Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej. Słychać głośne wołanie "Davaï! Davaï!" ("Naprzód! Naprzód!"). To francuski żołnierz pokrzykuje do ukraińskich żołnierzy, pochylając się nad krawędzią błotnistego okopu. Żołnierze wyruszyli, by przedrzeć się przez zasieki z drutu kolczastego, ale nie posuwali się wystarczająco szybko, by zasłużyć na pochwałę. - Ustawienie było właściwe. Nie widzieliśmy ich ani nie słyszeliśmy, dopóki nie otworzyli ognia wspierającego. Powinni byli jednak szybciej wejść do okopu, by nie dać wrogowi (w tej roli żołnierze francuscy - red.) czasu na zajęcie dogodnych pozycji - wyjaśnia Rémi, kapitan w armii francuskiej i oficer nadzorujący szkolenie. Będzie naszym przewodnikiem w trakcie pobytu na ćwiczeniach. Czytaj także: Ukraina walczy inaczej niż USA. To może być fatalna wiadomość dla Rosji Francja: Tajne szkolenie Ukraińców. Obowiązuje ścisła tajemnica W miarę jak sytuacja na froncie w Ukrainie przekształca się w wojnę pozycyjną, która może jeszcze długo potrwać, stopniowo tempa nabiera szkolenie ukraińskich żołnierzy przez armię francuską. Szkolą się nad Sekwaną przez cztery tygodnie według scenariusza zgodnego z realiami działań w Ukrainie. Program wystartował w lutym 2023 r. Po kilku miesiącach przeznaczonych na rozruch, w trakcie których żołnierze byli rozproszeni po różnych pułkach, Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w porozumieniu z sojusznikami zdecydował o zgrupowaniu wszystkich żołnierzy przewidzianych do przeszkolenia w obozie w środkowej Francji. Ze względów bezpieczeństwa nie wolno ujawniać lokalizacji. Na początku listopada dopuszczono jednak media do oglądania ćwiczeń, pod warunkiem zachowania ścisłej tajemnicy. Oddział szkoleniowy we Francji odpowiedzialny za pracę z Ukraińcami nazwano Task Force 19. To nawiązanie do zamierzchłej historii i ślubu Henryka I z dynastii Kapetyngów z Anną Kijowską, córką wielkiego księcia Rusi Kijowskiej Jarosława Mądrego. Przyjmuje się, że uroczystość z 19 maja 1051 r. zapoczątkowała stosunki między Francją a Ukrainą. To właśnie tutaj, pośród drzew i pól, kilkuset ukraińskich żołnierzy przechodzi kolejno od dwóch do pięciu tygodni szkolenia w warunkach zbliżonych do rzeczywistych, tak jak zwykle robią to francuscy żołnierze piechoty w trakcie swoich kursów przygotowawczych. - Oferujemy im różne rodzaje szkolenia w zakresie walki naziemnej. Może to być szturm na okopy lub walka w obszarach miejskich, ale także bardziej wyspecjalizowane zagadnienia, jak strzelanie precyzyjne, walka inżynieryjna, pokonywanie zaminowanego terenu itp. - wyjaśnia podpułkownik Even (nazwiska utajniono na prośbę armii), szef oddziału Task Force 19. Czytaj także: Rosja bez Putina? "Kluczową rolę odegrają służby specjalne" Szkolenie wymaga dyscypliny Francuscy instruktorzy nie ukrywają, że pierwsze dni mogą być trudne. Większość Ukraińców, którzy przyjeżdżają na szkolenie, to ochotnicy, którzy często nie mieli żadnego przeszkolenia wojskowego. - Mamy piekarzy, hydraulików, niektórzy z nich mają ponad 40 lat. Musimy nauczyć ich chodzić, nosić ciężary, znosić zimno... - wyjaśnia kapitan Michel. - Na początku cały czas rozmawiają. Trudno im raportować do przełożonych, ponieważ wymaga to dyscypliny. Dlatego ćwiczymy i ćwiczymy. Cały czas - dodaje kapitan Xavier. Czytaj także: Zapomnijmy o szybkim zwycięstwie Ukrainy. Kijów musi zmienić podejście Ukraiński sztab generalny wydał rozkaz, by nie oszczędzać rekrutów. Podczas szkolenia kijowscy neożołnierze trenują sześć dni w tygodniu i spędzają co najmniej jedną noc w tygodniu w terenie, wykonując nocne ćwiczenia. Przechodzą również test, podczas którego zostają schwytani i muszą spróbować uciec, w nocy i bez punktów orientacyjnych. Według strony francuskiej jest to dobry sposób na sprawdzenie ich odporności na stres. Chociaż szkolenie odbywa się przy użyciu ślepej amunicji, wszystko zostało zaprojektowane tak, by było jak najbardziej podobne do realiów wojennych. Wzdłuż okopów układane są np. pocięte tusze jeleni, pokryte wojskowymi ubraniami, aby symulować poszarpane ciała. Według francuskich instruktorów - ukraińskim żołnierzom nie wolno rozmawiać z prasą - motywacja rekrutów jest "bardzo wysoka". - Wiedzą, o co toczy się gra i bardzo szybko się uczą. Są jak gąbki. W niektórych sekwencjach musimy ich nawet spowalniać - mówi podpułkownik Even. Ćwiczenia prowadzone z pomocą ukraińskich tłumaczy - niewielu z nich mówi po angielsku - są przeprowadzane w sile sekcji (30 do 50 żołnierzy), ale niektóre awanse kończą okres szkolenia manewrami obejmującymi równowartość kompanii (100 do 200 ludzi), co jest oznaką ich zdolności do "przejścia na wyższy poziom" i przeprowadzania bardziej złożonych operacji, mówią z zadowoleniem instruktorzy. Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" Rosja i Ukraina stosują te same metody. Dlatego na froncie jest pat Kursy szkoleniowe są dla Ukraińców również sposobem na zmierzenie się z zachodnimi procedurami. - Ich metody są nadal naznaczone sowiecką doktryną, która jest dość brutalna: wyprowadzają atak czołowo, a jeśli to nie zadziała, ponawiają próbę w ten sam sposób. Uczymy ich, jak stworzyć korzystną równowagę sił w walce, z ogniem wspierającym - wyjaśnia kapitan Xavier. - Obecnie Rosjanie i Ukraińcy utknęli na linii frontu, ponieważ stosują te same doktryny wojenne. Wiedzą, co zrobi druga strona. Aby odzyskać pole manewru, muszą czymś zaskoczyć przeciwnika - wskazuje podpułkownik Even. W 2023 r. Francja zobowiązała się do przeszkolenia 7 tys. ukraińskich żołnierzy, z 40 tys. obiecanych przez Unię Europejską - Wielka Brytania i Stany Zjednoczone mają własne programy. Oprócz obozu szkoleniowego Task Force 19 francuska armia wysłała 200 żołnierzy na szkolenie do Polski. Sztab generalny jest jednak zaniepokojony trudnościami, jakie Ukraińcy wydają się mieć z rekrutacją kandydatów i wysłaniem ich na szkolenie. Sesja zaplanowana na wrzesień we Francji - piąta od uruchomienia programu w lutym - musiała zostać przełożona na październik z powodu braku rekrutów. Wzmocniono także środki bezpieczeństwa po przypadku dezercji. Na miejscu pojawiła się ukraińska Żandarmeria Wojskowa. Śledź na bieżąco wydarzenia wojny w Ukrainie Długi front wojny. Ukrainie brakuje podoficerów Ukraińska obecność na ćwiczeniach prowadzonych przez Task Force 19 ma jednak zostać utrzymana. W ramach wzmocnienia współpracy rozważane jest m.in. szkolenie dowódców grup w Kijowie. - Ukraińcom brakuje podoficerów, co jest problemem, biorąc pod uwagę długość linii frontu, która rozciąga się na ponad tysiąc kilometrów. Pracujemy nad tym, by zaoferować im coś w 2024 r. - mówi podpułkownik Even. Jak dotąd Ukraińcy wywalczyli m.in. zmianę zakresu kursów szkoleniowych. Początkowo uznawano je za zbyt teoretyczne. Francuscy instruktorzy w reakcji na uwagi zmienili sposób prowadzenia szkoleń. - Program jest teraz codziennie zatwierdzany przez ukraińskich oficerów, by wyjść na przeciw ich potrzebom - dodaje szef oddziału. Szkolenie precyzuje także zakres relacji między żołnierzami z obu krajów. Francuscy oficerowie proszą swoich podwładnych o zerwanie kontaktów z Ukraińcami po zakończeniu szkolenia, nawet jeśli uda się w ich trakcie nawiązać silne więzi. Oficjalnie jest to środek bezpieczeństwa. Powód? - Jeśli Ukrainiec zostanie schwytany, nie chcemy, by miał francuskie numery telefonów w smartfonie - wyjaśnia francuski oficer. Podkreśla się także aspekt psychologiczny. - Wiemy, że część tych, których szkolimy, zginie. Zawsze będziemy się zastanawiać, czy postąpiliśmy właściwie, czy mogliśmy zrobić coś lepiej lub inaczej, by pomóc im przetrwać - mówi Xavier. - Lepiej nie widzieć - dodaje. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii --- Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Cédric Pietralunga Tekst w oryginale dostępny na stronie "Le Monde" Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ---- Czytaj także: Naftowe monarchie zarabiają krocie na wojnie w Ukrainie Szara eminencja Kremla. To on sączy truciznę do ucha Putina