Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Thomas Piketty, autor "Kapitału w XXI wieku", to jeden z najsłynniejszych ekonomistów świata, badacz nierówności, autor słynnego wzoru r>g oznaczającego, że dochody z kapitału w skali globalnej rosną szybciej niż dochody z pracy. Julia Cagé, związana m.in. z Uniwersytetem Harvarda, zajmuje się historią ekonomii, ekonomią polityczną i mediami. Prywatnie jest żoną Thomasa Piketty'ego. Oboje są mocno utożsamiani z lewicą. Poniżej publikujemy ich wspólny artykuł opublikowany na łamach brytyjskiego "Guardiana". W całej Europie, od Włoch po Węgry, Finlandię i Grecję, skrajna prawica rośnie w sondażach, kolejne rządy realizują coraz chętniej prawicową agendę polityczną, a lewica traci wyborców. Wiele osób zastanawia się, czy wkraczamy w nową erę polityczną i czy lewica może kiedykolwiek powrócić do władzy. Innymi słowy, czy dryf w prawo jest nieunikniony? Przeanalizowaliśmy historyczne dane dotyczące głosowania sięgające czasów rewolucji francuskiej - a wnioski zawarte w naszej nowej książce ("Historia konfliktu politycznego. Wybory i nierówności społeczne we Francji, 1789-2022" - red.) dają wgląd w to, co się może wydarzyć w kolejnych latach. Lewica nadal ma sporą bazę potencjalnych wyborców, a przesuwanie się na prawo w kwestii zaostrzenia polityki migracyjnej, by zdobyć głosy wyborców, jest politycznym ślepym zaułkiem. Zbadaliśmy motywacje zachowań wyborczych, wykorzystując dane zebrane na poziomie pojedynczych gmin we Francji. Obejmują one wszystkie wybory parlamentarne i prezydenckie w latach 1848-2022 oraz główne referenda i plebiscyty z lat 1793-2005. Główną zaletą analizowanych danych jest fakt, że 36 tys. francuskich gmin daje nam wgląd w dość szeroki zakres profili wyborców w wielu bardzo zróżnicowanych miejscach. Daje to sposobność sprawdzenia, jak głosują wyborcy mniej zamożni oraz ci z bardziej zasobnym portfelem. Ogromny zasób danych zapewnia bardzo szczegółowe zrozumienie wzorców głosowania na przestrzeni wielu lat. Dzięki temu zbadaliśmy wzajemne oddziaływanie wielu różnych czynników - w tym kryterium dochodu, zamożności, wykształcenia oraz zawodu, ale także wielkości ośrodków wiejskich i miejskich. To coś, czego nie można wiarygodnie zbadać za pomocą tradycyjnych badań, ze względu na ograniczoną wielkość próby. Czytaj także: "Chory człowiek Europy" potrzebuje pilnej kuracji Francja. Nieporozumienia w sprawie bazy wyborczej lewicy W ostatnich latach utarło się przekonanie, że klasa robotnicza całkowicie porzuciła lewicę. Niektórzy twierdzą nawet, że lewica we Francji stała się wyrazicielem interesów wyłącznie burżuazyjnej bohemy (bobo - z fr.). Wniosek ten jest w znacznym stopniu wymyślony przez prawicowe media i promowany przez konserwatywne elity. Z naszych badań wynika, że odejście klasy robotniczej od lewicy nigdy nie miało miejsca. Kiedy przeanalizowaliśmy wszystkie wybory parlamentarne i prezydenckie od 1848 r. (łącznie prawie 50 elekcji), odkryliśmy, że najbogatsze gminy zawsze znacznie mniej chętnie głosowały na partie lewicowe - historycznie na Partię Komunistyczną i Partię Socjalistyczną, a obecnie na Francję Nieujarzmioną Jean-Luc Mélenchona - niż na prawicę, centroprawicę i skrajną prawicę. Jednocześnie mniej zamożne gminy generalnie głosowały znacznie częściej na lewicę, zwłaszcza w miastach. Pozostaje to regułą także i dziś. Dlatego bardzo często nieporozumienia dotyczące bazy wyborczej lewicy wynikają z faktu, że komentatorzy mają tendencję do kojarzenia klasy robotniczej wyłącznie z pracownikami fizycznymi, zapominając o innych grupach zawodowych, A przecież od kilku dziesięcioleci średnia płaca kasjerów w supermarketach, zatrudnionych w handlu i usługach, pracowników opieki itd. spadła poniżej płacy pracowników w przemyśle. Jakie z tego płynie wniosek? Francuski krajobraz polityczny można opisać w następujący sposób: wyborcy miejscy o niskich dochodach - pracownicy sektora usług, wynajmujący mieszkania, głosują głównie na lewicę - podczas gdy wyborcy z klasy robotniczej poza głównymi miastami, którzy są głównie pracownikami fizycznymi i właścicielami domów, częściej głosują na partie skrajnej prawicy. Czytaj także: Francja jest w kryzysie? Mylicie się. Oto dlaczego Zadania dla lewicy w Europie Podział preferencji wyborców o niskich dochodach na wsiach oraz mniejszych i większych ośrodkach miejskich nie zawsze był tak wyraźny. Jednak od lat 90. XX w. - podobnie było pod koniec XIX w. - konflikt polityczny we Francji został zdeterminowany głównie przez dwa czynniki: podział na obszary miejskie i wiejskie oraz status społeczno-ekonomiczny (dochód, zamożność, wykształcenie, wielkość kapitału). Innymi słowy, lewica zachowała głosy biedniejszych mieszkańców obszarów miejskich. Ale co być może istotniejsze, obecnie znacznie zwiększyła się rola klas geospołecznych - ich członków łączą wspólne interesy. Społeczno-ekonomiczny charakter gmin wraz z ich wielkością pozwala nam wyjaśnić ponad 70 proc. przypadków zróżnicowania wyników między gminami w ostatnich wyborach prezydenckich we Francji, w porównaniu np. do 50 proc. zróżnicowania w 1981 r., gdy François Mitterrand wygrał z Valéry Giscard d'Estaing, i 30 proc. w 1848 r. Co to oznacza? Wbrew temu, co często jest podnoszone bez żadnych dowodów, wyborcy - w tym głosujący na skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen - nie głosują, kierując się wyłącznie sprawami imigracyjnymi. Ich głównymi motywacjami są kwestie społeczno-ekonomiczne. Jeśli tzw. niebieskie kołnierzyki - pracownicy fizyczni, produkcyjni lubi administracyjni niższego szczebla - przesunęli się w ostatnich latach w kierunku skrajnej prawicy, stało się tak przede wszystkim dlatego, że nieproporcjonalnie ucierpieli z powodu globalizacji handlu i dezindustrializacji oraz braku dostępu do usług publicznych. Czuli się porzuceni przez lewicę rządzącą przez ostatnie 40 lat we Francji. Wniosek ten może być pouczający dla innych państw w Europie. Na Starym Kontynencie lewica musi przekonać wyborców, że może zapewnić skuteczną ochronę przed "dumpingiem" socjalnym, fiskalnym i środowiskowym - przenoszeniem produkcji do państw o niższej płacy, gdzie brakuje zabezpieczenia socjalnego dla pracowników, co obniża koszty produkcji. Nasze ustalenia dają powody do optymizmu. Brak usług publicznych na obszarach wiejskich, dezindustrializacja, gorszy dostęp do własności i pogłębiające się nierówności to kwestie, którymi można się zająć poprzez wdrożenie odpowiednich polityk. Z drugiej strony, polityka tożsamościowa prowadzi jedynie do wzrostu napięć i konfliktów w społeczeństwie. Partie lewicowe powinny być podbudowane świadomością, że robiąc więcej dla mniej zamożnych osób w małych miastach i na obszarach peryferyjnych, mogą powiększyć swoją przyszłą bazę wyborczą i powrócić do władzy. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Problem imigracji przeszacowany? Z naszych analiz wynika, że mniej zamożni mieszkańcy wsi i miast maja ze sobą znacznie więcej wspólnego, niż się często uważa, w szczególności pod względem niewystarczającego dostępu do usług publicznych i możliwości rozwoju oraz pogłębiających się nierówności w stosunku do najbogatszych gmin. Spodziewamy się głosów przeciwnych do naszych wniosków - biorąc pod uwagę proporcje imigrantów w poszczególnych gminach oraz fakt, że wyborcy zwracają uwagę na imigrację, gdy są o to pytani. Czy więc mamy do czynienia ze sprzecznością? Uważamy, że nie, z co najmniej dwóch powodów. Sondaże dają jedynie ograniczoną perspektywę historyczną, dlatego w naszej książce zdecydowaliśmy się polegać na danych dotyczących głosowania na poziomie gminy. W rezultacie trudno jest wiarygodnie twierdzić, że ludzie "bardziej" przejmują się imigracją dzisiaj niż w przeszłości. Ważne, by zauważyć, że historycznie, w kraju takim jak Francja, skrajnie prawicowi wyborcy rzeczywiście głosowali, kierując się imigracją. Było tak w przypadku wyborów prezydenckich w 1965 r. z kandydaturą Jean-Louisa Tixiera-Vignancoura oraz w 1974 r. z Jean-Marie Le Penem. Jednak związek między głosowaniem na skrajną prawicę a obecnością imigrantów zmieniał się w czasie. Motywacje wyborców zmieniły się w ciągu ostatnich 20 lat - i jest to kwestia, która naszym zdaniem została przeoczona. Nie oznacza to jednak, że żaden skrajnie prawicowy wyborca nie jest antyimigrancki. Niektórzy z pewnością są, w szczególności elektorat Érica Zemmoura we Francji. Ale akurat jego wyborcy nie należą do klasy robotniczej. To jeden z najbardziej "burżuazyjnych" elektoratów w historii Francji, zarówno pod względem dochodów wyborców, jak i zamożności. Nie oznacza to oczywiście, że kryzys uchodźczy można łatwo rozwiązać. Czytaj także: Francja zakochuje się w czterodniowym tygodniu pracy Wnioski dla Europy Czy powyższe wnioski można odnieść do innych krajów, czy też nasz optymizm powinien ograniczać się tylko do Francji? Oczywiście nasza metodologia musi zostać rozszerzona na inne demokracje parlamentarne i mamy nadzieję, że tak się stanie. Nie widzimy jednak powodu, by oczekiwać, że mniej zamożni wyborcy we Francji zachowają się inaczej niż w innych zachodnich demokracjach, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że stoją oni w obliczu wielu podobnych zagrożeń, od dezindustrializacji po bezrobocie, wzrost kosztów utrzymania i zmiany klimatyczne. Naszym zdaniem partie polityczne - i media - w krajach zachodnich mogą przywiązywać zbyt dużą wagę do polityki migracyjnej, przez co tracą z oczu to, co jest ważne dla wyborców. Mamy nadzieję, że nasze badania pomogą zmienić kierunek debaty. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! ----- Tekst przetłumaczony z "The Guardian" - www.theguardian.com Autor: Julia Cagé, Thomas Piketty Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ----- CZYTAJ TAKŻE: Bunt francuskiej prowincji przeciw reformie emerytalnej Francja pobiła niechlubny rekord. "Sytuacja jeszcze się pogorszy"