"The Washington Post": Kamala Harris sięga po zagrywkę z podręcznika Donalda Trumpa
Kamala Harris wytyka 78-letniemu Donaldowi Trumpowi wiek, stan zdrowia i dziwne zachowania. Czyli robi to samo co wcześniej Donald Trump Joe Bidenowi. Uwagę przykuwają nieskładne przemówienia republikanina, w których miesza fakty i myli wątki. Nie wszyscy są jednak przekonani, że ta strategia pomoże kandydatce demokratów.
- Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazet
- Tym razem przyglądamy się sytuacji w USA na dzień przed wyborami prezydenckimi
- Kamala Harris sięgnęła po metody Trumpa - zauważa dziennik "The Washington Post"
- Demokratka atakuje konkurenta za wiek i stan zdrowia
"Mam nadzieję, że nic mu nie jest" - w ten sposób Kamala Harris skomentowała na platformie X niedawny "występ" Donalda Trumpa na wiecu w Pensylwanii. Kandydat republikanów w szczycie kampanii wyborczej przez blisko 40 minut kołysał się na scenie do muzyki odtwarzanej z jego własnej playlisty.
Po tym, jak były prezydent USA nazwał się niedawno w Georgii "ojcem zapłodnienia in vitro", zdezorientowana kandydatka demokratów zaprezentowała w trakcie wiecu w Green Bay w stanie Wisconsin wideo z telewizji Fox News z Trumpem i zapytała zgromadzonych, śmiejąc się: - Co to w ogóle ma znaczyć? - nie dowierzała.
Kilka dni później wielokrotnie zacytowała doniesienia portalu Politico, jakoby jej rywal w wyścigu do Białego Domu zrezygnował z kilku wywiadów w mediach z powodu "wyczerpania". Harris dawała w ten sposób do zrozumienia, że były prezydent nie jest w pełni zdrowia, by sprawować funkcję naczelnego dowódcy.
- Kiedy Trump odpowiada na pytania lub przemawia na wiecu, zauważyliście zapewne, że ma tendencję do wychodzenia poza scenariusz. I generalnie nie może dokończyć myśli - w ten sposób Harris atakowała w Atlancie rywala w kontekście pojawiających się w mediach wątpliwości co do jego stanu zdrowia.
- Nazwał to lawirowaniem? - zapytała, odnosząc się do sposobu, w jaki Trump nazwał łączenie różnych wątków w trakcie wystąpień. - My nazwalibyśmy to po prostu nonsensem - podkreśliła.
Wybory w USA. Jak Trump Bidenowi, tak Harris... Trumpowi
60-letnia Kamala Harris, odkąd została kandydatką Partii Demokratycznej, odwróciła logikę kampanii wyborczej i zaczęła stosować te same metody, co wcześniej republikanie wobec Joe Bidena.
Przez wiele miesięcy miliarder i jego sojusznicy drwili z obecnego prezydenta z powodu jego wieku, przedstawiając go jako zdezorientowanego i stetryczałego, podczas gdy Trump chwalił się własną witalnością i zapewniał, że ma znakomite wyniki badań lekarskich, w tym funkcji poznawczych.
Biały Dom stanowczo odpierał te zarzuty, czasami atakując dziennikarzy, którzy kwestionowali zdolność Bidena do sprawowania najważniejszej funkcji w państwie. Doradcy i współpracownicy - w tym Harris - podkreślali, że demokrata jest sprawny umysłowo, niezależnie od przypadków mylenia nazwisk zagranicznych przywódców, trudności z poruszaniem się lub sytuacji, gdy gubił wątek podczas publicznych wystąpień. Ostatecznie Biden wycofał się w lipcu z wyścigu o Biały Dom po katastrofalnej, czerwcowej debacie z Trumpem w telewizji CNN.
Ale teraz role się odwróciły. Od wielu tygodni to Kamala Harris przedstawia Trumpa nie tylko jako starego, ale także niestabilnego, niezrównoważonego i dążącego do zgromadzenia "niekontrolowanej władzy". Jej zdaniem zwycięstwo 78-latka w listopadowym głosowaniu zagroziłoby demokracji oraz bezpieczeństwu USA.
Trump odpierał ataki Harris i jednocześnie przekonywał, że rywalka "nie ma energii królika". Zespół republikanina szydził z demokratki w ubiegłym tygodniu z powodu jej rezygnacji z udziału w kilku wydarzeniach w kampanii, gdy przygotowywała się do wywiadu w NBC i występu w formacie town hall (spotkania z wyborcami, którzy mają możliwość zadawania kandydatowi pytań - red.) telewizji CNN.
Na dowód dobrego zdrowia zespół Trumpa wskazał także na niedawną analizę przeprowadzoną przez "Wall Street Journal", zgodnie z którą były prezydent miał wystąpić w mediach znacznie częściej niż Harris, odkąd została kandydatką Partii Demokratycznej.
- Prawda jest taka, że prezydent Trump był znacznie aktywniejszy w trakcie kampanii i udzielił prawie trzy razy więcej wywiadów niż jego rywalka - przekazała rzeczniczka Trumpa Karoline Leavitt. - Prezydent Trump ma więcej energii i jest bardziej pracowity niż ktokolwiek w polityce - dodała.
Sztab Harris odrzuca oskarżenia o kopiowanie pomysłów Trumpa
Ważny członek sztabu Harris, mówiący pod warunkiem zachowania anonimowości, odrzucił twierdzenia, jakoby demokratka kopiowała wcześniejsze pomysły republikanów stosowane wobec Joe Bidena. Rozmówca "The Washington Post" podkreślił, że Trump próbował przekonać opinię publiczną, że u Bidena zdiagnozowano zaburzenia poznawcze, w tym demencję. Miliarder przekonywał, że Biały Dom chciał - rzekomo - zatuszować wszelkie informacje w tej sprawie.
Harris i jej sztab nie diagnozują u Trumpa żadnej choroby - przekonuje nasz rozmówca. Sugerują raczej, że nie nadaje się do pełnienia funkcji prezydenta. Ich zdaniem powołują się na "twarde fakty", w tym odmowę ujawnienia dokumentacji medycznej przez Trumpa, jego wypowiedzi określające przeciwników jako "wrogów wewnętrznych" oraz świadectwa wielu republikanów i byłych urzędników z administracji Trumpa, którzy przekonują, że jest on zagrożeniem dla demokracji.
Harris celowo prowokuje rywala. Powód? Zazwyczaj łatwo połyka przynętę. Tym bardziej, że były prezydent przed rezygnacją Bidena z kandydowania zdefiniował wybory prezydenckie jako swoiste referendum w sprawie wieku i zdolności do sprawowania urzędu. Teraz sztab Harris po prostu gra na jego boisku - opowiada doradca wiceprezydent.
Kamala Harris chwali się wynikami badań lekarskich
Sztabowcy Harris skwapliwie wykorzystują każde potknięcie rywala, publikując w mediach społecznościowych jego wpadki, dziwne wypowiedzi lub przeinaczenia. Współpracownicy wiceprezydent poruszają te same tematy na szlaku kampanii. Również Biden nie szczędzi złośliwości dawnemu rywalowi, podając w wątpliwość jego psychiczną stabilność. - Co jest nie tak z tym facetem? - powiedział niedawno prezydent USA, gdy media obiegły zdjęcia kołyszącego się Trumpa na scenie.
Ale takie komentarze pojawiają się nie tylko bezpośrednio ze strony obozu Harris. W trakcie niedawnego wiecu w stanie Wisconsin Mark Cuban, amerykański przedsiębiorca i miliarder, określił propozycje Trumpa dotyczące podniesienia ceł (zwłaszcza dla towarów z Europy - red.) jako "szaleństwo" i bełkot", stwierdzając, że kiedyś miliarder rozumiał "działanie ceł".
- Nie wiem, co się z nim stało - dodał.
- Byłbyś zmartwiony, gdyby twój dziadek zaczął się tak zachowywać - powiedział z kolei Barack Obama na niedawnym wiecu w Nevadzie. Odniósł się w ten sposób do opisu Trumpa 6 stycznia 2021 r. - dnia szturmu na Kapitol - jako "dnia miłości".
Demokratka w ostatnich tygodniach usiłuje zwrócić uwagę na skąpe doniesienia o stanie zdrowia rywala. Dla podkreślenia przejrzystości sztab Harris opublikował niedawno wyniki badań, wedle których cieszy się ona bardzo dobrym zdrowiem, jako posiadająca "fizyczną i psychiczną odporność wymaganą do skutecznego wykonywania obowiązków prezydenta". I chociaż nie były to pełne wyniki badań, decyzja o ich publikacji była celowym zabiegiem w opozycji do zaniechań Trumpa na tym polu. Wielokrotnie odmówił on ujawnienia wyników.
Jak Amerykanie postrzegaja kwestię zdrowia kandydatów?
Wyborcy są podzieleni w sprawie zdrowia kandydatów. Wskazują, że Kamala Harris ma większą odporność psychiczną i fizyczną, by zostać prezydentem USA. Jednocześnie zwracają uwagę, że Trump ma większe predyspozycje do bycia silnym przywódcą.
Wrześniowy sondaż Ipsos na zlecenie telewizji ABC po wrześniowej debacie Trumpa z Harris wykazał, że w kwestii oceny zdrowia psychicznego respondenci wskazali na demokratkę stosunkiem 48 proc. do 38 proc. W przypadku zdrowia fizycznego większość także faworyzowała demokratkę - 58 proc. wobec 26 proc. Jednak z sondażu dla Fox News z 16 października wynika, że więcej respondentów uznało Trumpa za "silnego przywódcę" - stosunkiem 55 proc. na korzyść republikanina do 46 proc.
Do strategii demokratów nie jest przekonany Rich Thau, prezes firmy Engagious. W ramach programu Swing Voter Project przeprowadza on comiesięczne internetowe badania grup fokusowych wyborców w kluczowych stanach. Sam Thau głosował na Trumpa w 2016 r. i na Bidena cztery lata później. W przypadku obecnej kampanii ekspert nie ma pewności, by suflowanie przez sztab demokratów sugestii o pogorszeniu funkcji poznawczych republikanina pomogło w ostatnich dniach walki o głosy. Powód? Jego zdaniem niektórzy wyborcy zdają się nie przejmować ewentualnym wpływem Trumpa na sprawowanie najważniejszej funkcji w państwie.
Thau zauważył, że w dwóch grupach fokusowych, które ostatnio badał, nie pytał konkretnie o wiek lub zdrowie Trumpa. Zagadnienie to nie pojawiało się samoistnie. - To, co się pojawiło, to obawy o to, w jaki sposób po jego zwycięstwie może dojść do naruszenia praw wyborców - mówi. - Chodziło bardziej o to, jak może zaszkodzić swoim wrogom, niż o obawy dotyczące wieku lub stabilności psychicznej - dodaje.
Thau wskazuje, że niektórzy z niezdecydowanych wyborców powiedzieli, że jeśli Trump zrobi coś naprawdę "dziwnego" do końca kampanii, może to pomóc Harris w zdobyciu nowych głosów. Gdy jednak naciskał na podanie konkretnego przykładu, respondenci nie potrafili odpowiedzieć, co by to musiało być.
- Albo nie przywiązują większej wagi do codziennego zachowania Trumpa, albo stało się dla nich na tyle normalne, że przyjmują je z dobrodziejstwem inwentarza - przekonuje. - Nie jestem pewien, czy to, co mówi Harris, dociera do nich. Istnieje ogromna przepaść między tym, co mówi, a tym, co jest faktycznie słyszane - podkreśla.
---
Więcej informacji na temat wyborów można znaleźć w naszym raporcie specjalnym - WYBORY PREZYDENCKIE W USA 2024.
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
---
Artykuł przetłumaczony z "The Washington Post". Autorzy: Maeve Reston, Ashley Parker
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji.
Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji.
---