Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Pod koniec zimnej wojny prezydent USA George H.W. Bush spopularyzował ideę, że cięcia wydatków na obronę pobudziłyby gospodarkę. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-powszechna-mobilizacja-w-rosji-jewgienij-prigozyn-apeluje-do,nId,6812255">Czytaj więcej: Powszechna mobilizacja w Rosji? Jewgienij Prigożyn apeluje do wojskowych</a> W skrócie oznaczało to czerpanie korzyści gospodarczych ze spokoju geopolitycznego po zakończeniu zimnej wojny. Na początku lat 90. niemal wszystkie kraje zachodnie i postsowieckie znacząco ograniczyły wydatki na obronność, co pozwoliło przerzucić wydatki na kwestie socjalne. Rosną wydatki na zbrojenia. Wraca zimna wojna Ameryka przeszła od wydawania 6 proc. PKB na obronność w 1989 r. do około 3 proc. w ciągu 10 kolejnych lat. Potem przyszły ataki z 11 września i wojny w Afganistanie i Iraku. Teraz, po inwazji Rosji na Ukrainę, zagrożeniu wybuchem wojny o Tajwan między USA a Chinami i napięciach związanych z ambicjami nuklearnymi Iranu, na świecie obserwujemy nowy wyścig zbrojeń, jak jeszcze nigdy w XXI w. Według Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) w 2022 r. globalne wydatki na zbrojenia wzrosły o 3,7 proc. do ponad 2 bln dolarów. To największy wzrost od lat 60., kiedy instytut zaczął publikować raporty. A przecież wiele państw NATO, w tym m.in. Niemcy, planuje osiągnąć lub przekroczyć cel wydatków 2 proc. PKB na obronę. Japonia chce zwiększyć wydatki na obronę o dwie trzecie do 2027 r., dzięki czemu osiągnie pułap trzeciego pod tym względem kraju na świecie. Łącznie nowe zobowiązania w obronności, jeśli zostaną wdrożone, wygenerują co najmniej ponad 200 mld dolarów dodatkowych wydatków na ten cel na całym świecie każdego roku. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-mysliwce-eurofighter-dla-ukrainy-licze-na-wazny-krok,nId,6809887">Czytaj więcej: Myśliwce Eurofighter dla Ukrainy? "Liczę na ważny krok"</a> "Rosyjska inwazja na Ukrainę jest poważnym ryzykiem dla zniweczenia pokoju, którym cieszymy się przez ostatnie trzy dekady" - oświadczyła dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego Kristalina Georgijewa w przemówieniu wygłoszonym w kwietniu. A przecież Zachód wysyła coraz więcej broni, coraz bardziej wyrafinowanej, aby pomóc Ukrainie rozpocząć kontrofensywę przeciwko Rosji. Liczba państw NATO, które osiągnęły cel wydatków 2 proc. na obronność, wzrosła z trzech w 2014 r. do siedmiu w ubiegłym roku. Jednak już teraz są kraje, które przeznaczają na ten cel znacznie więcej. Należy do nich Polska, która zamierza osiągnąć w tym roku 4 proc. wydatków względem PKB. Docelowo Warszawa chce podwoić liczebność swojej armii, a Francja mówi o przejściu na "gospodarkę wojenną". Chiny chcą być największą potęgą militarną świata Ale nowy wyścig zbrojeń nasila się także po drugiej stronie globu. Tajwan przedłuża obowiązkową służbę wojskową z czterech miesięcy do roku. W ramach sojuszu AUKUS USA i Wielka Brytania będą zaopatrywać Australię w okręty podwodne o napędzie atomowym. A cała trójka państw będzie dodatkowo pracować nad bronią hipersoniczną. Inne przykłady zbrojeń? W ostatniej dekadzie budżet obronny Indii wzrósł realnie o około 50 proc., podobnie jak budżet Pakistanu. A na Bliskim Wschodzie państwa Zatoki Perskiej modernizują od lat swoje wojska. Jak na tym tle wypadają Chiny? Budżet obronny azjatyckiego kraju wzrósł realnie o około 75 proc. w ciągu ostatnich 10 lat. Pekin chce "zakończyć modernizację" sił zbrojnych do 2035 r., by stać się światową potęgą militarną do 2049 r. Według amerykańskich generałów inwazja Chin na Tajwan jest możliwa w 2027 r. Na tym tle nie brakuje głosów, że podejście Waszyngtonu nie jest wystarczające, gdy tak dużo państw zwiększa wydatki na zbrojenia. Pomimo niedawnych wzrostów wydatków budżet obronny Stanów Zjednoczonych - wciąż zdecydowanie najsilniejszej potęgi militarnej na świecie - skurczył się od 2012 r. o około 5 proc. Ograniczenia pojawiły się w następstwie kryzysu finansowego z lat 2007-2009. Jednak jeszcze przed wybuchem <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-ukraina-rosja/aktualnosci">wojny w Ukrainie</a> Kongres chciał zwiększenia wydatków na zbrojenia. W 2018 r. zalecono podnoszenie ich realnie od 3 do 5 proc. rocznie przez co najmniej pięć lat. Jednak jak twierdzi Andrew Krepinevich, amerykański analityk polityki obronnej, przewaga USA nad jej rywalami zmniejszyła się w ciągu ostatniego stulecia. Podczas I, II i zimnej wojny rywale Stanów Zjednoczonych dysponowali znacznie mniejszym potencjałem gospodarczym. W ostatnich latach to się zmieniło. Dziś tylko PKB Chin stanowi prawie 80 proc. PKB USA. Fabryki zbrojeniowe pracują pełną parą. Nowe koncepcje militarne Po zakończeniu zimnej wojny myślano, że mniejsze wydatki na armię oznaczają większe wydatki na infrastrukturę i usługi publiczne oraz obniżanie zadłużenia lub podatków. Od lat 60. XX w. świat "uwalnia" w ten sposób około 4 bln dolarów rocznie wydatków w cenach bieżących, co odpowiada światowemu budżetowi na edukację. Teraz dywidenda pokoju zamienia się w "podatek wojenny". Dokładne ustalenie, kto ile wydaje, może być trudne. Dla porównań międzynarodowych wydatki na obronność są zwykle liczone jako udział w PKB według rynkowych kursów wymiany. Według tej miary globalne wydatki na zbrojenia wydają się bliskie najniższego poziomu po zakończeniu zimnej wojny, na poziomie około 2,5 proc. Ale rynkowe kursy walutowe znacznie zaniżają rzeczywisty rozmiar zbrojeń w takich krajach jak Chiny i Rosja, gdzie za każdy dolar przeznaczony na zbrojenia można nabyć więcej broni. Statystyki wydatków będą wzrastać w nadchodzących latach, jeśli przewidywania ekspertów w sprawie rywalizacji mocarstw potwierdzą się. W coraz bardziej niestabilnym świecie rządy będą parły do zbrojeń, ponieważ robią to ich sąsiedzi lub zachęcają ich do tego sojusznicy. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-co-w-przypadku-porazki-rosji-bedzie-zniszczona-i-brutalna,nId,6806149">Czytaj więcej: Co w przypadku porażki Rosji? "Będzie zniszczona i brutalna"</a> Obecnie w każdym zakątku globu wdrażane są nowe koncepcje bezpieczeństwa narodowego. USA przeznaczają coraz większe sumy na badania i rozwój nowych broni, m.in. pocisków hipersonicznych, wykorzystania ukierunkowanej energii - do takich ataków używane są m.in. lasery, sztuczna inteligencja i robotyka. Zwiększana jest także produkcja amunicji, od pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm po pociski przeciwokrętowe. Wojna w Ukrainie ujawniła ogromne ilości amunicji potrzebnej w konflikcie, a także niezdolność linii produkcyjnych w czasie pokoju do zaspokojenia tak dużego zapotrzebowania. Rosja straszy świat torpedami Posejdon Chiny inwestują na wszystkich frontach, a wydatki w ubiegłym roku wzrosły realnie o 4,2 proc. Podział budżetu jest nieprzejrzysty, m.in. z powodu "fuzji cywilno-wojskowej", tzn. wyeliminowania barier pomiędzy cywilnymi sektorami badawczymi i handlowymi a ich odpowiednikami w przemyśle obronnym. Pekin opracował systemy antydostępowe (anti-access/area-denial). Anti-access to niszczenie środków bojowych przeciwnika na podejściach do osłanianego rejonu za pomocą środków dalekiego zasięgu. Area-denial to zwalczanie przeciwnika bezpośrednio w osłanianym rejonie tak, by wróg nie miał swobody poruszania się nad nim bądź na nim. Pekin ma też przewagę w niektórych typach pocisków hipersonicznych, które są trudniejsze do przechwycenia niż balistyczne, a marynarka wojenna tego kraju jest już większa niż amerykańska. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-media-zagraniczne" target="_blank" rel="noreferrer noopener">"Interia Bliżej Świata"</a>. Do tego dochodzi arsenał nuklearny. Pracują nad nim USA, Chiny i Rosja. Ameryka modernizuje wszystkie gałęzie "triady nuklearnej", tj. międzykontynentalne rakiety balistyczne, rakiety balistyczne rozmieszczone na okrętach podwodnych oraz na bombowcach strategicznych. Rosja straszy świat torpedami Posejdon. To wyposażone w głowice nuklearne pociski, które są w stanie wywołać porównywalną z tsunami falę, a na dodatek ją napromieniować. Według Pentagonu Chiny szybko rozszerzają swój arsenał, z kilkuset głowic do 1,5 tys. do 2035 r. A inne kraje? Niemcy kupują niewidzialne dla radarów nowe odrzutowce F-35, a także systemy dowodzenia i kontroli. Polska wydaje krocie na wojska lądowe - czołgi, haubice, rakiety precyzyjne, m.in. z USA i Korei Południowej - a także samoloty bojowe. Japonia szuka m.in wzmocnienia możliwości kontrataku dzięki rakietom dalekiego zasięgu, aby móc uderzyć w Chiny i Koreę Północną. Niebezpieczna eskalacja kosztów To szaleństwo zakupów wiąże się z kilkoma zagrożeniami. Jednym z nich jest eskalacja kosztów, które mogą wymknąć się spod kontroli z powodu długich procesów rozwojowych i zmieniających się wymagań technologicznych. Do tego dochodzi polityka. Amerykański budżet obronny może być przedmiotem kaprysów polityków zabiegających o korzyści dla swoich okręgów. Na przykład Kongres uporczywie odmawiał siłom powietrznym wycofania przestarzałych samolotów. Z kolei kraje europejskie słabo radzą sobie z koordynacją zamówień publicznych na dużą skalę. Firma konsultingowa McKinsey zauważa, że operują znacznie większą liczbą modeli broni niż Ameryka: 15 typów czołgów podstawowych w porównaniu z jednym w Ameryce; 20 myśliwców w Europie i siedem w USA. Przykłady można mnożyć. Co gorsza, jak zauważa Josie Stewart z Transparency International, przemysł obronny jest szczególnie podatny na korupcję. Przypływ ogromnych pieniędzy może to jeszcze pogorszyć. Ale nie można zapominać o wpływie na gospodarkę. Istnieją poważne obawy, że ogromne zbrojenia obciążą światową gospodarkę, podsycając inflację lub spowalniając wzrost, a w najgorszym przypadku realizując oba scenariusze. Obawy dotyczące inflacji Weźmy na przykład "inflację obronną" w Ameryce - wzrost cen napędzany wydatkami obronnymi. Osiąga około 5 proc. rok do roku. To najwyższy wskaźnik od dziesięcioleci. Mimo to nie ma powodu, by sądzić, że nowa zimna wojna będzie miała przełożenie na inflację. Nawet najbardziej zagorzałe "jastrzębie" nie wzywają do powrotu wydatków na obronę jako udziału w PKB do poziomu z lat 60. czy 70. XX w. Z wyjątkiem realizacji scenariusza wojny między wielkimi mocarstwami, jest mało prawdopodobne, by globalne wydatki na obronę wzrosły powyżej jednocyfrowych wartości globalnego PKB, co oznacza, że ich wpływ na popyt, a tym samym inflację, będzie niewielki. Należy podkreślić, że obronność jest bardziej wydajna niż kiedyś. Nowoczesne armie wymagają coraz mniejszej liczby ludzi, co pozwala wojskowym strategom na zmniejszenie liczby personelu, chociaż wyszkolenie żołnierzy stało się droższe. Wielu strategów ubolewa nad rosnącymi cenami nowych technologii, ale korzyści z nich płynące są niepodważalne. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-foreign-affairs-o-wojnie-polska-kluczowym-graczem,nId,6806145">Czytaj więcej: "Foreign Affairs" o wojnie: Polska kluczowym graczem</a> - Obecnie jednym bombowcem można trafić w dziesiątki celów, a nie na odwrót, jak to miało miejsce kiedyś - przekonuje James Geurts, emerytowany pułkownik sił powietrznych. Oficjalne dane z USA sugerują, że po poprawie jakości cena pocisku spadła nominalnie o około 30 proc. od późnych lat 70. Dziś kraj może wydać stosunkowo skromne środki, aby zdobyć przerażające zdolności. W związku z tym wydatki na obronność zwykle spadają w stosunku do PKB, szczególnie w czasie pokoju. Zmienia się charakter tego, co prezydent USA Dwight Eisenhower nazwał "kompleksem wojskowo-przemysłowym". W przeszłości departamenty obrony eksportowały technologię do ludności cywilnej, by wspomnieć tylko GPS oraz internet. Coraz częściej dzieje się odwrotnie, ponieważ przemysł wojskowy importuje technologię z zewnątrz. "Więcej broni nie musi oznaczać mniej masła" Bezpieczeństwo cybernetyczne, drony i technologia satelitarna są obecne zarówno w świecie cywilnym, jak i wojskowym. Firma SpaceX, założona przez Elona Muska, wyniosła na orbitę amerykańskie satelity wojskowe. Ukraińscy wojownicy szeroko wykorzystują satelity Starlink. Wszystko to sprowadza się do zmiany sposobu myślenia firm technologicznych, które kiedyś unikały przemysłu wojskowego jako moralnie skażonego. W USA powstał ekosystem technologii obronnych, ze specjalistami od inżynierii w Kolorado; od regulacji w Waszyngtonie; czy inwestorami w San Francisco. Ale to nie tylko amerykańskie zjawisko. Około połowa największych firm obronnych i lotniczych założonych w ciągu ostatniej dekady ma swoje siedziby w innych częściach świata. - Ich założyciele nie chcą już tworzyć kolejnego startupu z branży mediów społecznościowych - mówi Paul Kwan z General Catalyst, amerykańskiej firmy inwestycyjnej. Wielcy inwestorzy w Dolinie Krzemowej coraz bardziej interesują się szeroko rozumianym bezpieczeństwem narodowym. Firmy technologiczne wyczuwają okazję. Palantir, który specjalizuje się w analizie dużych zbiorów danych, niedawno uruchomił nową platformę obronną opartą na sztucznej inteligencji, aby przyspieszyć podejmowanie decyzji. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-rosja-stawia-warunki-pokojowe-ukrainie-jest-reakcja-kijowa,nId,6804581">Czytaj więcej. Rosja stawia warunki pokojowe Ukrainie. Jest reakcja Kijowa</a> Obrona była jednym z nielicznych sektorów, w których w 2022 r. odnotowano więcej transakcji typu venture capital niż w 2021 r. Coraz częściej podejmuje się również wysiłki mające na celu wprowadzenie do firm obronnych więcej dynamizmu technologicznego. W niedawnym raporcie parlamentarnym w Wielkiej Brytanii zauważono, że "przestarzałe" systemy komplikują zadania tak rutynowe jak zamawianie dla wojska pary butów. Wyprodukowanie nowego samolotu może zająć od 10 do 20 lat. Ale zamiast opracowywać nowe samoloty mniej więcej co dekadę - jak podkreśla Jim Taiclet, szef Lockheed Martin, największego na świecie dostawcy usług zbrojeniowych - jego firma chce naśladować Dolinę Krzemową, oferując aktualizacje oprogramowania w celu poprawy wydajności co sześć do 12 miesięcy. Konsekwencje fiskalne nowego boomu obronnego mogą być skromne, jeśli przemysł stanie się bardziej wydajny. W 1944 r. USA wydały 53 proc. swojego PKB na siły zbrojne. Ale dziś jest to znacznie mniej. Gdyby świat podwoił swoje wydatki zbrojeniowe z dnia na dzień (zakładając brak wzrostu podatków lub zadłużenia), wydatki publiczne musiałyby zostać obniżone o około 5 proc., aby zrównoważyć budżety. <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-nowy-zaskakujacy-unijny-sojusz-blokuja-sankcje-na-rosje,nId,6804704">Czytaj więcej. Nowy zaskakujący unijny sojusz. Blokują sankcje na Rosję</a> Co z wpływem na wzrost gospodarczy? Wielu historyków twierdzi, że wydatki na obronę obciążają pozostałe branże gospodarki. Utrzymanie bezpieczeństwa kraju ma wielką wartość ekonomiczną. Ale pamiętajmy, że kupiony lub wyprodukowany pocisk zwykle spoczywa w magazynie i nie jest wykorzystywany produktywnie. Podczas II wojny światowej wzrost produktywności w Ameryce zwolnił, ponieważ ludzie byli ściągani z pól do fabryk zbrojeniowych. Z kolei wymuszone ograniczenia wydatków wojskowych w powojennej Japonii i Niemczech Zachodnich zbiegły się w czasie z ogromną poprawą produktywności w obu krajach. To jednak tylko część historii. Izrael i Korea Południowa łączą dynamiczne gospodarki z dużymi sektorami obronnymi. Przeanalizowaliśmy dane Banku Światowego od lat 60. do 2021 r., badając związek między wydatkami wojskowymi a wzrostem PKB. Zarówno w ramach jednego kraju na przestrzeni wielu lat, jak i między krajami w ciągu jednego roku, praktycznie nie znajdujemy między nimi korelacji. Upraszczając, więcej broni nie musi oznaczać mniej masła. Więcej badań i rozwoju związanych z obronnością mogłoby pobudzić innowacje. A większe inwestycje w zdolności obronne mogą mieć również pozytywny wpływ na resztę gospodarki. W niedawnym artykule Enrico Morettiego z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley stwierdzono, że "finansowane przez rząd badania i rozwój - zwłaszcza w dziedzinie obronności - skutecznie podnoszą całkowite nakłady kraju na innowacje w danej branży". Potencjalnie wysokie koszty braku zbrojeń Poza wydatkami na obronność rządy mają wiele innych pilnych potrzeb, wśród nich są świadczenia dla osób starszych, walka ze zmianami klimatu oraz obsługa rosnącego niemal wszędzie długu zagranicznego. Dlatego nie brakuje obaw, że wyższe podatki są nieuniknione lub że koszty zbrojeń zostaną przeniesione na przyszłe pokolenia. Wiele rządów stanie przed presją wycofania się ze zobowiązań dotyczących wyższych wydatków wojskowych. Według niedawno ujawnionego raportu wywiadu premier Kanady Justin Trudeau powiedział przywódcom państw NATO, że jego kraj nigdy nie osiągnie celu 2 proc wydatków na zbrojenia. W przypadku Japonii i Polski nie jest jasne, skąd ich rządy znajdą ogromne środki na rosnące wydatki w dziedzinie obronności. O wielkości i czasie trwania militarnego boomu zadecydują przede wszystkim wydarzenia w Waszyngtonie. Główny nurt polityków chce, by USA utrzymała status pierwszego mocarstwa na świecie i rywalizowała zarówno z Rosją, jak i Chinami. Jednak część izolacjonistów opowiada się za ograniczeniem wsparcia dla Ukrainy, a nawet zmniejszenia wydatków obronnych. Inna z grup domaga się zmiany strumienia środków z Europy i Bliskiego Wschodu w rejon Pacyfiku, by przygotowywać się do rywalizacji z Chinami, a lewica chciałaby podniesienia nakładów na sprawy socjalne. Wydaje się, że obecnie to pierwsza z grup ma przewagę. Polityka zagraniczna jest jedną z niewielu rzeczy, które łączą jeszcze demokratów oraz republikanów. Nadal jest kilka rzeczy, które mogą przyczynić się do eskalacji lub nawet wciągnięcia USA w bezpośrednią walkę - wymuszając wzrost wydatków militarnych. Wielu uznaje decyzję Ronalda Reagana o zwiększeniu nakładów na obronę za kluczową dla bankructwa Związku Radzieckiego i wygrania zimnej wojny. Tak czy inaczej, nadchodzi nowa era zbrojenia. "Zapobieganie wojnie wielkich mocarstw poprzez gotowość i odstraszanie jest bardzo kosztowne, ale nie tak kosztowne jak prowadzenie wojny" - oświadczył niedawno w Senacie Mark Milley, najważniejszy generał w USA, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. I jak wyjaśnił, jedyną bardziej kosztowną rzeczą jest jej przegranie... --- Tekst przetłumaczony z "The Economist" © The Economist Newspaper Limited, London, 2023 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji