Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski, konserwatywny "The Spectator", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1828 r., co czyni go najstarszym tygodnikiem na świecie. Proszę sobie wyobrazić, że żyjemy w kraju tak drażliwym na punkcie religii, że nawet lekkie zabrudzenie kopii Koranu może skierować na nas zainteresowanie policji. Kraju, który tak bardzo boi się obrazić islam, że nawet uczniowie mogą zostać ukarani za rzekomy brak szacunku dla tej religii. Kraj ten jest na tyle zdeterminowany, aby zapobiec wszelkim kpinom wobec islamu, że można usłyszeć głosy polityków, którzy potępiają jako "prowokacyjne" i "straszne" wszelkie przejawy lekceważenia wierzeń. Jeżeli mieszkacie akurat w Wielkiej Brytanii, to żyjecie w takim właśnie kraju. Zapomnijcie o Afganistanie czy Iranie. To w Wielkiej Brytanii, rzekomo wolnym, w większości świeckim kraju, wydarzyło się ostatnio wszystko, o czym wspomniałem powyżej. Nazwijmy to "Korangate". Wielka Brytania: "Korangate" i oskarżenia o bluźnierstwo Przywołajmy fakty. W ubiegłym tygodniu czterech uczniów w szkole średniej Kettlerhorope w Wakefield w północnej Anglii zostało zawieszonych z powodu niezamierzonych i nieznacznych uszkodzeń Koranu. Kopię księgi przyniósł do szkoły jeden z 14-latków. Natychmiast pojawiły się oskarżenia o celowe zbezczeszczenie świętej księgi islamu. Lokalny radny z Partii Pracy (Usman Ali - red.), oświadczył, że Koran został zbezczeszczony. Wezwał on władze szkoły, policję i władze lokalne do szybkiej i odpowiedniej reakcji. Dyrektor szkoły (Tudor Griffiths - red.) wydał oświadczenie karcące uczniów za brak "traktowania Koranu z szacunkiem". Władze szkoły spotkały się z lokalnymi przywódcami muzułmańskimi, aby zapewnić ich, że święta księga pozostała nietknięta. W sprawę zaangażowała się także policja. Jej rzecznik w hrabstwie West Yorkshire przekazał, że funkcjonariusze "blisko współpracują ze szkołą" w sprawie "niepokojącego incydentu". Co dokładnie stało się w Kettlethorpe High? Czy "islamofobiczni" nastolatkowie spalili kopię Koranu? Czy uczniowie w złośliwy sposób dopuścili się zniszczenia księgi czczonej przez wyznawców islamu? Nie, i opisywany "incydent" nie był nawet bliski tego. Z informacji BBC wynika, że Koran miał zostać nieznacznie zarysowany na okładce, a niektóre strony zostały zabrudzone. Na zdjęciach widać słaby ślad na rogu jednej ze stron. Nieprawdą jest, że Koran miał być kopany na szkolnym podwórku, jak przekonywali rzekomi świadkowie. Według wstępnego dochodzenia policji "stwierdzono nieznaczne zniszczenia" księgi. To niesamowita historia i to na wielu poziomach. Uczniowie zostali zawieszeni za "nieznaczne uszkodzenie" książki? Czyż takie rzeczy nie zdarzają się często w szkołach? Od razu myślę o nieprzyzwoitościach wypisywanych w szkolnych podręcznikach, a nawet na naszych egzemplarzach Biblii. I nikt nas za to nie zawieszał - a uczęszczałem do katolickiej szkoły! I nie przypominam sobie wizyt policjantów, którzy interesowali się "profanowaniem" świętej księgi. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata". Zawieszanie uczniów za zarysowanie kopii Koranu jest dla mnie szaloną przesadą. Pomysł, że nastolatkowie mogli "zbezcześcić" Koran, wydaje mi się całkowicie nieprawdziwy. A takiego oskarżenia użył przecież Usman Ali z Partii Pracy. Profanacja oznacza dla mnie świadomy akt braku szacunku, celowe zbezczeszczenie świętego pomnika lub miejsca kultu. Nie ma żadnych dowodów na to, że coś takiego miało miejsce w Kettlethorpe High. Dyrektor szkoły podkreślił, że wśród uczniów nie było żadnych intencji, by szargać świętość, co, nawiasem mówiąc, rodzi pytanie, dlaczego nastolatkowie zostali zawieszeni. Moim zdaniem lokalny radny przedstawiający uczniów jako bluźnierców jest o wiele bardziej niebezpieczny niż kilkoro wygłupiających się nastolatków. Powrót prawa zakazującego bluźnierstw? Okolicznością mrożącą krew w żyłach jest zaangażowanie policji. Dlaczego funkcjonariusze włączyli się w sprawę, jeżeli uczniowie - lub kimkolwiek byłaby ta osoba - nieco sponiewierali egzemplarz Koranu? Czy spowodowanie "nieznacznego uszkodzenia" świętej księgi "bez złych intencji" jest obecnie niezgodne z prawem? Jeżeli tak, powinniśmy pilnie zmienić prawo. Jeżeli nie, zaangażowanie policji jest w opisywany incydent jest aktem ogromnej przesady. W Wielkiej Brytanii nie ma przepisów dotyczących bluźnierstwa (Pochodziły ze średniowiecza, od XIX w. zawężono je do Kościoła anglikańskiego - red.). Usunięto je w 2008 r., co było wielkim zwycięstwem wolności myśli i wolności słowa. Wydaje się jednak, że wracamy do czasów, gdy policja zajmuje się bluźnierstwem pod przykrywką walki z "islamofobią". Tylko odważna osoba podjęłaby się krytykowania lub wyśmiewania islamu w XXI-wiecznej Wielkiej Brytanii. W przeciwnym razie można skończyć jak dzieci ze szkoły Kettlethorpe, zostać zawieszonymi w pracy, jak gimnastyk Louis Smith (W 2016 r. kilkukrotny medalista olimpijski opublikował wideo, w którym drwił z islamu. Zawieszono go na dwa miesiące - red.), lub trafić na czarną listą na uniwersytetach, jak irańska aktywistka na rzecz świeckości, dysydentka i feministka Maryam Namazie (Jej wykłady spotykają się ze sprzeciwem ze strony społeczności islamskiej. W 2015 r. związek studentów uniwersytetu Warwick blokował jej udział dyskusji zorganizowanej przez Towarzystwo Ateistów ze względu na obawy o podżeganie do nienawiści wobec muzułmanów - red.). Brendan O'Neill: "Korangate" jako sygnał ostrzegawczy Ta dziwna i ścisła kontrola dyskusji o islamie może mieć tragiczne konsekwencje. Któż nie pamięta o przypadku nauczyciela w szkole w Beatley, zresztą także w hrabstwie West Yorkshire, który został zmuszony do ukrywania się po pokazaniu swoim uczniom karykatur Mahometa? Czy też lekkomyślnej decyzji dystrybutora o wycofaniu w ubiegłym roku z Wielkiej Brytanii filmu "Pani z nieba" (Lady of Heaven), po fali protestów islamskiej społeczności, doszukującej się w historii Fatimy, córki proroka Mahometa, rzekomego bluźnierstwa. W takich okolicznościach potraktowanie czwórki uczniów jako bluźnierców świętej księgi islamu wydaje mi się niesłychanie lekkomyślne. Wolność słowa obejmuje swobodę krytykowania islamu. Traktowanie "braku szacunku" dla islamu jako przestępstwa jest nie tylko poważnym atakiem na tę wolność, ale i poniża naszych obywateli wyznania muzułmańskiego, traktując ich jako społeczność, która wymaga specjalnej ochrony przed wolną, otwartą dyskusją. Gdy zabronimy krytyki islamu, uznamy swobodę wypowiedzi za przestępstwo i przyczynimy się do infantylizacji muzułmanów. "Korangate" powinna być sygnałem ostrzegawczym, jak nieliberalna i niebezpieczna staje się krucjata przeciwko "islamofobii". Tekst przetłumaczony z "The Spectator". Autor: Brendan O'Neill Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji