Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Brytyjski "The Economist", z którego pochodzi poniższy artykuł, ukazuje się nieprzerwanie od 1843 r. i należy do najpopularniejszych na świecie magazynów poświęconych tematyce politycznej i biznesowej. Ma opinię jednego z bardziej wpływowych tytułów prasowych na świecie. Tygodnik od samego początku niezmiennie trzyma się liberalnego kursu. Wielu łowców talentów odwiedza w ostatnim czasie europejskie centra finansowe. Przy porannej kawie kuszą pracowników dużych spółek giełdowych (tzw. blue chipów - red.) nieopodatkowanymi zarobkami, złotymi wizami i pięknymi widokami. Za tymi atrakcyjnymi ofertami stoją państwowe fundusze majątkowe (Sovereign Wealth Funds) z Zatoki Perskiej. Kiedyś skłonienie do pracy w Dosze było niezwykle trudne, ale ten czas już dawno minął. A rekruterzy mogą ostatnio pochwalić się sukcesami. W październiku udało im się przekonać do pracy zastępcę prezesa Amundi, europejskiego lidera zarządzania aktywami. Zajmie się on wdrożeniem sztucznej inteligencji (AI) w państwowym funduszu Abu Dhabi Investment Authority (ADIA), który nadzoruje aktywa o wartości biliona dolarów. Obecnie trwa rywalizacja o kolejnych menedżerów, którzy będą mieli możliwość obracania środkami na inwestycje w infrastrukturę dla Qatar Investment Authority (QIA) czy nadzorowali wydawanie środków w Publicznym Funduszu Inwestycyjnym Arabii Saudyjskiej (PIF). Łącznie oba fundusze zarządzą kwotą przekraczającą bilion dolarów. Wojna w Ukrainie i nadmiarowe zyski w petrodolarach <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-ukraina-rosja/aktualnosci">Wojna w Ukrainie</a> oraz zachodnie sankcje wobec Rosji przyczyniły się do zwiększenia cen węglowodorów na światowych rynkach. Eksporterzy ropy i gazu od kilku miesięcy zarabiają krocie na sprzedaży surowców energetycznych. W trakcie poprzednich kryzysów energetycznych - gdy mogli liczyć na nadmiarowe zyski - na zachodnich rynkach kapitałowych rzucali się na zwyczajne aktywa płynne, czyli takie, które w momencie sprzedaży można szybko zamienić na gotówkę bez utraty wartości. U podstaw tego wszystkiego leżała niewypowiedziana umowa: Arabia Saudyjska oraz państwa Zatoki Perskiej zapewniły sobie parasol ochronny roztoczony przez USA, a także regularne dostawy amerykańskiej broni. W zamian za to dolar amerykański stał się jedyną walutą, w której kraje OPEC rozliczały handel ropą. A nadwyżki powstałe w wyniku zysków ze sprzedaży lokowano w amerykańskich obligacjach. To sprawiało, że w przypadku rosnącego popytu na ropę naftową równomiernie rosło także zapotrzebowanie na dolara. Dzięki temu amerykański bank centralny miał możliwość drukowania kolejnych partii waluty, której międzynarodowa pozycja pozostawała niezagrożona. System petrodolara wymuszał na krajach importujących ropę pozyskiwanie dolara z rynku. To z kolei oznaczało zwiększenie liczby transakcji na rynkach międzynarodowych wykonywanych w tej walucie. W efekcie mechanizm ten pozwolił Stanom Zjednoczonym na bieżące obsługiwanie deficytu krajowego i nieustanne życie na kredyt. Jednak wyłuskiwanie najzdolniejszych menedżerów z zachodnich korporacji świadczy o tym, że wieloletni schemat rozpada się na naszych oczach. Napięcia w relacjach USA-Arabia Saudyjska Kraje Zatoki Perskiej, kuszone przez współpracę w Azji, naprawiają relacje z Izraelem, a ostatnio nawet z Iranem, i nie czują się już zobligowane do ubiegania się o uwagę Białego Domu. Na początku kwietnia kraje porozumienia naftowego OPEC+, wśród nich Arabia Saudyjska oraz m.in. Rosja, zdecydowały się na dobrowolne ograniczenie podaży ropy o ponad milion baryłek dziennie. Mogą obawiać się kryzysu finansowego, a ich ruch ma podnieść ceny baryłki oraz paliw na stacjach. Ruch ten jest nie po myśli Waszyngtonu, a podobna decyzja rok temu doprowadziła do napięcia w relacjach USA z Saudami. Pokazuje to, że władze w Rijadzie coraz mniej liczą się z Waszyngtonem, a przy okazji czują się swobodniej w wydatkowaniu ogromnych zysków z ropy za pośrednictwem państwowych funduszy. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-media-zagraniczne" target="_blank" rel="noreferrer noopener">"Interia Bliżej Świata"</a>. Setki miliardów zysków Szacujemy, że w latach 2022-23 nadwyżka na rachunku bieżącym monarchii z Półwyspu Arabskiego może wynieść nawet 600-700 mld dolarów. Nie jest jednak łatwo ustalić, gdzie znajdują się te pieniądze, ponieważ finanse państw Zatoki Perskiej są w ostatnich latach mało nieprzejrzyste. Aby ustalić, gdzie trafiają nadmiarowe zyski, sprawdziliśmy rządowe konta, globalne rynki aktywów finansowych oraz kapitał, którymi zarządzają firmy inwestycyjne. Z naszych ustaleń wynika, że coraz mniej petrodolarów wraca w ramach inwestycji na zachodnie rynki. Zamiast tego coraz większa ich część jest wykorzystywana do realizacji celów politycznych i zdobywania wpływów za granicą. Norwegia też wzbogaciła się na wojnie w Ukrainie Kraje Zatoki Perskiej nie są jedynymi, które czerpią nadmiarowe zyski z wojny w Ukrainie. W 2022 r. Norwegia zwiększyła eksport gazu i ropy do Europy i zarobiła w związku z tym rekordowe 161 mld dolarów. Dało to 150 proc. więcej zysku w porównaniu z 2021 r. Nawet objęta sankcjami Rosja odnotowała wzrost dochodów z tego tytułu o 19 proc., do 210 mld dolarów. Ale to państwa Zatoki Perskiej, które korzystają z niskich kosztów produkcji, wolnych mocy produkcyjnych i dogodnej geografii, są największymi wygranymi. Firma konsultingowa Rystad Energy szacuje, że w 2022 r. zyskały 600 mld dolarów dochodów z eksportu węglowodorów. Większość zysków przypada czterem największym członkom Rady Współpracy Zatoki Perskiej (GCC). Są to: Kuwejt, Katar, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Gdzie są nadmiarowe miliardy? Z naszych ustaleń wynika, że były one wykorzystywane na trzy sposoby: spłatę długu zagranicznego, pożyczki dla zaprzyjaźnionych państw i nabywanie aktywów zagranicznych. Zacznijmy od zadłużenia. W latach 2014-2016 nadmiar ropy naftowej napędzany przez boom łupkowy w USA spowodował, że cena ropy spadła ze 120 dolarów za baryłkę do 30 dolarów, co było najbardziej gwałtownym spadkiem we współczesnej historii. W 2020 r., gdy kolejne lockdowny spowodowane pandemią COVID-19 zmniejszyły popyt, ceny w kwietniu spadły do 18 dolarów. Aby przeczekać spadek dochodów państwa Zatoki Perskiej upłynniły część aktywów zagranicznych. Ich banki centralne sprzedały również część swoich zasobów walutowych. Ale to nie wystarczyło, więc pożyczyły dużo w zagranicznych walutach na zachodnich rynkach kapitałowych. Obecnie niektóre z państw GCC korzystają z wyższych cen, aby wzmocnić swoje bilanse. I tak najbogatszy z Emiratów - Abu Zabi - spłacił 3 mld dolarów od końca 2021 r. - około 7 proc. całkowitej kwoty zadłużenia. Obciążenie Kataru zmniejszyło się o 4 mld dolarów, czyli około 4 proc., a Kuwejtu o połowę od 2020 r. Geopolityka i budowanie wpływów Jednocześnie kraje Zatoki Perskiej wyciągają rękę do zaprzyjaźnionych państw w potrzebie - to drugie zastosowanie dla nadmiarowych pieniędzy z ropy i gazu. Na początku 2022 r. Bank Centralny Egiptu, który jest dużym importerem żywności, z powodu wysokich cen zbóż, otrzymał 13 mld dolarów depozytów od Kataru, Arabii Saudyjskiej oraz Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W ostatnich latach władze w Rijadzie pozwoliły Pakistanowi na odroczenie płatności za warte miliardy dolarów zakupy ropy. Środki te są bardziej warunkowe niż w przeszłości. Arabia Saudyjska, chcąc odzyskać przynajmniej część kwoty, zażądała od Egiptu i Pakistanu wdrożenia reform gospodarczych, zanim udzieli im większej pomocy. Część wsparcia z Zatoki Perskiej jest udzielana w zamian za udziały w państwowych przedsiębiorstwach, wystawianych na sprzedaż przez zadłużone kraje. Kłopoty Turcji Erdogana W gronie szukających wsparcia wśród państw Zatoki jest także Turcja. Do tej pory w sytuacjach kryzysowych Ankara zwracała się o zastrzyki gotówki do Międzynarodowego Funduszu Walutowego lub banków europejskich. Jednak ostatnio z powodu szalejącej inflacji oraz tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi z lutego br. to właśnie petrodolarowe monarchie wspierają władzę Recepa Tayyipa Erdoğana. Wsparcie przybiera różne formy. Na początku marca Arabia Saudyjska zapowiedziała, że zdeponuje 5 mld dolarów w Banku Centralnym Turcji. Według szacunków Brada Setsera z think tanku Rada Spraw Zagranicznych Katar i Arabia Saudyjska przeprowadziły z tą instytucją transakcje wymiany walut o wartości 19 mld dolarów. Wszystkie te kraje zobowiązały się ponadto do udziału w nadchodzących aukcjach obligacji skarbowych Turcji. Katar jest długoletnim sojusznikiem Ankary. Arabia Saudyjska oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie jeszcze do niedawna miały chłodne stosunki z Turcją, jednak obecnie usiłują zwiększyć swoje wpływy w tym kraju. Państwa Zatoki wyczuwają szansę na zdobycie wpływu na prezydenta Erdogana, który w maju będzie rywalizował o reelekcję, a jego sukces wcale nie jest taki oczywisty. Inwestycje zagraniczne Jednak takie pożyczki stanowią jedynie ułamek naftowej puli do rozdysponowania. Większość stanowią inwestycje zagraniczne. W trakcie poprzednich boomów na rynku węglowodorów banki centralne dwóch największych państw naftowych świata - Rosji i Arabii Saudyjskiej - tworzyły rezerwy z nabywanych przez siebie aktywów, licząc na stabilne zyski. Objawiało się to najczęściej trzymaniem gotówki w zachodnich bankach lub kupowaniem bezpiecznych obligacji skarbowych. Jedynie Katar dokonywał bardziej śmiałych zakupów: nabywając np. zachodnie kluby piłkarskie lub inwestując w ekskluzywne nieruchomości. Obecnie rezerwy rosyjskiego banku centralnego są zamrożone. A od 2015 r., kiedy książę koronny Mohammad Bin Salman został de facto saudyjskim władcą, bank centralny tego kraju otrzymał znacznie mniej pieniędzy niż Publiczny Fundusz Inwestycyjny Arabii Saudyjskiej, którym książę kieruje. W ciągu kilku lat saudyjski fundusz majątkowy oraz podobne twory z państw Zatoki znacznie powiększyły swoje zasoby. Ukryte petrodolary Nie jest jednak łatwo ustalić, czym zajmuje się państwowe fundusze majątkowe z Zatoki Perskiej. Jest to znacznie trudniejsze niż w przypadku np. norweskiego funduszu emerytalnego, największego na świecie funduszu inwestycyjno-oszczędnościowego. Są jednak pewne wskazówki. Choćby dane z Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), zwanego też bankiem centralnym wszystkich banków centralnych świata. Wynika z nich, że początkowo większość gotówki znajdowała się na zagranicznych kontach bankowych. W przypadku Saudów takie depozyty do września 2022 r. były warte 81 mld dolarów, co odpowiada 54 proc. nadwyżki na rachunku bieżącym rok do roku. Dane z systemu Treasury International Capital, który śledzi przepływy w amerykańskich papierach wartościowych, sugerują, że eksporterzy ropy kupowali mniej obligacji skarbowych niż można było wcześniej oczekiwać. Byli bardziej zainteresowani akcjami. Państwowe fundusze majątkowe z Zatoki Perskiej często kupują amerykańskie akcje za pośrednictwem europejskich menedżerów aktywów. Członek zarządu jednej z takich firm mówi, że jego klienci z Zatoki Perskiej uzupełniali swoje portfele amerykańskimi akcjami w ostatnich miesiącach. Państwowe fundusze majątkowe w dużej mierze inwestują w akcje poprzez fundusze indeksowe (fundusze inwestycyjne, które nie są notowane na giełdzie), które są tanie i oferują dywersyfikację. Nie stronią jednak od bardziej ryzykownych operacji. Obecnie "inwestycje alternatywne" - private equity, nieruchomości, infrastruktura i fundusze hedgingowe - stanowią 23-37 proc. całkowitych aktywów trzech największych funduszy w Zatoce Perskiej. Wartość samych inwestycji Publicznym Funduszu Inwestycyjnym Arabii Saudyjskiej wyniosła 18 mld dolarów do września 2022 r., w porównaniu z 48 mld dolarów w przypadku bardziej klasycznych inwestycji "portfelowych". Kraje Zatoki Perskiej patrzą na Azję Od zeszłego roku państwowe fundusze majątkowe pozbywają się europejskich akcji, z korzyścią dla Ameryki. Ale zauważalny jest nowy trend. Fundusze z Zatoki Perskiej stworzyły wyspecjalizowane zespoły do obserwowania sytuacji w Chinach, Indiach oraz Azji Południowo-Wschodniej. - To tam będą sprzedawać więcej ropy, więc chcą inwestować w branże, które będą z niej korzystać - mówi rozmówca "The Economist" z jednego z dużych funduszy inwestycyjnych. I w czasie, gdy inni wycofują się z Chin, zaniepokojeni napięciami w relacjach z USA, kraje GCC podwajają swoje zaangażowanie. - Nasi klienci z Zatoki Perskiej widzą ogromną szansę na zajęcia miejsca po zachodnich inwestorach - podkreśla szef giganta na rynku inwestycyjnym. Nowa rola państwowych funduszy Wszystko to wskazuje na ważny wątek w nowym podejściu państwowych funduszy majątkowych: wspieranie strategicznych celów państw Zatoki Perskiej. Saudyjski fundusz zainwestował w 2016 r. 45 mld dolarów w Vision Fund, start-up działający na rynku nowych technologii. I nawet jeśli pieniądze nie okazały się stuprocentowo udaną inwestycją, ruch ten zwrócił uwagę globalnych inwestorów na działania władz w Rijadzie. Saudyjski Fundusz Inwestycji Publicznych otworzył już filie w Egipcie, Iraku, Jordanii, Bahrajnie, Omanie i Sudanie, aby ulokować w tych krajach 24 mld dolarów. Inne fundusze z państw Zatoki nie chcą pozostawać w tyle. W październiku Mubadala Investment Company, narodowy fundusz inwestycyjny z Abu Zabi wyłożył 2,5 mld dolarów na niemiecką firmę działającą w branży morskiej energii wiatrowej. Qatar Investment Authority nabył 10 proc. udziałów w niemieckim koncernie energetycznym RWE. Inwestycje te są często dokonywane z myślą o ponownym imporcie wiedzy lub kapitału. I na potwierdzenie tych słów w 2022 r. Lucid Motors, amerykański producent samochodów elektrycznych, którego 61 proc. udziałów należy do PIF, ogłosił, że zbuduje swoją pierwszą zagraniczną fabrykę w Rijadzie. Straty po upadku Credit Suisse Nie wszystkie inwestycje okazują się jednak udane. Należący do PIF Saudi National Bank stracił miliard dolarów - 80 proc. inwestycji - w Credit Suisse, po przejęciu szwajcarskiego giganta przez bank UBS. Jednocześnie PIF finansuje futurystyczne projekty, w tym megamiasto Neom w Arabii Saudyjskiej, o którym władzy w Rijadzie marzą, że stanie się globalnym centrum przemysłowym, handlowym oraz wypoczynkowym. Najlepszą ilustracją ewoluującej strategii państwowych funduszy majątkowych jest Abu Zabi. W kuluarach mówi się, że Abu Dhabi Investment Authority, najstarszy i największy fundusz w ZEA, czerpie znacznie mniej niż kiedyś zysków z ropy. Zamiast tego lwia część trafia do ADQ, funduszu o wartości 157 mld dolarów, który przejmuje firmy z branży energetycznej, spożywczej, transportowej i farmaceutycznej - takie, które emirat uważa za kluczowe dla swojego bezpieczeństwa. Z kolei fundusz Mubadala, który w 2008 r. miał zaledwie 15 mld dolarów aktywów, a obecnie nadzoruje prawie 300 mld dolarów, dawniej stawiał na zwiększanie bazy surowcowej, zaś teraz w jego portfelu dominują głównie inwestycje związane z odnawialnymi źródłami energii oraz nowymi technologiami. Dywersyfikacja Te zmiany powodują, że zaciera się granica między osobistym majątkiem rodzin rządzących a majątkiem władz. Najszybciej rozwijające się fundusze są zwykle prowadzone przez rodzinę królewską lub członków jej klanu. W marcu szejk Tahnoon bin Zayed, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego ZEA, został prezesem funduszu ADIA (już przewodniczy funduszowi ADQ; jego brat będzie wkrótce kierował funduszem Mubadala). Wszystko to jest złą wiadomością dla Zachodu. Mniejszym problemem jest utrata części kapitału z państw Zatoki. Gorsza wiadomość jest taka, że nieprzejrzysty system utrudnia śledzenie przepływów finansowych. Badający przepływ rosyjskich funduszy po wprowadzeniu zachodnich sankcji twierdzą, że część z dochodów Kremla z ropy jest deponowana w bankach w Zatoce Perskiej. Naftowe monarchie stwarzają szansę dla państw takich jak Turcja na uzyskanie finansowania poza instytucjami kierowanymi przez zachodnie elity, co daje im poczucie swobody w działaniu. Gdy dwie dekady temu państwowe fundusze majątkowe dopiero co powstawały, wielu ekspertów na Zachodzie obawiało się, że mogą one być wykorzystywane do realizowania politycznych celów ich właścicieli. W tamtym czasie obawy te były przesadzone. Teraz wydają się bardziej uzasadnione niż kiedykolwiek, ale mało kto zwraca na nie uwagę. --- Tekst przetłumaczony z "The Economist" © The Economist Newspaper Limited, London, 2023 Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji