Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazetDonald Trump nie gryzie się w język i od dawna obraża politycznych oponentów, w tym Joe Bidena"The Guardian" zwraca uwagę, że obecny prezydent dokonał zaskakującego zwrotu w kampanii i próbuje przejąć styl poprzednika Listopadowe wybory prezydenckie w USA mają być jednymi z najważniejszych w historii kraju. W tym kontekście byłoby zrozumiałe, gdyby obaj prawdopodobni kandydaci - Joe Biden i Donald Trump - sięgnęli po wzniosłą retorykę w kampanii wyborczej i spróbowali dorównać ojcom założycielom, Jerzemu Waszyngtonowi, Thomasowi Jeffersonowi i innym. Tak się jednak nie stało. USA. Zaskakujący krok Bidena. Zmienia taktykę, by pokonać Trumpa Amerykanie oraz klasa polityczna przyzwyczaili się do obelżywej i często prymitywnej retoryki Trumpa. "Wszystko, czego dotknie Joe Biden, zamienia się w g...o" - powiedział republikanin w Georgii na początku marca podczas wiecu, na którym zakpił także z jąkania obecnego prezydenta. Wydaje się jednak, że ostatnio Biden i jego zespół zdecydowali się ogień zwalczać ogniem, mimo że wcześniej starali się nie zwracać uwagi na zaczepki Trumpa. Nagła zmiana oznacza akceptację zepsucia przez Trumpa standardów amerykańskiej polityki. Najwyraźniej uznano przyjęcie reguł gry przeciwnika za skuteczniejsze niż brak chęci do pobrudzenia sobie rąk. Prawdopodobnie odzwierciedla to również świadomość z zagrożenia, jakie niesie za sobą dla amerykańskiej demokracji powrót multimiliardera do Białego Domu. W ostatnich tygodniach demokrata nazwał Trumpa "umysłowo niezdolnym do bycia prezydentem". Z kolei sztab gospodarza Białego Domu oświadczył, że "USA zasługują na kogoś lepszego niż słaby, zdezorientowany i zmęczony Donald Trump". Ale złośliwości było znacznie więcej. Sztab Bidena określił rywala jako "słabego i zdesperowanego, zarówno jako człowieka, jak i kandydata na prezydenta". Nie przepuszczono także okazji do zakpienia z majątku Trumpa. Przezwano go "spłukanym Donem", który pomimo że nazywa siebie multimiliarderem, nie był w stanie zapłacić zasądzonej przez sąd kaucji w wysokości 454 mln dolarów. Joe Biden żartuje z Donalda Trumpa To zaskakująca zmiana dla Bidena, który nie dalej niż miesiąc temu w trakcie orędzia o stanie państwa określił Trumpa jako "mojego poprzednika". Powód nagłego zwrotu jest "bardzo prosty" - przekonuje Marjorie Hershey, badaczka amerykańskiej polityki z Uniwersytetu Indiana Bloomington. - To, co robił wcześniej, najwyraźniej nie działało. Zazwyczaj wszyscy uczymy się na złych doświadczeniach, a Biden został w sondażach w tyle za kandydatem, który jest szczerze znienawidzony przez prawie połowę amerykańskiego społeczeństwa - analizuje ekspertka. - Myślę, że prezydent USA był pod znaczną presją ze strony swoich doradców i współpracowników, by zrobić coś innego - dodaje. I z sondaży przeprowadzonych w ostatnim tygodniu marca wynika, że Biden zyskuje kosztem Trumpa w sześciu kluczowych stanach, jakby zwolennicy prezydenta zorientowali się z nieco gorszych notowań ich kandydata w ostatnich miesiącach. Wydaje się, że jak dotąd Biden w pełni akceptuje zwrot w swojej kampanii wyborczej. W ubiegłą środę prezydent żartował z rywala. - Niedawno podszedł do mnie mężczyzna wyglądający na pokonanego i powiedział: "Panie prezydencie, potrzebuję pańskiej pomocy. Jestem zadłużony po uszy. Jestem całkowicie wyniszczony" - chichotał Biden. - Odpowiedziałem: "Przykro mi, Donald, nie mogę ci pomóc" - dodał po chwili wyraźnie rozbawiony. "Mroczny Brandon" wkracza do akcji Prowadzenie negatywnej kampanii nie jest niczym nowym, jednak Trump ustanowił zupełnie nowe standardy, gdy wszedł do polityki w czerwcu 2015 r. Od tego czasu powiedział m.in., że jego rywale do prezydenckiej nominacji "pocili się jak psy", a Meksyk oskarżał o wysyłanie "gwałcicieli" do USA. Donald Trump ostatnie cztery lata poświęcił obrzucaniu Bidena obelgami. Dlatego nie powinna dziwić próba zmiany strategii polityka Partii Demokratycznej i chęć odpowiedzenia tym samym. - Ignorowanie negatywnej kampanii nie niesie za sobą dobrych skutków - przekonuje Marjorie Hershey. - Wyborcy są bardziej skłonni do zapamiętywania negatywnych zarzutów niż pozytywnych stwierdzeń. Są bardziej skłonni nadawać im większą wagę - dodaje. - Próba przechodzenia do porządku dziennego nad negatywną kampanią rywala zwyczajne nie działa - wskazuje ekspertka. Wraz z podjęciem rękawicy przez obecnego prezydenta zbliża się on do wizerunku swojego internetowego alter ego - "Mrocznego Brandona". To postać znana z memów. Wizerunek ten początkowo miał na celu przedstawiać prezydenta w niekorzystnym świetle, jako postać złego władcy rodem z fantasy, z demonicznym uśmiechem i płonącymi na czerwono oczami. Z czasem zyskała na popularności wśród zwolenników Bidena i miała świadczyć o jego skuteczności i twardości. Trump znalazł wielu naśladowców W historii USA nie brakuje przykładów kampanii negatywnych. W latach 80. w trakcie kampanii do Senatu w stanie Tennessee republikanin Robin Beard zatrudnił aktora, by ten przebrał się za Fidela Castro. Celem było przedstawienie politycznego oponenta jako zbyt miękkiego wobec kubańskiego wodza rewolucji. Jednak i to zagranie blednie przy wyczynach Trumpa. Z badania opublikowanego w 2023 r. w czasopiśmie "Nature" wynika, że "częstotliwość słów nacechowanych negatywnie" używanych przez amerykańskich polityków trwale wzrosła, gdy Trump wszedł do wyścigu prezydenckiego w 2016 r. Naukowcy przeanalizowali cytaty polityków z milionów artykułów prasowych i stwierdzili, że użycie negatywnego języka przez polityków zaczęło spadać podczas prezydentury Baracka Obamy. - Następnie w czerwcu 2015 r., dokładnie gdy Trump rozpoczął kampanię, nastąpił ogromny skok nacechowanego negatywnymi emocjami języka - mówi prof. Robert West, współautor badania z Politechniki Federalnej w Lozannie. Trump szybko znalazł naśladowców. Gdy West wraz z innymi naukowcami usunęli wszystkie cytaty republikanina, stwierdzili, że w przestrzeni publicznej nadal było sporo silnie negatywnego języka. Inni skopiowali styl Trumpa, podobnie jak obecnie zrobił Biden. - To bardzo smutne, że druga strona zaczyna grać w tę samą grę. Wygląda na to, że przegraliśmy jako społeczeństwo. Wszyscy zaczynają postępować w ten sposób - mówi West. Język pogardy w USA Jak na razie trudno stwierdzić, czy uszczypliwości Bidena wobec Trumpa okażą się przepustką do zwycięstwa. Nie brakuje jednak dowodów, że wyborcy republikanów i demokratów coraz częściej traktują politycznych przeciwników z pogardą. W 2022 r. z badań Centrum Badawcze Pew Research wynikało, że 72 proc. republikanów postrzegało demokratów za "bardziej niemoralnych" niż przeciętny Amerykanin, w porównaniu z 47 proc., którzy uważali w ten sposób w 2016 r. Dla porównania w 2022 r. odsetek demokratów myślących o politycznych oponentach jako "niemoralnych" wyniósł 63 proc., a w 2016 r. - 35 proc. Wydaje się, że w tym klimacie wśród zwolenników Bidena istnieje spory apetyt, by ostrzej uderzyć w Trumpa. Nie wszyscy jednak uważają, że negatywne kampanie są skuteczne. - Istnieje ogromna literatura badająca skuteczność negatywnych reklam czy szerzej negatywnego przekazu w mediach. Strategia ta niekiedy działa, jednak nie ma na to żadnej reguły - przekonuje Stephen Craig, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie Florydy. - I nikt nie może z góry przewidzieć, kiedy zadziała - dodaje. Brudna gra ojców założycieli. Jak Adams obrażał Jeffersona Współcześnie tylko Donald Trump w pełni skorzystał ze stosowania kpin i złośliwości w trakcie kampanii prezydenckiej. Chociaż próbowało wielu, a w 1988 r. sztab George'a H.W. Busha sporo zyskał dzięki wyśmiewaniu konkurenta Michaela Dukakisa. Demokrata dał się sfotografować w czołgu abrams, licząc na to, że pokaże swoją gotowość do objęcia funkcji zwierzchnika sił zbrojnych. Osiągnął jednak przeciwny efekt, a zdjęcia Dukakisa, wystającego do połowy z czołgowej wieżyczki w przytłaczającym go hełmie zniszczyły jego kampanię. Ale i w zamierzchłej przeszłości nie brakowało brudnej gry, również wśród ojców założycieli USA. W wyborach prezydenckich w 1796 r. obóz zwycięskiego Johna Adamsa oskarżył Thomasa Jeffersona o promowanie prostytucji i kazirodztwa oraz sugerował, że Jefferson miał romans z niewolnicą. Z kolei zwolennicy Jeffersona oskarżyli Adamsa, że jest hermafrodytą, podkreślali, że ma nadwagę i przezwali go "Jego Okrągłością". Ani Biden, ani Trump jak dotąd nie upadli tak nisko, choć do wyborów pozostało jeszcze siedem miesięcy... --- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Tekst przetłumaczony z "The Guardian" - www.theguardian.com Autor: Adam Gabbatt Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ---