Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W każdy piątek w ramach cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty opiniotwórczych zagranicznych gazet. Założony w 1877 r. dziennik "The Washington Post", z którego pochodzi poniższy artykuł, to najstarsza gazeta w USA. Jej dziennikarze 73-krotnie zdobywali nagrodę Pulitzera. Kiedy Rowan Rosenthal usłyszała w sierpniu o radykalnym zwrocie swojej firmy w sprawie pracy zdalnej, pojawił się u niej niepokój, dezorientacja i złość. Grindr, popularna aplikacja randkowa dla osób LGBTQ, postanowił zmusić pracowników do powrotu do biur. Rosenthal jest główną projektantką i mieszka w odległości 25 minut jazdy rowerem od biura firmy na Brooklynie w Nowym Jorku, ale zamiast tego musiała zgłosić się do biura firmy... w Los Angeles, gdzie umieszczono jej dział. To się nie może udać - pomyślała. I rzeczywiście - nie udało się. Dwa tygodnie później kobieta zdała sobie sprawę, że jedyną opcją, jaka jej pozostała, to odejście. Mimo że lubiła swoją pracę. Podobnie postąpiło 45 proc. ze 178 pracowników Grindr. - Szczerze mówiąc, poczułam się zdradzona - mówi Rosenthal. Pracowała w Grindr przez prawie trzy lata. - Włożyłam całe swoje serce w promowanie produktu i jego użytkowników, i teraz po prostu to się wszystko skończy? - zastanawia się. CZYTAJ TAKŻE: Aktor z Hollywood pracuje na kasie i sprząta mieszkania kolegów, by przeżyć USA. Koniec pracy zdalnej. Meta, Google, Amazon i Zoom wzywają do biur Coraz więcej firm zmienia politykę dotyczącą pracy zdalnej, wzywając pracowników do powrotu do biur. Nie wszyscy chcą się podporządkować. Część decyduje się na odejście z pracy zamiast dostosowania do nowych zarządzeń. Nawet firmy, które w trakcie pandemii COVID-19 uchodziły za najbardziej otwarte na zdalną pracę, jak giganci technologiczni: Amazon, Facebook, Meta, Google oraz Zoom, stają się coraz bardziej rygorystyczne i chcą z powrotem widzieć pracowników w biurach. Korporacje przekonują, że wpływa to na poprawę produktywności, kreatywności oraz polepsza współpracę między zatrudnionymi. Odsetek osób wykonujących zdalnie swoje obowiązki w USA spada - z 17,9 proc. w 2021 r. do 15,2 proc. W 2022 r. Jakich argumentów używają rezygnujący z pracy? Najczęściej mówią o kwestiach rodzinnych, wysokich kosztach dojazdów czy niechęci do przeprowadzki. - To bardzo irytujące... zwłaszcza w obliczu narracji, że pracownicy są leniwi - mówi Rosenthal o postawie firm. - To o tyle dziwne, że te z nich, które otworzyły się na pracę zdalną, odnotowały znaczne polepszenie rentowności - mówi. Czytaj także: Cztery dni pracy i trzy dni weekendu? Przełomowe wyniki eksperymentu Pierwszy był Elon Musk W liście do pracowników zarząd Grindr poinformował, że przypisał każdemu działowi jedno z pięciu centrów. Zgodnie z zarządzeniem pracownicy powinni wrócić do wyznaczonego biura swojego działu. Firma przekazała "The Washington Post", że pomimo masowych rezygnacji zatrudnionych nie planuje zmian w polityce. Pracownicy mają co najmniej dwa dni w tygodniu pojawiać się w biurach począwszy od początku października. Firma zapewnia pomoc w przeprowadzce. "Z niecierpliwością czekamy na powrót do pracy w biurze w modelu hybrydowym... i dalszą poprawę produktywności i współpracy" - podkreślono w oświadczeniu. Jednym z pierwszych, który dokonał radykalnego zwrotu w kwestii pracy zdalnej wraz z początkiem 2022 r., był dyrektor generalny Tesli i właściciel portalu X/Twitter Elon Musk. Pomimo początkowego zdziwienia inni dość szybko poszli w jego ślady. Google poinformował w czerwcu o końcu pracy zdalnej. Koncern zamierza brać pod uwagę obecność w biurze przy ocenie wydajności i wysyłaniu przypomnień pracownikom, którzy często są nieobecni. Nowe podania o pracę w pełnym wymiarze godzin z domu będą rozpatrywane tylko w wyjątkowych przypadkach. Dyrektor generalny innego giganta technologicznego, Amazona, Andy Jassy, stwierdził, że brak przestrzegania hybrydowego modelu pracy, z trzydniową obecnością w biurze, będzie "niekorzystny dla zatrudnionych". Szef firmy Meta Mark Zuckerberg poszedł o krok dalej i zagroził zwolnieniem osób, które nie przychodzą do biura przez trzy dni w tygodniu. Zoom - firma, która napędziła cyfrową rewolucję i umożliwiła zdalną pracę milionom osób - zwróciła się z prośbą do pracowników mieszkających w pobliżu biur do przejścia na pracę hybrydową. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Bunt zatrudnionych. Nie chcą pracy z biura Pracownicy sprzeciwiają się temu, pisząc petycje do kadry kierowniczej, organizując strajki i odchodząc z pracy, a to wszystko pomimo trudnej sytuacji na rynku. - Wcale mnie to nie dziwi - mówi prof. Prithwiraj Choudhury z Harvard Business School, który zajmuje się badaniem zmian na rynku pracy. - Przez tak sztywne zasady firmy ryzykują utratą najlepszych pracowników. To nie ma ekonomicznego sensu - dodaje. Prof. Choudhury wskazuje, że firmy powinny wystosować ogólne wytyczne, które pozwolą każdemu określić najbardziej odpowiadający mu sposób wykonywania obowiązków zawodowych. Jest to szczególnie ważne dla kobiet, które masowo rezygnują z pracy, co potwierdzają liczne badania. Kisha Velazquez jest jedną z tych kobiet. Do niedawna była ona dyrektor ds. marketingu treści w firmie Joonko, zajmującej się oprogramowaniem rekrutacyjnym. Velazquez stwierdziła, że jej decyzja była podyktowana zbyt wysokimi kosztami opieki nad dziećmi w czasie pracy stacjonarnej. Przed pandemią Velazquez dojeżdżała 45 minut z New Jersey do biura w Nowym Jorku. W międzyczasie jej mąż pracował na zlecenie w domu i opiekował się ich synem. Ale podczas pandemii role się odwróciły, gdy mąż znalazł pracę na pełny etat. Kobieta nie miała przekonania, że poradzi sobie z odbiorem i dowozem dzieci do szkół, przestrzegając przy tym godzin pracy w biurze. Dlatego ostatecznie zrezygnowała. - To była niezręczna sytuacja. Dla mnie prostą odpowiedzią jest danie ludziom wyboru. Każdy ma inną sytuację - zwróciła uwagę. Możliwość wyboru dałaby wiele Pameli Hayter, byłej kierownik projektu w Amazonie. Po tym, jak amerykańska korporacja ogłosiła powrót do biur, kobieta założyła kanał w jednym z popularnych komunikatorów (Slack), by rozmawiać z innymi osobami z pracy o ich obawach i wątpliwościach. Na kanale obecny był m.in. dyrektor generalny firmy. W konwersacji w szczytowym momencie brało udział około 33 tys. pracowników. Wymiana myśli doprowadziła po kilku miesiącach do napisania petycji do zarządu. Hayter ostatecznie zrezygnowała z pracy w sierpniu, podobnie jak około stu innych osób z Amazona. Mówi, że czuła się zmuszona do odejścia. CZYTAJ TAKŻE: W USA sprawdzili, jak często małżeństwa wykonują ten sam zawód Często decydują powody rodzinne Wątpliwości Hayter dotyczące pracy w biurze były wyłącznie osobiste. Jest rozwódką, matką dwójki dzieci. Jak twierdzi, nie mogła już sobie pozwolić na wydatek 600 dolarów miesięcznych opłat na dojazdy - paliwo oraz parking. - Byłam zdruzgotana - powiedziała o zakończeniu ośmioletniej kariery w gigancie technologicznym. - Myślałam, że Amazon będzie moją firmą na zawsze - podkreśliła. Czytaj także: Chcesz żyć dłużej? Jedz jak stulatek Amazon twierdzi, że każdy przypadek ma być rozpatrywany indywidualnie. Władze firmy zachęcają do składania specjalnego wniosku. Przewidziano wyjątki od reguły w kwestii pracy hybrydowej. Mają jednak stanowić mniejszość. Ta zapowiedź może być istotna zwłaszcza dla osób, które zostały zatrudnione, głównie zdalnie, w trakcie pandemii. Wiele z nich twierdzi, że dojazdy do pracy są dla nich niemożliwe. Jedną z takich osób jest Christopher Lee z San Diego. W 2020 r. objął - zdalnie - stanowisko starszego menedżera ds. marketingu strategicznego w Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA). Ale już pod koniec 2021 r. zatrudnieni zostali poproszeni o powrót do biura w wymiarze pięciu dni w tygodniu. Lee przez sześć miesięcy mieszkał z rodzicami w hrabstwie Orange w Kalifornii i dojeżdżał do Los Angeles, szukając jednocześnie mieszkania w pobliżu miejsca pracy. Jednak trzygodzinny łączny czas dojazdu zmęczył go, a wyższe koszty utrzymania, które musiałby płacić w mieście aniołów, skłoniły go do rezygnacji. - To było wyzwalające, ale też trochę przerażające - powiedział. Inny były pracownik firmy Grindr - zastrzegł anonimowość - powiedział, że również zrezygnował z pracy, ponieważ został zatrudniony w trybie zdalnym. Teraz martwi się o rozwój popularnej aplikacji, w sytuacji gdy 80 proc. inżynierów oraz duża część zespołu technicznego zrezygnowała w trakcie pierwszej fazy powrotu do biur. Oczekuje się, że w drugiej fazie więcej osób odejdzie ze stanowisk zajmowanych przez kadrę kierowniczą. Nasz rozmówca wraz ze znajomymi z pracy uważa, że polityka firmy była wynikiem decyzji pracowników o zrzeszeniu się w związkach zawodowych. Czytaj także: Młodzi pracownicy panicznie boją się... urządzeń biurowych Praca z domu bardziej produktywna? Wielu pracowników przekonuje, że mogą lepiej wykonywać swoją pracę w domu. Jedną z nich jest Elizabeth Bassett z Houston, nie tak dawno globalna szefowa marketingu kreatywnego w firmie Argus Media, która zajmuje się analizą rynków surowcowych i towarowych. Basset mówi, że nie zrezygnowała z pracy od razu po powrocie do biura. Pracowała hybrydowo - dwa, trzy dni w biurze - przez około trzy miesiące, zanim zrezygnowała w maju 2022 r. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii Jej dział był wielokrotnie restrukturyzowany, większość osób przeniesiono do biur w Londynie i w Singapurze, co stanowiło poważne trudności dla planowania dnia pracy ze względu na różnice czasu. Dlatego większość dnia Basset spędzała na Zoomie na kolejnych spotkaniach ze współpracownikami z całego świata. Kobieta podkreśla, że trudno było jej się skupić na obowiązkach. - Wszystko to wydawało się bezcelowe - mówi Basset. - W biurze i tak nie było ludzi, na których najbardziej mi zależało i z którymi współpracowałam - dodaje. Dla części z naszych bohaterów odejście z pracy okazało się wstępem do otwarcia nowego rozdziału w życiu zawodowym. Rowan Rosenthal znalazła zatrudnienie w innej aplikacji społecznościowej - i co dla niej ważne - może pracować w pełni zdalnie. - To jak zakończenie związku - podkreśla. - Człowiek czuje się źle, zraniony. Potem daje sobie czas na przepracowanie trudnych chwil, znajduje kogoś innego i po pewnym czasie znowu czuje podekscytowanie - przekonuje. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Artykuł przetłumaczony z "The Washington Post". Autor: Danielle Abril Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji. Więcej tekstów "Washington Post" możesz znaleźć w płatnej subskrypcji. --- CZYTAJ TAKŻE: 24-latka nie chciała pracy w korporacji. Zarabia 58 tys. dolarów rocznie W sklepach zatrudniają 13-latków. Tak likwidują niedobory pracowników