalną. Osoby zbliżone do Harris twierdzą, że energiczne wejście przez nią w kampanię prezydencką, wykorzystanie energii i entuzjazmu po rezygnacji Joe Bidena są najlepszym świadectwem jej przywództwa. Podkreśla się także, że co najmniej 20 osób, które współpracowały z nią w przeszłości, ponownie dołączyło do sztabu. To m.in. eksperci polityczni Rohini Kosoglu i Ike Irby, weterani wspólnej pracy zarówno w Senacie, jak i w biurze wiceprezydent. Osoby bliskie Harris podkreślają, że jej styl zarządzania nie zmienił się, ale zmianie uległy okoliczności. A spory z czasów pandemii, o których rozpisywała się prasa, są teraz postrzegane jako drobne nieporozumienia w kontekście walki o zatrzymanie marszu Trumpa do Białego Domu. - Jej role przywódcze, sposób, w jaki myśli o problemach i chce sobie z nimi poradzić - były bardzo spójne - powiedział Irby w niedawnym wywiadzie. "Dzień dobry, generale" Doniesienia o tym, że Harris była trudnym szefem, towarzyszyły jej niemal od początków kariery w Kalifornii, od stanowiska prokurator okręgowej w 2003 r. Gdy w 2010 r. została prokurator generalną liderowała zespołowi ponad 5 tys. prawników, śledczych i pracowników biurowych. Niektórzy z nich nie kryli frustracji współpracą. Gil Duran, były strateg demokratów, który pracował z Harris przez pięć miesięcy w 2013 r. był jednym z większych krytyków jej stylu zarządzania. W 2021 r. publicznie wezwał ówczesną prokurator do "opanowania kwestii zarządzania i zatrzymania cyklu dysfunkcji". Z kolei w felietonie opublikowanym w 2019 r. Terry McAteer, były kurator oświaty w Kalifornii napisał o miesiącu, który jego syn Gregory spędził jako stażysta u Harris w 2011 r., gdy była prokuratorem generalnym Kalifornii. Pełniła tę funkcję do 2017 r. Demokratka miała "poinstruować cały personel, by wstawał każdego ranka, gdy wchodziła do biura i mówił: 'dzień dobry, generale' ("general" od "attorney general", prokurator generalny - przyp. red.). Gregory otrzymał również instrukcje, by nigdy nie zwracać się bezpośrednio do Harris ani nie patrzeć jej w oczy, ponieważ mogą to robić tylko starsi pracownicy. Twierdzenia te, w większości pomijane w tamtym czasie, w ostatnich tygodniach zyskały uwagę konserwatywnych mediów, gdy Harris została rywalką Trumpa. Shyamala Gopalan Harris, czyli kluczowa rola matki Gregory McAteer odmówił komentarza na temat rewelacji ojca, ale podkreslił w jednym z wywiadów, że popiera Harris. Terry McAteer także nie chciał odnieść się do felietonu sprzed lat. Inni byli pracownicy zapytani przez "The Washington Post" zapewniają, że jako prokurator generalna Harris potrafiła być twarda, ale nigdy arogancka. - Jest bardzo wymagająca wobec siebie, dlatego stawia swojemu zespołowi wysokie standardy, oczekując, że będą pracować bez zarzutu - przyznał Daniel Suvor, były doradca w biurze prokuratora generalnego Kalifornii w latach 2014-2017. Harris zwerbowała Suvora z administracji Baracka Obamy. Mężczyzna powiedział, że uważa twierdzenia McAteera za "całkowicie fałszywe", podając wiele przykładów przystępności Harris i przekonując, że "była normalna". - Nienawidziła być nazywana "generałem" przez współpracowników - dodał. Debbie Mesloh, która doradzała Harris podczas jej kampanii na stanowisko prokuratora generalnego w 2010 r., powiedziała, że demokratka czerpie styl zarządzania od matki. Shyamala Gopalan Harris, onkolog i samotna matka, miała zaszczepić w córkach konieczność samodzielnego radzenia sobie w trudnych sprawach. Wielka porażka w prawyborach demokratów w 2019 r. Po tym, jak wieloletnia demokratyczna senator Kalifornii Barbara Boxer ogłosiła przejście na emeryturę, Harris została wybrana na jej miejsce w 2016 r. - tego samego dnia, w którym Donald Trump został wybrany na prezydenta. W wywiadach pracownicy senackiego biura demokratki mówili, że była stanowczą, ale sprawiedliwą szefową. Wskazywali, że zmusiła ich do zwracania uwagi na szczegóły, w tym na przygotowywanie prostych i sugestywnych pytań na prace senackich komisji. Deklaracja ze stycznia 2019 r. w sprawie ubiegania się o Biały Dom miała rozbudzić nadzieję wśród jej pracowników i zwolenników. Ale wycofanie się z wyścigu pod koniec roku spotkało się z falą rozczarowania i uruchomiło krytykę, zwłaszcza o styl zarządzania personelem w trakcie rywalizacji o partyjną nominację. Wśród najpoważniejszych zarzutów znalazły się m.in. brak umiejętności sformułowania spójnego przesłania kampanii i kiepsko układająca się współpraca w sztabie wyborczym. Podkreślano zwłaszcza częste konflikty między doradcami politycznymi a siostrą Kamali - Mayą, szefową jej kampanii. Harris wycofała z wyścigu o nominację Partii Demokratycznej po 10 miesiącach. Musiała schować ambicje do kieszeni w zderzeniu z rzeczywistością i brakiem środków od darczyńców. Postrzegano to jako jej osobistą porażkę, zwłaszcza że była widziana jako jedna z głównych pretendentek. Juan Rodriguez, lider kampanii Harris w wyborach do Senatu w 2019 r., odmówił komentarza na temat krytyki stylu zarządzania byłej szefowej. "Uważam, że Kamala Harris jest doskonałym liderem i jeszcze lepszym człowiekiem" - podkreślił w e-mailu. "Figurantka". Gdy serial staje się rzeczywistością Pierwszy rok Harris po objęciu stanowiska wiceprezydent w 2021 r. był dla niej wielkim wyzwaniem. Demokratka przeszła do historii jako pierwsza kobieta, pierwsza czarnoskóra osoba i pierwsza Amerykanka hinduskiego pochodzenia, która kiedykolwiek objęła drugi najwyższy urząd w kraju. Rola ta pozycjonowała ją jako faworytkę do bycia przyszłym liderem Partii Demokratycznej. Niespodziewanie jednak duże oczekiwania przykuły uwagę mediów wobec działań wiceprezydent. Dziennikarze śledzili jej poczynania na całym świecie i rozpisywali się o wpadkach. Media porównywały popularność prezydenckiego duetu, a przeciwnicy polityczni usiłowali nadać rozgłos wszelkim potknięciom. Wpadki stały się pretekstem do porównań z serialem HBO pt. "Figurantka" ("Veep"), w którym Julia Louis-Dreyfus, amerykańska aktorka komediowa gra wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, Selinę Meyer. Główna bohaterka często miała przejęzyczenia - co niektórzy pracownicy Harris uznali za zabawną paralelę. Harris na szefową swojego gabinetu wyznaczyła Tinę Flournoy, wieloletnią działaczkę demokratów. Nie znały się przedtem, a wcześniejsze doświadczenie Flournoy w Białym Domu ograniczało się do pełnienia funkcji głównego doradcy w biurze personalnym w administracji Billa Clintona. Obecni i byli współpracownicy Harris twierdzą, że możliwości Flournoy w kontekście codziennego działania Białego Domu były ograniczone. Miało być jej trudno zarządzać napiętym grafikiem szefowej, co frustrowało długoletnich współpracowników wiceprezydent. Jednak nie brakuje głosów, że Flournoy była kompetentną menedżerką. Flournoy nie odpowiedziała na prośby o komentarz. Kamala Harris w Białym Domu i pierwszy rok trudnej pracy Początkowo Harris starała się udowodnić Joe Bidenowi i kręgowi jego doradców, że jest graczem zespołowym. Sprawiło to, że wiceprezydent nie naciskała od razu, by określić portfolio spraw, którymi mogła by się zająć oraz zatrudnić własnych ludzi. Często stawiała więc na osoby, którzy wcześniej pracowały dla Bidena. Potrzeba było czasu, by między pracownikami biura wytworzyła się dobra atmosfera - wskazuje były wysoki rangą urzędnik administracji, który ściśle współpracował z zespołem Harris. Demokratka miała powiedzieć Bidenowi, że nie chce być postrzegana przez opinię publiczną wyłącznie przez pryzmat kwestii praw kobiet oraz kwestii rasowych, szczególnie w pierwszym roku pracy. W rezultacie jej główne priorytety w 2021 r. obejmowały prawa wyborcze i zmniejszenie migracji na południowej granicy USA. Harris starała się poczynić postępy w obu tych kwestiach, co niespecjalnie jej się udawało i przyczyniało się do nerwowości w Białym Domu. Co gorsza, Harris objęła urząd w środku pandemii COVID-19, co oznaczało, że jej zespół początkowo pracował zdalnie. Pandemia ograniczyła pracę w Białym Domu - i tak już "najbardziej obciążającą emocjonalnie, finansowo, fizycznie pracę, jaką można mieć" - do czegoś, co przez wiele miesięcy wydawało się wypełnioną Zoomem harówką - przyznała Ashley Etienne, dyrektor ds. komunikacji wiceprezydent w 2021 r. - Nie mogliśmy się nawet z nią spotkać ani przebywać z nią w tym samym pokoju - powiedział Etienne. "Musisz mieć dobry powód". Współpracownicy o Kamali Harris Rozmówcy "The Washington Post" wskazują, że część personelu Harris była niezadowolona z jej prokuratorskiego stylu przywództwa, np. dociekliwości. - Odprawa z nią jest stresująca. Możesz mieć pewność, że przeczytała wszystkie materiały, opatrzyła je przypisami i jest przygotowana do ich omówienia - powiedział jeden z byłych współpracowników. - Nie możesz przyjść do wiceprezydent i po prostu poprosić ją o zrobienie czegoś. Musisz mieć dobry powód - dodała inna z osób. Dociekliwość przejawiała się także w innych sytuacjach - kontynuuje ta sama osoba - np. gdy ktoś prawił jej komplementy. - Odwracała się do tej osoby i pytała: dlaczego? - wskazuje rozmówca "The Washington Post". Latem 2021 roku Biden poczuł się zmuszony do interwencji, ostrzegając pracowników przed wyciekami do mediów na temat relacji w Białym Domu. Interwencję przyspieszyła fala odejść pod koniec 2021 r., w tym Etienne oraz innej rzeczniczki Harris, Symone Sanders. Rotacja została spotęgowana przez naturalne procesy: biuro wiceprezydenta tradycyjnie polegało w dużej mierze na pracownikach z innych jednostek rządowych, którzy pełnili krótkoterminowe funkcje. W sierpniu 2021 roku Harris i Flournoy zatrudnili na stanowisku doradcy ds. komunikacji Lorraine Voles, dawną rzeczniczkę prasową prezydenta Billa Clintona i dyrektor ds. komunikacji wiceprezydenta Ala Gore'a. To doświadczenie miało dać Voles więcej swobody w poruszaniu się po Białym Domu. Pracownicy twierdzą, że Voles - posiada tytuł magistra w dziedzinie przywództwa organizacyjnego - pomogła ustabilizować biuro, lepiej zarządzając i rozdzielając zadania kilkudziesięciu pracownikom. W efekcie w kwietniu 2022 r. Harris zastąpił Flournoy na stanowisku szefa personelu Voles. Kamala Harris rzeczniczką praw kobiet Nowa szefowa personelu wiceprezydent opracowała plan jak najlepszego wykorzystania czasu Kamali Harris oraz znalezienia kluczowych tematów, dzięki którym mogłaby zaznaczyć swoją pozycję. Postawiono zwłaszcza na sprawy zdrowia reprodukcyjnego po tym, jak Sąd Najwyższy unieważnił wyrok Roe vs. Wade. Decyzja z czerwca 2022 r. oznaczała, że prawo do aborcji nie będzie już gwarantowane przez amerykańską konstytucję i w wielu stanach kobiety stracą dostęp do zabiegu przerywania ciąży. Dla Harris wejście w rolę obrończyni praw kobiet było naturalne. Od wielu lat jest orędowniczką praw reprodukcyjnych, podczas gdy Biden - praktykujący katolik - często unikał słowa "aborcja" i czasami miał trudności z wyjaśnieniem polityki swojej administracji w tym zakresie. Współpracownicy twierdzą, że od tego czasu Harris czuła się bardziej komfortowo, podejmując decyzje punktowe, aby realizować swój program. W kwietniu 2023 r. w ciągu kilku godzin postanowiła udać się do Nashville, by wesprzeć "Tennessee Three" - stanowych prawodawców, którzy zostali pozbawieni stanowisk za swoje stanowisko w sprawie kontroli dostępu do broni. Wiosną szybko odwiedziła Florydę, by skrytykować prawo stanowe, które zakazało aborcji po sześciu tygodniach ciąży. Obrona praw kobiet i złapanie wiatru w żagle Na spotkaniach z personelem Harris drążyła, w jaki sposób federalne przepisy dotyczące prywatności pacjentów przecinają się z wysiłkami republikanów zmierzającymi do ograniczenia dostępu do aborcji - wspomina Jennifer Klein, dyrektor White House Gender Policy Council, która ściśle współpracowała z Harris w kwestiach zdrowia reprodukcyjnego. - Tak naprawdę w ogóle jej nie znałam i nagle znalazłam się na spotkaniach personelu, z czterema lub pięcioma osobami... a ona na mnie naciskała - mówi Klein. - Wymaga wiele od ludzi, którzy dla niej pracują, ale robi to, ponieważ chce uzyskać jak najlepszy efekt - dodaje. Rotacja w biurze Harris spowolniła wraz ze stabilizacją zespołu. Jedna trzecia obecnych pracowników jest w nim od ponad dwóch lat. Rotacja od lata 2021 r. jest mniej więcej na równi z resztą administracji Białego Domu. Osoby bliskie Harris powiedziały, że nie zmieniła sposobu zarządzania personelem, ale otoczyła się ludźmi bardziej pasującymi dla jej stylu, w tym gronem dawnych współpracowników. Przykłady? Kirsten Allen, rzeczniczka kampanii w 2019 r., jest teraz jej dyrektorem ds. komunikacji; Kristine Lucius, była szefowa personelu Harris w Senacie i doradca ds. legislacji w Białym Domu, pracuje obecnie jako doradca wiceprezydent ds. polityki krajowej. - Stworzyła wokół siebie grupę ludzi, którym ufa, którzy ufają sobie nawzajem i potrafią pracować razem jako spójny zespół. I to jest kluczowe - powiedział były wysoki rangą urzędnik administracji. Krytycy nabierają wody w usta Obecni i byli pracownicy mówią, że pozostają sfrustrowani powtarzającymi się oskarżeniami wobec Harris jako fatalnej szefowej. Ich zdaniem nie pasuje to do osoby, która potrafi być zabawna i czuła, gdy nie koncentruje się na poważnych kwestiach politycznych. Mesloh opisuje, jak Harris zachęcała pracowników do przyprowadzania dzieci do biura, organizowała kolacje zespołowe, a nawet sporządzała z pracownikami listy najlepszych food trucków. Stronnicy Harris wskazali również na rolę seksizmu i rasizmu w kształtowaniu postrzegania kandydatki demokratów. Wielu byłych i obecnych współpracowników powiedziało, że jej styl zarządzania niewiele różnił się od ich poprzednich szefów, którzy zazwyczaj byli białymi mężczyznami. - Ludzie spoza naszego biura przychodzili do mnie, chcąc zmienić sposób, w jaki się śmiała. Nie pamiętam, by ktokolwiek próbował zmienić sposób, w jaki śmiał się Mike Pence lub Joe Biden - zwraca uwagę jedna z osób z doświadczeniem we współpracy z innymi czołowymi przedstawicielami Partii Demokratycznej. Niektórzy z byłych pracowników Harris zmienili zdanie. Przynajmniej publicznie. Do tej grupy należy także Gil Duran. - Nie mam wątpliwości, że niezależnie od wad Harris, Donald Trump jest o wiele, wiele gorszy - przyznaje mężczyzna. --- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Artykuł przetłumaczony z "The Washington Post". Autorzy: Dan Diamond, Cleve R. Wootson Jr. Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji. Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji. ---