W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazetBrytyjski, konserwatywny "The Spectator", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1828 r., co czyni go najstarszym tygodnikiem na świeciePisarz i historyk Owen Matthews zwraca uwagę, że pomimo wcześniejszych nieudanych negocjacji, wojna w Ukrainie musi zakończyć się przy stole rokowańAutor podkreśla, że pozycja wyjściowa władz w Kijowie jest znacznie lepsza niż w marcu 2022 r., gdy prowadzono negocjacje w w Stambule W Ukrainie przeważają ponure nastroje. Linie frontu utknęły w martwym punkcie, Rosja przygotowuje się do kolejnych ataków rakietowych oraz przy wykorzystaniu dronów, a kluczowe dla ukraińskich wysiłków wojennych wsparcie USA utknęło w Kongresie pod wpływem sporów politycznych. Ukraina w trudnym położeniu. Jest jeden sposób na zakończenie wojny Na tym tle otworem staje egzystencjalne pytanie. Czy Wołodymyr Zełenski powinien kontynuować niekończącą się walkę w dążeniu do całkowitego pokonania Rosji - co może okazać się nieosiągalne - czy też powinien rozważyć ograniczenie strat i osiągnięcie kompromisu? Na początku wojny ukraiński prezydent złożył jasną deklarację. "Jestem pewien, że są ludzie, którzy nie będą zadowoleni z jakiegokolwiek rodzaju pokoju (z Rosją - red.) na jakichkolwiek warunkach i w jakimkolwiek czasie" - powiedział w rozmowie z Associated Press. "Ale bez względu na to, jak trudne to jest, musimy zrozumieć, że każda wojna powinna zakończyć się pokojem, w przeciwnym razie zakończy się milionami ofiar. Tak, musimy walczyć - ale walczyć o życie. Nikt nie chce negocjować z osobą, która torturowała naród ukraiński. Ale miliony ludzi chcą zakończyć tę wojnę. Nie możemy decydować za nich i powiedzieć: 'Nie, nie jesteśmy gotowi rozmawiać z mordercami'". Zełenski wypowiedział te słowa, siedząc na klatce schodowej - w tle widać było worki z piaskiem - pałacu prezydenckiego w Kijowie 9 kwietnia 2022 r. Kilka dni wcześniej odwiedził zniszczone przedmieścia Buczy, gdzie rosyjskie wojska zamordowały ponad 400 cywilów przed wycofaniem się z przedmieść ukraińskiej stolicy. Historia negocjacji Rosji z Ukrainą W tym czasie rozmowy na temat rozejmu z Rosjanami teoretycznie wciąż trwały, zarówno bezpośrednio, jak i za pośrednictwem izraelskich i tureckich pośredników. Przypomnijmy, że na początku 2022 r. Władimir Putin twierdził, że negocjatorzy z Kijowa parafowali projekt traktatu pokojowego o "stałej neutralności i gwarancjach bezpieczeństwa dla Ukrainy", który zawierał zobowiązanie nieprzystąpienia do NATO, a także ograniczenia dotyczące ukraińskich sił zbrojnych. Źródło w rządzie w Kijowie, które ściśle współpracowało z Zełenskim w czasie negocjacji, potwierdziło, że szczegóły dokumentu były dokładne. Negocjator i doradca Zełenskiego Mychajło Podolak powiedział dziennikarzom w Stambule pod koniec marca 2022 r., że negocjowana umowa dotyczyła zawieszenia broni, wycofania wszystkich rosyjskich wojsk na pozycje zajmowane w przededniu inwazji - ale pozostania ich w samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republikach Ludowych i na Krymie. "W przypadku Krymu i Sewastopola zgodziliśmy się z Federacją Rosyjską na 15-letnią 'przerwę' i przeprowadzenie dwustronnych rozmów dotyczących statusu tych terytoriów" - powiedział. Ówczesny premier Izraela Naftali Bennett, który rozmawiał zarówno z Putinem, jak i Zełenskim, wspomniał w jednym z wywiadów, że opuścił rozmowy w Stambule "z dużym optymizmem, ponieważ Zełenski zrezygnował z przystąpienia do NATO". - Miałem wrażenie, że obie strony bardzo chcą zawieszenia broni - podkreślił. Punkt zwrotny w kwietniu 2022 r. David Arakhamia, główny ukraiński negocjator podczas rozmów w Stambule, powiedział ukraińskiej telewizji 1+1, że "celem Rosji było wywarcie na nas presji, byśmy przyjęli status państwa neutralnego. Rosjanie byli gotowi zakończyć wojnę, jeśli zaakceptujemy neutralność, jak kiedyś Finlandia. A my zobowiązalibyśmy się, że nie przystąpimy do NATO. To było najważniejsze". Ostatecznie nie doszło do zawieszenia broni, wycofania się Rosjan na pozycje sprzed inwazji, ani porozumienia w sprawie specjalnego statusu Krymu i Donbasu. Od tego czas minęło półtora roku. USA szacują, że od początku wojny zginęło lub zostało poważnie rannych co najmniej pół mln żołnierzy, a ponad siedem mln ludzi uciekło ze swoich domów. Jednak linie frontu ledwo przesunęły się z pozycji, na których znajdowały się w kwietniu ubiegłego roku. Co zniweczyło porozumienie? Punkt zwrotny nastąpił między wywiadem Zełenskiego dla AP z 9 kwietnia 2022 r., kiedy powiedział, że "nie chcemy stracić możliwości dyplomatycznego rozwiązania", a 12 kwietnia, kiedy Putin stwierdził, że rozmowy znalazły się w "ślepym zaułku". Problemem brak zaufania do Rosji Ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przybył do Kijowa zaledwie kilka godzin po wypowiedzi Zełenskiego dla AP. Według "Ukraińskiej Prawdy" Johnson "przywiózł dwa proste przesłania. Zgodnie z pierwszym Putin był "zbrodniarzem wojennym", "należy na niego naciskać, a nie negocjować z nim". Wedle drugiego przesłania nawet gdyby Ukraina była skłonna podpisać umowę lub gwarancje zaproponowane przez przywódcę Rosji, to Wielka Brytania i USA nie były na to gotowe. Stanowisko Johnsona było takie, że kolektywny Zachód, który jeszcze w lutym sugerował, że Zełenski powinien się poddać i uciec z Kijowa, nagle uznał, że "Putin nie jest tak potężny, jak sobie wcześniej wyobrażano". Czy to charyzma Johnsona i jego przesłanie sprawiły, że Zełenski zrezygnował z rozmów pokojowych? Według bliskich współpracowników prezydenta Ukrainy nie - była to raczej głęboka zmiana w ukraińskiej opinii publicznej, oburzonej wiadomościami o rosyjskich masakrach, a także świadomość, że Putinowi nie można ufać. Jak powiedział Arakhamia: "nie było zaufania do Rosjan... trwały pokój można było osiągnąć tylko dzięki gwarancjom bezpieczeństwa (ze strony Zachodu)". Mychajło Podolak wspomina, że na początku kwietnia ubiegłego roku "było jasne, że Rosja będzie prowadzić wojnę, dopóki jej żądania nie zostaną spełnione". Dodał, że "to całkowicie zakończyłoby istnienie ukraińskiej państwowości... Dlatego teoretyczne rozważania o tym, czy ktoś coś zaoferował, a ktoś inny zablokował, nie są zgodne z rzeczywistością". "Byłby to koniec Ukrainy jako suwerennego narodu" W Stambule pod koniec marca 2022 r. Ukraina "negocjowała z pozycji słabości", gdy rosyjskie czołgi znajdowały się zaledwie kilka kilometrów od stolicy. Ale zanim Johnson przybył do Kijowa, Rosja została wyparta z całej północnej Ukrainy przez nieustanne ataki na jej wojska. "Istniało realne niebezpieczeństwo, że moglibyśmy podpisać tę umowę" - mówi były wysoki rangą ukraiński minister, który był w administracji w czasie negocjacji. "Ale przywódcy zdawali sobie sprawę, że byłby to koniec Ukrainy jako suwerennego narodu. Rosjanie myśleli, że mogą zażądać, byśmy całkowicie odrzucili ideę sankcji, zwolnili Rosję z odpowiedzialności za inwazję, zgodzili się na demilitaryzację, na legitymizację okupacji naszych ziem. Teraz takie kwestie nie podlegają dyskusji. To jest korzyść, którą kupiliśmy za wszystkie stracone życia" - dodał. Dla Rosji i Ukrainy wzrosła stawka Po prawie dwóch latach wojny wyzwania, przed którymi stanęli negocjatorzy w Stambule wiosną ubiegłego roku, pozostają zasadniczo takie same. Członkostwo Ukrainy w NATO nadal jest dla Kremla nie do zaakceptowania. Z kolei oddanie okupowanych terytoriów byłoby politycznym samobójstwem dla jakiegokolwiek ukraińskiego przywódcy. Jednocześnie stawka wzrosła po obu stronach. We wrześniu ubiegłego roku, podczas hucznej ceremonii na Kremlu, Putin triumfalnie ogłosił włączenie czterech ukraińskich obwodów w skład Federacji Rosyjskiej. A Zełenski wydał dekret zakazujący jakichkolwiek negocjacji z reżimem Putina. Od tego czasu minęło jednak kilka miesięcy i dla wielu Ukraińców obietnica Johnsona, że Zachód wesprze ich w walce i zapewnienie Bidena, że USA będą wspierać Kijów "tak długo, jak będzie to konieczne", brzmią jak pustosłowie. Koniec z optymizmem w Ukrainie Skąd zmiana nastrojów? Pomimo sukcesów Ukrainy w kontrofensywie jesienią 2022 r. natowscy sojusznicy Kijowa ociągali się z dostawami czołgów, artylerii rakietowej dalekiego zasięgu, pocisków manewrujących i lotnictwa. Dało to Rosji czas na wykonanie potężnych umocnień na linii frontu. Jesienią dostawy natowskich pocisków artyleryjskich oraz dalekiego zasięgu ATACMS osłabły, częściowo z powodu przekierowania dostaw do Izraela, częściowo z powodu kurczących się zachodnich zapasów, a częściowo z powodu braku woli politycznej. "Chcemy tylko, aby nasi partnerzy dostarczyli to, co obiecali" - mówi doradca Zełenskiego Serhij Łeszczenko. "Gdybyśmy wiedzieli, że dostawy nie dotrą, być może zaplanowalibyśmy wszystko inaczej". Obecnie, po potwierdzeniu przez naczelnego dowódcę Sił Zbrojnych Ukrainy Wałerija Załużnego, że "nie będzie cudownego przełomu na linii frontu", Zełenski ogłosił, że siły ukraińskie powinny przygotować obronę, by powstrzymać nowe rosyjskie ataki wokół Donbasu. W miejsce optymistycznego przekazu o ukraińskiej kontrofensywie skupiono się na tym, by nie stracić jeszcze więcej ziemi. - W Ukrainie rozwinęła się krytyczna sytuacja, która może się pogorszyć z powodu niewystarczającej zachodniej pomocy - ostrzegł w zeszłym tygodniu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. - Musimy być gotowi na złe wieści - dodał. Powrót normalnej polityki. Kliczko atakuje Zełenskiego Jednocześnie do Ukrainy po prawie dwóch latach wojennej solidarności powróciła normalna polityka. Witalij Kliczko, popularny mer Kijowa, stał się krytykiem Zełenskiego i w zeszłym tygodniu publicznie zaatakował go za "aktywne dążenie do autorytaryzmu". - Praktycznie nie ma już niezależnych instytucji władzy - dodał. Najnowsze badania opinii publicznej przeprowadzone przez grupę socjologiczną Rating potwierdzają, że notowania prezydenta Ukrainy spadają. Zdecydowanie ufa mu 39 proc. ankietowanych, a 33 proc. "raczej ufa". Z drugiej strony notowania generała Załużnego wzrosły do 63 proc. "zdecydowanego poparcia". Opinia publiczna jest również głęboko podzielona w kwestii sposobu zakończenia wojny, przy czym 44 proc. obywateli uważa, że potrzebny jest kompromis, a 48 proc. chce kontynuować walkę o zwycięstwo. Tymczasem Zełenski nadal oficjalnie definiuje ukraińskie zwycięstwo jako przywrócenie granic z 1991 r., a więc sprzed aneksji Krymu z 2014 r. Gdy żaden z ukraińskich polityków głównego nurtu nie wzywa jeszcze otwarcie do porozumienia z Kremlem, rośnie sprzeciw wobec "magicznego myślenia" Zełenskiego. - Oczywiście możemy w euforii okłamywać nasz naród i partnerów, ale nie można tego robić wiecznie - powiedział kilka dni temu Kliczko w wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel". Ukraina bez wsparcia USA Nastroje na Zachodzie także uległy zmianie. Misja USA przy NATO niedawno opublikowała na Twitterze wpis, jakoby Waszyngton "koncentrował się na stworzeniu warunków dla sprawiedliwego, trwałego i zrównoważonego pokoju". Jest to jednak dalekie od przesłania "wszystko, co trzeba, tak długo, jak trzeba", które Ukraińcy słyszeli od zachodnich partnerów kilka miesięcy wcześniej. Dyrektor ds. budżetowych Białego Domu Shalanda Young poszła o krok dalej. "Bez działań Kongresu do końca roku zabraknie nam środków na zakup większej ilości broni i sprzętu dla Ukrainy oraz na dostarczenie sprzętu z amerykańskich zapasów wojskowych" - napisała do liderów partyjnych. "Skończyły nam się pieniądze - i prawie skończył się czas". A Zełenski odwołał nawet swoje długo oczekiwane wystąpienie (za pośrednictwem Zoom) przed Senatem USA, najwyraźniej w proteście przeciwko ograniczeniu amerykańskich funduszy. Ukraina wygrała na wiele innych sposobów Ukraina może nie odzyskała wszystkich utraconych ziem, ale wygrała już wojnę na wiele innych sposobów. Władimir Putin okupuje 18 proc. ukraińskiego terytorium, ale pod względem strategicznym wojna okazała się dla niego katastrofalna. Doszło do rozszerzenia NATO na Finlandię. Europa drastycznie zwiększyła wydatki na obronność. Dominacja gospodarcza Gazpromu na kontynencie zniknęła. Ukraińskie wojsko stało się najpotężniejsze w Europie. UE wkrótce ogłosi rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Ukrainą (stało się tak 14 grudnia - red.) i nawet jeśli sankcje nie zdołały zniszczyć rosyjskiej gospodarki, Moskwa jest ekonomicznie i politycznie odizolowana. Ukraina odniosła znaczące zwycięstwa militarne, skutecznie powstrzymując rosyjskie operacje morskie na Krymie i na Morzu Czarnym, jednostronnie otwierając korytarz eksportowy zboża z Morza Czarnego i pokazując swoją zdolność do atakowania lotnisk, fabryk amunicji i linii kolejowych w Rosji. Ukraińcy nie walczą na darmo. Wojna zakończy się pewnego rodzaju negocjacjami, jak każda inna wojna, którą stoczyła ludzkość. Ale warunki, które osiągnie Ukraina, zostaną przedstawione z pozycji siły, a nie na prawie kapitulacji. To właśnie zmieniło się w porównaniu z kwietniem 2022 r. W wojnie zimowej 1939-40 Finlandia walczyła z Sowietami do upadłego, tracąc wprawdzie Karelię, ale zachowując niepodległość. Finlandia straciła ziemię, ale dzięki wysiłkowi militarnemu zapewniła sobie długoterminowe bezpieczeństwo. Putinowi nie można ufać - nie można go też pokonać bez bezpośredniego zaangażowania NATO, włącznie z wojną nuklearną. Można go jednak skutecznie powstrzymać, przeciwstawiając mu solidarność państw NATO. Za dekadę Ukraina ma wszelkie szanse, by stać się zamożnym i wolnym krajem jako członek UE, z bezpieczeństwem gwarantowanym przez najpotężniejszy blok wojskowy na świecie - albo jako bliski sojusznik, albo jako pełnoprawny członek Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tymczasem Rosja prawdopodobnie nadal będzie marnieć w międzynarodowej izolacji pod rządami gerontokratycznego kultu śmierci Putina. Wtedy stanie się jasne, kto naprawdę wygrał tę wojnę. -- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii --- Tekst przetłumaczony z "The Spectator". Autor: Owen Matthews Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ---