Reklama
Przez lata był wiernym funkcjonariuszem Fideszu Viktora Orbána. Teraz Peter Magyar niespodziewanie stał się zagorzałym krytykiem systemu stworzonego przez premiera. "Poczułem się zobowiązany do powiedzenia prawdy o rządzie" - przekonuje. To kolejny cios dla Orbána, który nie tak dawno musiał zmierzyć się z jednym z najpoważniejszych kryzysów politycznych. "Nie boimy się" - zapewniają zwolennicy Magyara. Ale nie wszyscy są przekonani, że jest w stanie być silnym liderem.
Węgry żyją nieoczekiwanym zwrotem w polityce. Prawnik Péter Magyar, w przeszłości ściśle powiązany z kręgiem władzy, ogłosił zerwanie z obozem rządzącego Fideszu Viktora Orbána i zapowiedział założenie nowej partii politycznej.
Jeszcze kilka tygodni temu Magyar był rozpoznawalny zaledwie dla osób interesujących się krajową polityką. Teraz ma swoje pięć minut. Stał się częstym tematem rozmów i na stałe zagościł w mediach, przysparzając zmartwień wieloletniemu premierowi.
Magyar należał kiedyś do elitarnego kręgu rządzącego Fideszu. Pracował jako dyplomata, zrobił karierę na dobrze płatnych stanowiskach stanowiskach w instytucjach powiązanych z państwem (bank MBH - red.), a prywatnie był mężem zdymisjonowanej kilka tygodni temu minister sprawiedliwości Judit Vargi, która miała być twarzą Fideszu w czerwcowych wyborach do Paramentu Europejskiego. Para ma troje dzieci. Często była przedstawiana jako modelowa konserwatywna rodzina.
Ale w lutym br., w mniej niż rok po ogłoszeniu rozwodu z Vargą, Magyar niespodziewanie wkroczył na krajową scenę polityczną, szokując przy tym otwartą krytyką rządu i wzywając do reform.
"To była długa wewnętrzna walka, ale decyzję (o wejściu do polityki - red.) podjąłem szybko" - odpisał Guardianowi. "Nie miałem żadnego planu wejścia do polityki. Po prostu poczułem się zobowiązany do powiedzenia prawdy o rządzie i oligarchach" - dodał.
Jego nagła przemiana była niczym bomba, która poruszyła wyobraźnię wielu Węgrów, zwłaszcza tych, którzy stracili nadzieję na jakiekolwiek zmiany w kraju od dawna zdominowanym przez Orbána.
Przez ponad dekadę węgierski przywódca scentralizował władzę, coraz bardziej rozszerzając swoje wpływy na sądownictwo, media, uniwersytety i instytucje kulturalne, a jednocześnie zacieśnił związki z Rosją, Chinami i skrajnie prawicowymi ruchami na całym świecie.
"Otrzymałem dziesiątki tysięcy wiadomości, zachęt i próśb o wejście do polityki i stworzenie trzeciej siły politycznej, niezależnej od rządu i opozycji" - przekonuje Magyar.
Jego pierwszy wywiad na YouTube miał około 2,4 mln wyświetleń. To sporo jak na blisko 10 mln kraj. W pierwszym wiecu, zorganizowanym 15 marca w Budapeszcie z okazji rocznicy rewolucji 1848 r. wzięło udział co najmniej kilkanaście tysięcy osób. Tłum skandował m.in.: "Nie boimy się".
Wejście Magyara do polityki nastąpiło w burzliwym momencie politycznym dla kraju. W lutym Węgry żyły skandalem związanym z ułaskawieniem przez prezydent Katalin Novák (w przeszłości m.in. minister bez teki do spraw rodziny w rządzie Fideszu - red.) osoby skazanej za tuszowanie nadużyć w domu dziecka.
Decyzję kontrasygnowała Judit Varga, która po wyjściu całej sprawy na jaw musiała odejść z polityki. "Oczywiście gdy moja była żona należała do rządu, nie mogłem publicznie zabierać głosu" - podkreśla Magyar. I jak dodał, przełomowym punktem miała być dla niego afera z tuszowaniem wykorzystywania dzieci. "Dla wszystkich stało się jasne, że przekaz partii rządzącej był całkowicie obłudny" - zwrócił uwagę.
W ciągu zaledwie kilku tygodni Magyar przekształcił się z osoby z kręgów władzy w jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci na Węgrzech. W mediach społecznościowych publikuje materiały wymierzone w kluczowe osoby w rządzie, zwłaszcza w potężnego szefa gabinetu Orbána Antala Rogána. Oskarża go o kierowanie machiną komunikacyjną premiera i aparatu państwowego.
Magayar opisuje siebie jako centrystę, skupionego na sprawach wewnętrznych kraju - walce z korupcją, poprawie opieki zdrowotnej, reformie systemu edukacji i dążeniu do zjednoczenia spolaryzowanego społeczeństwa.
W ubiegłym tygodniu spędził wiele godzin w prokuraturze, dzieląc się "dowodami" na korupcję w najwyższych kręgach władzy. Zapowiedział zresztą upublicznienie wszystkich materiałów. "Z dnia na dzień przybywa nam zwolenników. Większość młodego pokolenia jest już z nami" - zapewnia.
By dotrzeć ze swoim przesłaniem, Magyar w dużej mierze polegał jak dotąd na mediach społecznościowych. Według analityków i opozycjonistów w ten sposób dociera jednak do tylko do części społeczeństwa. Otwartym pytaniem jest, czy uda mu się rzucić wyzwanie potężnej elicie rządowej.
- Partie opozycyjne są opłakanym stanie. Nie trafiają z przekazem do wyborców - podkreśla Róbert László, ekspert z think tanku Political Capital Institute. Dodaje, że w węgierskiej kulturze istnieje element oczekiwania na "mesjasza", poszukiwania silnego lidera, za którym można podążać.
László ma jednak wątpliwości, czy Magyar będzie taką osobą. Pochodzi z rodziny znakomicie osadzonej w węgierskim życiu publicznym. Jego matka od lat działa w systemie sądowniczym, dziadek był znanym sędzią, a brat jest dziennikarzem. Jakby tego było mało, jeden z krewnych Magyara był prezydentem Węgier na początku XXI w.
Magyar przez lata był bliskim przyjacielem Gergely'ego Gulyása, szefa kancelarii premiera Węgier, który podobno przedstawił go Judit Vardze. Para wzięła ślub i prawie dekadę spędziła w Brukseli, gdzie pracowała. Varga jako doradczyni w Parlamencie Europejskim, a Magyar jako dyplomata w stałym przedstawicielstwie Węgier przy UE.
Jedna z osób, która znała Magyara z czasów pobytu w Belgii, mówi anonimowo, że "zawsze był on silnym charakterem, zaangażowanym dyskutantem. Miał zdecydowane poglądy i można było powiedzieć, że jest dobrze wykształconym intelektualistą".
Orbán od lat postrzega "Brukselę" jako wroga, wielokrotnie prowadząc kampanię w oparciu o narrację, że obce siły dybią na suwerenność Węgier. Wielokrotnie popadał w konflikty z przywódcami państw UE oraz unijnych instytucji, a posunięcia jego rządu krytykowano z powodu erozji systemu demokratycznego oraz za bliskie relacje z Kremlem.
Z kolei Magyar podkreśla, że jest zwolennikiem "konstruktywnego dialogu z Unią Europejską i NATO, uwzględniającego interesy narodowe oraz chroniące suwerenność Węgier".
"Myślę, że jest proeuropejski, na wzór klasycznej centroprawicy, daleko od dzisiejszego Fideszu... Nie wiem, jak on to znosił" - mówi nasz rozmówca z Brukseli.
Kręgi rządowe na Węgrzech zlekceważyły wzrost popularności Magyara. "Myślę, że rząd nie poświęca mu zbyt wiele uwagi" - przekonuje jeden z wysokich rangą urzędników. Z kolei osoba od dawna związana z Fideszem daje Magyarowi "trzy dni" na bycie w centrum uwagi.
Zapytany o lekceważące podejście Magyar odparł, że władza wykorzystała "propagandę, by go zdyskredytować i upokorzyć... Dla wszystkich jest oczywiste, że są w absolutnym szoku, widząc sondaże".
Według jednego z nich 13 proc. Węgrów, którzy słyszeli o Magyarze, stwierdziło, że "zdecydowanie lub z dużym prawdopodobieństwem zagłosuje na niego".
Wraz ze wzrostem popularności w niektórych mediach pojawiły się zarzuty, że znęcał się nad Judit Vargą, gdy byli małżeństwem. Była minister sprawiedliwości unika publicznych wystąpień od czasu wymuszonej dymisji. 17 marca opublikowała w mediach społecznościowych film dotyczący przemocy domowej. W poście napisała, że "zawsze jest jakieś wyjście". Nie wspomniała jednak o byłym mężu.
Magyar - nadal dzieli opiekę nad dziećmi z byłą małżonką - stanowczo zaprzeczył tym doniesieniom. Zapytany o zarzuty odpowiedział "Guardianowi": "Nigdy nie skrzywdziłem mojej byłej żony, matki trójki moich dzieci. Nasze małżeństwo było... szalone z obu stron. Teraz mamy szansę na szczęśliwe życie osobno z trójką naszych fantastycznych synów".
Jego zdaniem "cała ta historia jest częścią bezpodstawnej kampanii propagandowej. Ludzie nie są głupi, mamy więcej zwolenników niż wcześniej" - przekonuje.
"The Guardian" poprosił Judit Vargę o komentarz, jednak była minister sprawiedliwości nie odpowiedziała.
W odpowiedzi na prośbę o komentarz wysłaną do Antala Rogána Centrum Informacyjne Rządu stwierdziło: "Péter Magyar chce zemścić się na rządzie za to, że opuściła go żona i utratę pracy w rządzie". Dodano, że "wszystkie jego twierdzenia są bezpodstawne". "To, co mówi, to tylko pusta gadanina" - wskazano.
Magyar twierdzi, że pomimo bycia pod ostrzałem pozostaje optymistą. "Nadszedł czas. Nie ma takiej siły ani propagandy, która byłaby w stanie powstrzymać wiatr zmian" - zapowiada.
---
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
---
Tekst przetłumaczony z "The Guardian" - www.theguardian.com
Autor: Lili Bayer
Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk
Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji
---