Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu "Interia Bliżej Świata" publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik "Le Monde", z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej. Obecnie w Konfederacji Szwajcarskiej pracuje 221 oficjalnie akredytowanych dyplomatów Federacji Rosyjskiej. Dla kraju wielkości Szwajcarii to ogromna liczba, mimo że ma ona dwie "stolice" o międzynarodowej randze. Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii Aglomerację pierwszej z nich, Berno, zamieszkuje łącznie około 300 tys. osób. W mieście siedzibę ma m.in. rząd (Rada Związkowa) i wszystkie główne ministerstwa. Aglomeracja drugiego z miast, Genewy, liczy łącznie 700 tys. mieszkańców i jest domem dla europejskiej siedziby ONZ - Biura Narodów Zjednoczonych - oraz licznych instytucji międzynarodowych. Szwajcaria: Raj dla rosyjskich szpiegów Rosyjska dyplomacja nigdy nie lekceważyła roli Szwajcarii na arenie międzynarodowej. Jednak od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny w Ukrainie staje się ona coraz ważniejsza dla Kremla. Szwajcaria jest jednym z nielicznych państw Zachodu, które nie wydaliło żadnego rosyjskiego dyplomaty. Wielu z nich pracowało w europejskich stolicach jako agenci Moskwy. Zobacz: Wojna na Ukrainie - RAPORT specjalny Interii Jako pierwszy alarm podniósł nieco ponad rok temu rosyjski pisarz Michaił Szyszkin. Ten zjadliwy krytyk Władimira Putina, mieszkający od 1995 r. w niemieckojęzycznym kantonie w Szwajcarii, zwrócił uwagę, że "Moskwa przenosi do Szwajcarii swoich szpiegów wydalonych przez inne europejskie kraje". Zwierzchnik kontrwywiadu Christian Dussey potrzebował kolejnych 12 miesięcy, by dojść do podobnego wniosku. 26 czerwca nowy szef Federalnej Służby Wywiadu (FIS) ostrzegł, że Szwajcaria jest obecnie jednym z państw najbardziej infiltrowanych przez rosyjskie służby. Dodał, że co trzeci spośród 221-osobowego personelu rosyjskich placówek i misji w Szwajcarii prawdopodobnie pracuje dla wywiadu Kremla. Szwajcarska Federalna Służba Wywiadu dysponuje zaledwie 450 osobami, by stawiać czoła podobnym zagrożeniom. To niewiele, jeśli weźmie się pod uwagę, że także Chiny zatrudniają dziesiątki szpiegów w ulokowanych w Szwajcarii w placówkach dyplomatycznych. Według FIS Pekin najczęściej zapewnia swoim agentom przykrywkę biznesmenów, dziennikarzy czy naukowców. Ci ostatni są zwłaszcza żywo zainteresowani badaniami prowadzonymi w politechnikach w Lozannie czy Zurychu. Czytaj także: Ukraina poligonem doświadczalnym dla wojen przyszłości Jednostka 29155 i baza w Górnej Sabaudii Ale rosyjscy agenci są najaktywniejsi przede wszystkim w Genewie, gdzie codziennie tysiące dyplomatów z całego świata spotyka sie na posiedzeniach agend ONZ, jak Rada Praw Człowieka, Światowa Organizacja Zdrowia czy Międzynarodowa Organizacja Pracy. Dla rosyjskich agentów to znakomita okazja, by wtopić się w tłum i nawiązać kontakty dyplomatami, liderami biznesu czy politykami z wielu państw, w tym delegacjami z Afryki oraz Bliskiego Wschodu. Atrakcyjność miasta Jana Kalwina dla działalności rosyjskich służb była już przedmiotem kilku dochodzeń przeprowadzonych przez Bellingcat, brytyjską witrynę zajmującą się dziennikarstwem śledczym, która korzysta z otwartych źródeł wywiadowczych (Open Source INTelligence; OSINT). Czytaj wszystkie artykuły z cyklu "Interia Bliżej Świata" W 2019 r. ujawniono, że jednostka 29155 rosyjskiego wywiadu wojskowego założyła bazę w Górnej Sabaudii dla realizacji tajnych operacji w Europie. Stąd koordynowano akcjami w Szwajcarii, prowadząc np. inwigilację Światowej Agencji Antydopingowej w Lozannie. I nie byli to zwykli oficerowie wywiadu, ale ludzie od "mokrej roboty" - wyszkoleni zabójcy od tajnych operacji, sabotażu oraz eliminacji wrogów Kremla. To właśnie jednostka 29155 usiłowała wyeliminować za pomocą chemicznego środka nowiczok byłego rosyjskiego agenta FSB Siegieja Skripala w Salisbury w marcu 2018 r. Nieudana akcja doprowadziła do odkrycia istnienia siatki rosyjskich agentów i otworzyła oczy służbom kontrwywiadowczym w Europie. Czytaj także: Zaskakujący pomysł na zakończenie wojny. "Nie ma czasu do stracenia" Szwajcaria i brak gwałtownych ruchów wobec Rosji Szwajcaria, po zajęciu negatywnego stanowiska w sprawie dostarczenia broni dla walczącej Ukrainy, w obliczu braku wydalenia rosyjskich agentów będzie musiała wytłumaczyć partnerom w USA i w Europie swoją postawę wobec Rosji. Nie wiadomo, dlaczego Szwajcaria po prostu nie wydali co najmniej jednej trzeciej rosyjskich dyplomatów, którzy mają działać przeciwko Zachodowi. Czytaj także: Nowa era zbrojeń zmieni światową gospodarkę Szwajcarskie MSZ tradycyjnie nie komentuje spraw wywiadowczych. Jeden z obserwatorów zauważa, że "Szwajcaria nie ma w zwyczaju uciekać się do gwałtownych środków, jak wydalanie dyplomatów, nawet jeżeli wydawałoby się to logiczne w kontekście sytuacji, ponieważ wiąże się z podjęciem środków odwetowych, co nie jest konstruktywne". "Lepiej jest prowadzić dialog" - dodaje. Cytowany przez "Neue Zürcher Zeitung" historyk i ekspert ds. wywiadu Adrian Hänni uważa, że "rola Szwajcarii jako bezpiecznej przystani dla rosyjskich służb rośnie, ponieważ ich struktury w tym kraju pozostały nienaruszone". "Jest prawdopodobne, że rosyjskie tajne operacje w krajach europejskich są obecnie koordynowane ze Szwajcarii" - dodaje Hänni. --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Serge Enderlin Tekst w oryginale dostępny na stronie "Le Monde" Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tytuł oraz skróty pochodzą od redakcji --- CZYTAJ TAKŻE: "Przywódcy" państw NATO zapraszają na imprezę na Krymie Szef Grupy Wagnera cierpi na nowotwór