Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazetW USA brakuje milionów mieszkań, a czynsze są zbyt drogieFrancuski dziennik "Le Monde" sprawdził, jak sytuacja wygląda w Nevadzie, jednym z kluczowych dla wyborów stanów- Kiedy weszłam w dorosłość, wszystko się pogorszyło - ubolewa jedna z mieszkanek Las Vegas Do Las Vegas powrócił entuzjazm, ruch w kasynach nigdy nie były tak duży, a jeśli niektóre z nich są burzone, to tylko po to, by zbudować coś nowego. Tak było w przypadku słynnego Hotelu Tropicana z 1957 r., jednego z symboli Las Vegas. 9 października dwie wieże hotelu zostały wysadzone w powietrze o 2:37 nad ranem. Towarzyszyła temu wielka ceremonia w iście amerykańskim stylu. Zburzeniu towarzyszył pokaz sztucznych ogni oraz dronów, oglądany przez tysiące widzów. Kultowy hotel - mieściło się w nim słynne kasyno - zostanie zastąpiony nowoczesnym stadionem baseballowym klubu Oakland Athletics. Otwarcie nowego obiektu zaplanowano na 2028 r. I takie jest życie w Vegas - czasem hossa, czasem bessa. Ostatnio inwestorzy mogą cieszyć się z dobrej passy. W 2023 r. hrabstwo Clark, w którym znajduje się Las Vegas, odnotowało rekordowy wolumen transakcji i to trzeci rok z rzędu: 13,5 mld dolarów. A liczba odwiedzających lotnisko Harry'ego Reida przekroczyła rekord ustanowiony przed pandemią COVID-19 - 57,6 mln pasażerów w 2023 r. W planach jest budowa drugiego lotniska. Tłumy z całego świata ciągną, by podziwiać błyszczące światła Las Vegas Strip, gdzie usytuowane są największe hotele na Ziemi oraz ogromne kasyna - mekka branży gier hazardowych. Wybory w USA. Ożywienie w Las Vegas nie dla wszystkich Ożywienie gospodarcze w stanie Nevada nie jest jednak odczuwalne dla wszystkich. Poziom bezrobocia (5,5 proc. w sierpniu) jest najwyższy w kraju. Stan zajął drugie miejsce w USA pod względem stopy inflacji w 2022 r. Wielkim problemem jest niedobór mieszkań, określany jako "kryzys" przez polityków obu głównych partii. A Srebrny Stan, jak określa się czasem Nevadę - co stanowi nawiązanie do pierwszych mieszkańców, którzy parali się wydobyciem kruszcu - ma istotne znaczenie dla wyborów w USA, chociaż dysponuje "zaledwie" sześcioma głosami w Kolegium Elektorów Stanów Zjednoczonych. To organ dokonujący wyboru prezydenta USA. Mimo tego stan jest uważany, obok sześciu innych, za kluczowy w kontekście głosowania z 5 listopada. W 2020 r. Joe Biden wygrał tutaj przewagą 33 596 głosów z 1,4 mln oddanych ogółem. I na mniej niż miesiąc przed wyborami Donald Trump i Kamala Harris w sondażach idą łeb w łeb. Różnice między nimi są na granicy błędu statystycznego. USA. Rosnące ceny w Las Vegas zmorą mieszkańców Główne problemy mieszkańców to rosnące ceny i kryzys na rynku nieruchomości. Od 2016 r. czynsze wzrosły o 40 proc., a realne płace nie dotrzymały im kroku. Dlatego własny dom, podstawa amerykańskiego snu, stał się dla wielu nieosiągalny, mimo że w ekskluzywnych zachodnich dzielnicach miasta budowane są nowe osiedla mieszkaniowe po 475 tys. dolarów za nieruchomość. Jak głosi jedna z reklam na bulwarze West Russell Road, po co wynajmować mieszkanie, skoro można je kupić. Ale to nie takie łatwe i obecnie jest raczej zarezerwowane dla zamożnych rodzin. Według stowarzyszenia nieruchomościowego LV Realtors mediana cen domów podwoiła się w Nevadzie latach 2015-2023. Ceny mieszkań wzrosły o jedną trzecią od 2020 r. - Znalezienie mieszkania stało się bardzo trudne - wyjaśnia Donica Martinez, pracownica socjalna zatrudniona na pół etatu w Shine A Light, organizacji charytatywnej pomagającej bezdomnym. - Aby wynająć mieszkanie, trzeba zarabiać co najmniej trzy razy więcej niż wynosi czynsz, a płaca minimalna jest zbyt niska - dodaje. Według National Low Income Housing Coalition osoba zarabiająca płacę minimalną (12 dolarów za godzinę) musi pracować co najmniej 82 godziny tygodniowo, by pozwolić sobie na dwupokojowe mieszkanie w Las Vegas. Donica była w przeszłości osobą bezdomną. Obecnie ma dwie prace w niepełnym wymiarze godzin, co uniemożliwia jej posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego opłacanego przez pracodawcę. Nie może też skorzystać z Medicaid, programu ubezpieczeniowego dla osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji: jej dochód w wysokości 4 tys. dolarów miesięcznie jest zbyt wysoki. - Utknęłam pośrodku - wyjaśnia. Za leczenie musi płacić sama. Jej ubezpieczenie pokrywa jedynie koszty hospitalizacji przekraczające 5 tys. dolarów. Najemca w Las Vegas ma słabą pozycję Czterdziestokilkuletnia kobieta mieszka w jednopokojowym mieszkaniu w pobliżu lotniska, tak blisko pasów startowych, że każdy samolot wydaje się startować lub lądować niemalże z z jej balkonu. Sofa w mieszkaniu została podarowana przez stowarzyszenie pomocowe, podobnie jak większość ubrań oraz elementy wystroju. Donica Martinez płaci 300 dolarów za jedzenie na dwa tygodnie. Ze sklepu wychodzi "praktycznie z niczym". Samochód kosztuje ją 600 dolarów miesięcznie, a ubezpieczenie wzrosło o ponad jedną trzecią w ciągu roku. Wychodzi tylko na darmowe imprezy. - Nic dziwnego, że ludzie się poddają - mówi. Kiedy najemcy w Las Vegas zalegają z opłatami, "właściciele przyklejają na drzwiach zawiadomienie: "płać albo odejdź" - opisuje Ben Iness, koordynator Nevada Housing Justice Alliance. Proces eksmisji nie należy do najbardziej przyjemnych w Srebrnym Stanie. - Masz siedem dni na dostosowanie się do nakazu - dodaje. Organizacja Bena Inessa stworzyła system obserwacji rozpraw sądowych. Od stycznia monitorowała ponad 600 spraw dotyczących dłużników. - Rozprawy trwają średnio trzy i pół minuty - mówi Iness. Średnie zadłużenie wynosi 4 tys. dolarów. Tylko w 30 proc. przypadków sędzia orzeka odroczenie płatności, często nie czekając na wynik wniosku o zasiłek mieszkaniowy. Choroba? Awaria samochodu? - To nie jest uważane za uzasadniony powód zalegania z płatnościami - mówi działacz społeczny. Pomaga w kampanii Trumpa, bo płaci najwięcej Córka Martinez, Mikaylah, w wieku 19 lat przeprowadziła się z powrotem do matki. W Oregonie, gdzie pracowała jako pomoc domowa, zarabiała 22 dolary za godzinę. - Tutaj jest to 13 dolarów, co nie wystarcza nawet na hamburgera - mówi. Mikaylah złożyła 80 podań o pracę i szuka kawalerki. - Nie da się znaleźć mieszkania za mniej niż 1,3 tys. dolarów - mówi. A mieszkanie to tylko część wydatków. Benzyna i kredyt na auto pochłaniają 700 dolarów miesięcznie z jej budżetu. - Kiedy weszłam w dorosłość, wszystko się pogorszyło - ubolewa. W okresie poprzedzającym wybory Mikaylah zaangażowała się w kampanię Donalda Trumpa. Chodziła od mieszkania do mieszkania, by zachęcać do głosowania na republikanina. Jak mówi, nie dlatego, że była jedną z jego fanek, wręcz przeciwnie, ale to zespół jego kampanii płacił najlepiej - 25 dolarów za godzinę. I tak Mikaylah rozwieszała na drzwiach willi w Vegas ulotki wycięte w kształcie Kalifornii, stanu, w którym wiceprezydent Harris rozpoczęła wielką karierę. - Kamala Harris chce zmienić Amerykę w Kalifornię - czytamy na ulotce. W tle widać płonący las. - Gwałtownie rosnąca inflacja, rekordowe podatki, benzyna po 4,92 dolara za galon (w rzeczywistości to tylko 3,80 dolara - red.) - mogą dowiedzieć się wyborcy. Wiele osób chętnie słucha, są przekonani, że Trump zrobi więcej dla gospodarki niż demokraci. - Są gotowi poświęcić prawo do aborcji, by zarobić na pensję, która uchroni ich przed wyrzuceniem na bruk - mówi 19-latka. - To smutne - dodaje jej matka. W Las Vegas obwiniają Kalifornię. "Żyję w strachu" Donica Martinez wraz z córką planują zagłosować na Kamalę Harris, ale 22-letni Dayvon Taylor ma inne plany. Mężczyzna właśnie stracił pracę, a jego auto uległo awarii. Co gorsza, czekając na znalezienie nowego zatrudnienia, nie odnowił ubezpieczenia. - Żyję w ciągłym strachu - przyznaje. - Jedzenie, transport, produkty higieniczne... jest naprawdę ciężko - mówi. - Wszystkie nadzieje pokłada w Trumpie: - On obniży ceny - przekonuje. Obwinianie dużego sąsiedniego stanu rządzonego przez demokratów jest popularnym motywem przewodnim od Nevady po Arizonę. W Las Vegas napływ Kalifornijczyków spowodował wzrost cen nieruchomości. Eksperci zwracają jednak uwagę na prywatnych inwestorów. - Fundusze hedgingowe wkraczają do sektora nieruchomości - wyjaśnia Azim Jessa, z dużej agencji nieruchomości w Nevadzie. Według badania przeprowadzonego przez University of Nevada w Las Vegas, inwestorzy posiadają prawie 15 proc. wszystkich mieszkań w hrabstwie. Problemy mieszkańców są dostrzegane przez polityków. Demokratyczna senator Jacky Rosen - zaciekle broni swojego mandatu, który jest kluczowy dla kontroli nad izbą wyższą w wyborach 5 listopada - w liście wysłanym w czerwcu do Federalnego Departamentu Mieszkalnictwa wyraziła zaniepokojenie "drapieżnymi praktykami" inwestorów, którzy, jej zdaniem, wykorzystali niedobór mieszkań na rynku do podniesienia cen. Kamala Harris obiecała przyjrzeć się tej sprawie. Wiceprezydent zaproponowała 25 tys. dolarów, by pomóc osobom kupującym dom po raz pierwszy. Program ten nie zrównoważy jednak niedoboru i zdaniem deweloperów może doprowadzić do dalszego wzrostu cen. Po stronie republikańskiej pojawił się inny pomysł na walkę z kryzysem: budować więcej i wygrać z pustynią. Jest jednak jeden podstawowy problem: prawie 85 proc. ziemi w Nevadzie należy do rządu federalnego. W marcu republikański gubernator Nevady Joe Lombardo wezwał Joe Bidena do "uwolnienia" 50 tys. akrów (około 20 tys. hektarów) spod kontroli federalnej. Stan mógłby wybudować do 335 tys. domów wokół Las Vegas. - Proces prywatyzacji gruntów pod zabudowę jest zbyt powolny, zbyt skomplikowany i szkodzi rodzinom, które chcą posiadać własne domy - argumentował. Lokalni politycy z Partii Demokratycznej nie zaprzeczyli tym twierdzeniom. Dlatego 16 lipca, w dniu ostatniej wizyty Bidena w roli kandydata na prezydenta w stanie, jego administracja zgodziła się sprzedać 20-hektarową działkę poniżej ceny rynkowej Departamentowi Usług Społecznych Las Vegas w celu budowy mieszkań dla osób o niskich dochodach. Od Reagana do Trumpa Okazuje się, że Trump może w Nevadzie liczyć także na głosy społeczności latynoskiej. Jednym z jej przedstawicieli jest 65-letni Javier Barajas. W wieku 20 lat "przekradł się" do Stanów Zjednoczonych z rodzinnego Meksyku. Prezydentem był wtedy Jimmy Carter. Potem nastała epoka Ronalda Reagana. - Nie mówiłem wtedy po angielsku, ale uwielbiałem go słuchać. Czułem się tak bezpiecznie, jak wtedy, gdy byłem z matką i ojcem - opowiada. Trump ma na niego taki sam wpływ. Barajas przybył bez grosza przy duszy do USA i został pomywaczem w restauracji. Amerykańskie obywatelstwo uzyskał dzięki małżeństwu. Dziś kieruje "imperium" pięciu meksykańskich restauracji, w których zatrudnia 550 osób - ponad 90 proc. z nich to Latynosi. - Wszystko podrożało dramatycznie - mówi. - Papierowe serwetki, jajka... I nie mówimy tu o 10 proc. czy 20 proc. wzrostu. Czasem to 300 proc.! - dodaje. W 2008 r., podczas prawyborów demokratów, ten były seminarzysta głosował na Hillary Clinton przeciwko Barackowi Obamie. Kandydatka przyszła wówczas na spotkanie wyborcze do głównej restauracji Barajasa - Lindo Michoacan. Po ponad 15 latach to kandydat republikanów był gościem Barajasa. W sierpniu Trump złożył wizytę w jego najnowszej restauracji, serwującej kuchnię włoską i meksykańską, wystrojonej w stylu hollywoodzkim. To tam były prezydent przedstawił swoją sztandarową propozycję pozyskania głosów pracowników usług: zniesienia podatków od napiwków i nadgodzin. Te rozwiązania mają pomóc nisko zarabiającym i zachęcić ich do pracy. Pomysł był szeroko komentowany. Związek Zawodowy Pracowników Branży Kulinarnej - reprezentuje 60 tys. pracowników kasyn - zaopiniował go pozytywnie, choć początkowo uznał tę obietnicę za "ekstrawagancką". Kamala Harris złożyła podobną deklarację co Trump. I nieważne, że większość pracowników pobierających napiwki zarabia zbyt mało, by podlegać podatkowi federalnemu. ----- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii ----- Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Corine Lesnes Tekst w oryginale dostępny na stronie "Le Monde" Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! -----