Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Nayib Bukele, prezydent Salwadoru, wymyślił, jak znieść demokratyczne ograniczenia, utrzymując poparcie na poziomie 80-90 proc. Jedną z tajemnic sukcesu jest opanowanie przez niego w mistrzowski sposób komunikacji z obywatelami za pośrednictwem mediów społecznościowych. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii Salwador: Kraj stanu wyjątkowego Ale nie mniej ważnym ze składników sukcesu jest walka z wszechobecnymi w Salwadorze gangami. Od wprowadzenia w marcu 2022 r. stanu wyjątkowego aresztowano już ponad 71 tys. osób. Odpowiada to 7 proc. Salwadorczyków płci męskiej w wieku od 14 do 29 lat. Często nie ma pewności, czy aresztowany faktycznie jest gangsterem. Każdy podejrzany o powiązania z gangiem może zostać wtrącony do przeludnionego - podkreślmy - więzienia właściwie na czas nieokreślony. Śledczym wystarczy niewiele do zatrzymania i wsadzenia za kratki: gangsterski tatuaż, ubiór lub cokolwiek, co mogłoby sugerować powiązania z organizacjami przestępczymi. Wystarczą nawet anonimowe informacje. I chociaż rząd zapewnia, że zależy mu, by zatrzymani w końcu doczekali się właściwych procesów, jak dotąd najczęściej mogli liczyć co najwyżej na wyrywkowe przesłuchania. Niekiedy w obecności kilkuset innych podejrzanych przed obliczem sędziego. Prezydentowi Salwadoru najwyraźniej to nie przeszkadza, biorąc pod uwagę zdjęcia i filmy publikowane przez niego w mediach społecznościowych. Widać na nich zdjęcia podejrzanych młodych ludzi, zakutych w kajdanki, półnagich i pozamykanych w więziennych celach ciaśniej niż kury. Salwador coraz bardziej bezpieczny Jednak liberałowie oburzeni metodami 42-letniego prezydenta muszą przyznać, że jego kontrowersyjne działania przynoszą efekty. Jeszcze nie tak dawno Salwador miał jeden z najwyższych wskaźników morderstw na świecie i był uznawany za jeden z najniebezpieczniejszych krajów. A jak jest obecnie? Wskaźnik ten spadł z 51 zabójstw na 100 tys. mieszkańców przed objęciem przez Bukele prezydentury w czerwcu 2019 r. do 18 w 2021 r. I chociaż eksperci spierają się, ile w tym zasługi szefa państwa, nie ma wątpliwości, że przyczynił się do poprawienia bezpieczeństwa. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Być może nie mniej ważne jest jednak zakończenie trapiącej przez lata mieszkańców kraju spirali strachu. Salwador przez lata tkwił pogrążony w szponach gangów narkotykowych. W przeszłości jeśli członek gangu żądał od przedsiębiorcy pieniędzy "za ochronę", płacono mu lub w przeciwnym razie narażano się na niechybną śmierć. Niewiele osób decydowało się wezwać na pomoc policję. Mało kto miał odwagę złożyć zeznania, a bez nich sędziowie nie mogli skazać gangsterów. Teraz to gangsterzy się boją. Widząc, że anonimowe informacje są traktowane przez organy ścigania jako wystarczające do wsadzenia za kratki, wielu z nich woli pozostać w ukryciu. Skutki są zauważalne w wielu dziedzinach życia. Badanie przeprowadzone w 2016 r. wykazało, że roczny koszt przemocy gangów w Salwadorze odpowiadał równowartości 16 proc. PKB. Obecnie w wielu miejscach kraju jest znacznie bezpieczniej, a przedsiębiorcy są na tyle uspokojeni, że zaczynają otwierać bez obaw nowe punkty usługowe. Stąd popularność prezydenta. Czytaj także: Tutaj każdy dzień może być ostatnim. Wstąpienie do islamistów lepsze niż głód Nayib Bukele i kontrowersyjne metody Jednak kontrowersyjna polityka Bukele ma także inne oblicze, które być może przysłania korzyści. Władze zamknęły w więzieniach mnóstwo niewinnych młodych mężczyzn. Ich rodziny gromadzą się przed placówkami, desperacko szukając wieści o bliskich. I chociaż rząd zwolnił do tej pory 6 tys. osób, wydaje się, że nie spieszy się z przyznaniem się do błędów. Nie mniej istotne są negatywne skutki dla demokracji w Salwadorze. Prezydent znacząco rozszerzył uprawnienia władz, m.in. organów ścigania, zawiesił konstytucyjne prawa aresztowanych, a walkę z gangami wykorzystał jako pretekst, by zdobyć jeszcze bardziej umocnić władzę. Od ponad roku utrzymuje kraj w stanie wyjątkowym. Usunął sędziów, którzy mu się sprzeciwiają. Zmniejsza liczebność parlamentu i wprowadził zmiany w kodeksie wyborczym na korzyść własnej partii. W końcu Bukele wydał wojnę krytycznym wobec władzy mediom. Zastrasza je i stosuje represje wobec dziennikarzy: nowe prawo przewiduje 10 do 15 lat więzienia dla dziennikarzy, którzy szerzą "niepokój". W praktyce może to dotyczyć każdego, kto krytycznie pisze o działaniach władz. Prezydent w kolejnych miesiącach obiecuje rozprawić się z korupcją. Jeśli zastosuje te same zasady jak w przypadku walki z gangami, będzie miał potężne narzędzie do zamykania przeciwników politycznych i niewygodnych dziennikarzy. Salwador już teraz coraz bardziej przypomina państwo policyjne. Czytaj także: Populista porywa tłumy i obiecuje zwalczenie 104-procentowej inflacji Bezpieczeństwo i wojna z gangami ważniejsza niż rządy prawa Część krytyków Bukele twierdzi, że jego polityka walki z gangami jest nie do utrzymania. Poprzednie próby stłumienia przestępczości brutalną siłą w Salwadorze oraz innych krajach regionu nie powiodły się. Zwraca się uwagę, że siła gangów wzrośnie w sytuacji, gdy tak wielu ich członków przebywa za kratkami, a po ich wyjściu na wolność wezmą oni odwet na władzy. Ale co stanie się, jeśli w ogóle nie zostaną zwolnieni? Działania prezydenta różnią się od poprzedników. Wydaje się być bardziej zdeterminowany, zamknął znacznie więcej ludzi i najwyraźniej planuje ich przetrzymywać przez bliżej nieokreślony czas. Będzie to kosztowne dla państwowej administracji, ale z doniesień mediów wynika, że już ograniczono racje żywnościowe dla osadzonych do dwóch posiłków dziennie. Bukele namawia zresztą rodziny, by dokładały się do utrzymania więźniów. I niezmiennie podkreśla, że obywatelom - i jego wyborcom - znacznie bardziej zależy na bezpieczeństwie niż na abstrakcyjnych pojęciach, jak rządy prawa. Gdy jego przeciwnicy polityczni besztają go za deptanie praw człowieka, Bukele powtarza jak mantrę: "głosujcie na mnie albo gangsterzy zostaną uwolnieni". 42-letni prezydent zbliża się do końca pierwszej kadencji. Jego partia twierdzi, że ponownie wystartuje w wyborach zaplanowanych na luty 2024 r. Konstytucja zabrania mu tego kroku - dwóch następujących po sobie kadencji - ale Bukele wymyślił iście putinowskie rozwiązanie z ustanowieniem na kilka miesięcy całkowicie zależnego od niego sukcesora, by po tym czasie wrócić do władzy. Osoba z bliskiego otoczenia Bukele stwierdziła w rozmowie z "The Economist", że "jak dotąd" prezydent "nie myśli o tak dalekiej perspektywie, jaką jest druga kadencja". Czytaj także: Kraj pełen surowców bankrutuje Bukele znajduje naśladowców w Ameryce Łacińskiej Tymczasem samozwańczy "najfajniejszy dyktator świata" może cieszyć się, że jego metody znajdują naśladowców. Bo chociaż zwolennicy rządów prawa potępiają działania przywódcy Salwadoru, w innych krajach regionu znalazł pilnych uczniów. W sąsiednim Hondurasie ogłoszono stan wyjątkowy, by walczyć z przestępczością. A kandydat establishmentu w sierpniowej drugiej turze wyborów prezydenckich w Gwatemali obiecuje zbudować ogromne "superwięzienie" na wzór tego z Salwadoru. Nazywany "ekwadorskim Bukele" Jan Topic, kandydat na prezydenta tego kraju, chwali metody prezydenta Salwadoru. W tym kontekście nie można także zapominać o niektórych republikanach w USA. Bo metody Bukele są uważnie obserwowane wszędzie tam, gdzie występuje wysoka przestępczość oraz mamy do czynienia ze słabymi instytucjami, od RPA po Papuę Nową Gwineę. Ale na metody Bukele powinni zwracać uwagę wszyscy politycy, którzy hołdują zasadom demokracji oraz państwa prawa. Bo jeśli nie radzą sobie z przestępczością zgodnie z prawem, z odpowiednio finansowaną policją i - mniej lub bardziej - sprawnymi sądami, zrobią to za nich demagodzy, i to niekoniecznie w sposób zgodny z prawem. Czytaj także: Biden kontynuuje dzieło Trumpa. Cena może być za wysoka Jeśli Salwadorczycy ponownie wybiorą w lutym obecnego prezydenta, co wydaje się bardzo prawdopodobne, będzie miał jeszcze pięć lat na zniszczenie demokratycznych barier w kraju. A jeśli pewnego dnia obywatele zmęczą się jego metodami, mogą mieć trudności z pozbyciem się go. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Tekst przetłumaczony z "The Economist" © The Economist Newspaper Limited, London, 2023 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji --- CZYTAJ TAKŻE: Salwador: Brutalny transport do megawięzienia. "Rządy 'żelaznej pięści'" Tysiące aresztowanych członków gangów. Trafią do "mega-więzienia"