Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze artykuły najważniejszych zagranicznych gazetW Rosji trwa polowanie na "zdrajców narodu" - osób, które głoszą poglądy niezgodne z linią KremlaDo obywateli ma docierać wyłącznie przekaz zgodny z narracją Moskwy Francuski dziennik "Le Monde" przyjrzał się zjawisku donosicielstwa. Bardzo aktywni na tym polu są tzw. patrioci Rosjanie na nowo masowo donoszą na siebie. Trend nasilił się w miesiącach po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie i nie zniknął wcale po ponad 24 miesiącach. Falę donosicielstwa odczuwają na własnej skórze zwłaszcza ludzie kultury. - Nowa rzeczywistość, której, niestety, należało się spodziewać - wyjaśnia znany rosyjski pisarz, który w obliczu nasilających się represji prosi o zachowanie anonimowości. Rosja. Powrót donosicielstwa na masową skalę Rozmawiamy w związku z wydarzeniami na letnim festiwalu literackim we Włodzimierzu, mieście położonym około 200 kilometrów na wschód od Moskwy. To nie jedyny taki głos z kręgów kultury od czasu rozpoczęcia "specjalnej operacji wojskowej". Przedstawiciele tego środowiska wolą nie ryzykować. Nasz rozmówca - zadeklarowany przeciwnik wojny w Ukrainie - przez ostatnie dwa i pół roku wolał nie brać udziału w spotkaniach z czytelnikami. Nie chciał ryzykować znalezienia się na celowniku tzw. patriotów, którzy zajmują się tropieniem wewnętrznych "wrogów" w kraju. Patrioci nie opuścili festiwalu we Włodzimierzu, zorganizowanego w dniach 16-18 sierpnia. Z ich powodu organizatorzy zostali zmuszeni do odwołania spotkań z Iriną Kotową i Asią Demiczkiewicz. Pisarki ośmieliły się skrytykować wojnę przeciwko Ukrainie. To było za wiele dla prokremlowskich blogerów. Ich oburzenie na postawę dwóch "rebeliantek" znalazło ujście w postaci interwencji w Związku Pisarzy Rosyjskich. - Represje nie znają teraz granic - zwierza się rozmówca "Le Monde". I przyznaje, że woli nie pojawiać się publicznie ze względów bezpieczeństwa. Wyjeżdża z kraju na kilka tygodni, by w spokoju pisać za granicą. Władimir Putin zaostrza politykę kulturalną To jednak nie koniec środków ostrożności. Autor ogranicza wszelką komunikację w sieciach społecznościowych, gdzie krążą wpisy oskarżające go o zdradę. - Jestem celem ataków. Trzeba być ostrożnym i uważać: przede wszystkim na trolle w internecie, a następnie możliwe postępowanie sądowe - wskazuje. Rosja od dawna wzmacnia działania przeciwko osobom LGBT, dlatego wszelkie odniesienia do homoseksualizmu są analizowane przez władze i... czytelników. - Jesteśmy obserwowani - potwierdza jeden z dyrektorów małego wydawnictwa, które nadal publikuje niezależne książki, wbrew panującym nastrojom. Jednym z nich jest komiks pt. "Colombe Guennadï". Główny bohater nie kryje się z wątpliwościami co do swojej seksualności. - Zostaliśmy zadenuncjowani, zainteresowała się nami policja! Nie poznaję już mojego kraju - słyszymy. Zagrożenie wykracza daleko poza kręgi literackie. Teatry także zmuszono do autocenzury. Otrzymały nakaz od Ministerstwa Kultury, by promować patriotyzm i chronić tradycyjne wartości w kontrze do "zepsutego Zachodu", oskarżanego o dekadencję. - Autocenzura, donosicielstwo, strach... Jak tylko porusza się tematykę płci, narkotyków lub polityki, pojawiają się donosy. Wcześniej tak nie było - mówi reżyser z Kazania. Im bardziej odważna sztuka, tym więcej skarg oburzonych. - W ciągu trzech dekad pracy w administracji największych teatrów w Moskwie i Petersburgu nigdy nie otrzymałem tylu skarg - mówi postać dobrze zorientowana w świecie władzy polityczno-kulturalnej. - Niektórzy widzowie wyczuwają ducha czasu. Po powrocie do domu piszą do nas listy, w których protestują przeciwko elementom, które ich zdaniem nie szanują rosyjskiej historii i wartości - dodaje. Piąta kolumna w natarciu Gdy tylko w lutym 2022 r. rozpoczęła się "wojskowa operacja specjalna", Władimir Putin rozpoczął polowanie na tak zwaną piątą kolumnę. 16 marca 2022 r., w jednym ze swoich telewizyjnych wystąpień - kremlowski przywódca użył tego stwierdzenia 26 razy w ciągu pół godziny. Putin wyrzekał w ten sposób na "zdrajców narodu", oskarżonych o współpracę z Zachodem i władzami w Kijowie, których celem ma być - jego zdaniem - próba rozbicia Rosji. - Każdy naród, a zwłaszcza naród rosyjski, jest w stanie odróżnić prawdziwych patriotów od szumowin i zdrajców, i pozbyć się ich jak nieznośnego komara (...) - ostrzegł Putin, a potem zaczął mówić o "naturalnym i koniecznym oczyszczeniu społeczeństwa". Było to mrożące krew w żyłach wystąpienie. Od tego czasu konflikt w Ukrainie nabrał wymiaru moralnego, a Kreml stał się orędownikiem "tradycyjnych wartości". Słowa "Zachód", "dekadent" czy "niemoralny" stały się synonimami w oficjalnych przemówieniach i w prokremlowskiej propagandzie w mediach społecznościowych. Miecz Damoklesa zawisł nad każdym odmiennym głosem w kraju. Psychologiczna presja na kręgi kulturowe stała się tym większa, że wraz z pojawieniem się mediów społecznościowych stara sowiecka praktyka donosicielstwa przybrała nowe formy. W szczególności na Telegramie poszczególne kanały wyspecjalizowały się w systematycznym i cynicznym donosicielstwie. "Nikt nie jest bezpieczny" W efekcie wielu krytyków Kremla z kręgów kultury po prostu opuściło kraj: piosenkarki Zemfira i Ałła Pugaczowa, pisarz Boris Akunin, raper Oxxxymiron... Emigrację wybrał znany reżyser Kiriłł Sieriebriennikow. Ale są i tacy, którzy postanowili zostać i dać świadectwo sprzeciwu wobec tego, co się dzieje w Rosji. Wśród nich jest ceniona poetka i reżyserka teatralna Żenia Berkowicz. 9 lipca br. została skazana na sześć lat więzienia za "usprawiedliwianie terroryzmu". Powód? Spektakl sprzed dwóch lat, którego bohaterkami są Rosjanki rekrutowane przez tzw. Państwo Islamskie. Sztuka Berkowicz pt.: "Finist - dzielny sokół" zdobyła w 2022 r. dwie Złote Maski - najbardziej prestiżową narodową nagrodę teatralną w Rosji - za dramaturgię i kostiumy. Reżyserka, jedna z głównych postaci nowej fali teatralnej w liberalnej Moskwie, krytykowała od początku "operację specjalną" Kremla w Ukrainie. Donos na Berkowicz miał złożyć młody reżyser teatralny, zresztą student nagrodzonego Oscarem słynnego Nikity Michałkowa, od dawna niekryjącego się z prokremlowskimi poglądami. - Nikt nie jest bezpieczny - podkreśla młoda piosenkarka. Można ją spotkać na ulicach Moskwy, gdy przy przy akompaniamencie gitary śpiewa piosenki o "miłości i wolności". Kilka razy jej minikoncerty przerwano, prawdopodobnie z powodu donosu. - Pewnego dnia wydostaniemy się z tego koszmaru - mówi z nadzieją. ----- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii ----- Artykuł przetłumaczony z "Le Monde". Autor: Benjamin Quénelle Tłumaczenie: Mateusz Kucharczyk Tekst w oryginale dostępny na stronie "Le Monde" Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! -----