Cotygodniowy, piątkowy cykl "Interia Bliżej Świata" to najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazetWłochy otwierają ośrodki dla migrantów w Albanii. To pierwsza taka sytuacja w UEHiszpański dziennik "El Pais" zwraca uwagę na liczne wątpliwości, prawne i etyczne, dotyczące całej procedury Uwagę przykuwają również wysokie koszty planu włoskiego rządu Pierwsza grupa migrantów, którzy próbowali dostać się do Włoch, wyruszyła w poniedziałek statkiem włoskiej marynarki wojennej do nowych ośrodków przejściowych w Albanii - przekazał na początku tygodnia rząd Giorgii Meloni. Ośrodki w kraju niebędącym w UE utworzono na mocy porozumienia między rządami w Rzymie i Tiranie. Na pokładzie wojskowej jednostki znalazło się 16 osób. To kolejna próba opanowania przez Włochy sytuacji migracyjnej po zawartych wcześniej oddzielnych porozumieniach z Tunezją i Libią o zapobieganiu nieregularnej imigracji. W efekcie liczba osób, która przybyła drogą morską do Włoch spadła do 53 tys., w porównaniu do 139 tys. w tym samym okresie w 2023 r. Włochy. Rzym wysyła migrantów do Albanii Ośrodki zarządzane przez stronę włoską powstały w Shengjin i Gjader. Zaczną działać z półrocznym opóźnieniem. Mają do nich trafiać osoby uratowane na morzu. Na miejscu będą poddawane przyspieszonym procedurom rozpatrywania wniosków o azyl. Włochy utworzyły dwa ośrodki w Albanii dzięki umowie podpisanej w 2023 r. W porcie Shengjin ustalane będą dane osobowe migrantów. Następnie migranci będą przewożeni do kompleksu Gjader, oddalonego o 20 kilometrów, gdzie znajduje się 880 miejsc. Migranci będą tam przebywać na czas rozpatrzenia złożonych przez nich wniosków o azyl oraz ustalenia, czy spełniają warunki, by go otrzymać. Umowa przewiduje, że nie mogą opuszczać ośrodków i poruszać się swobodnie po Albanii. Wnioski o azyl mają być rozpatrywane w ciągu maksymalnie miesiąca. Ruch gabinetu Meloni spotkał się z krytyką opozycji oraz organizacji praw człowieka. Został jednak pobłogosławiony przez Komisję Europejską, zainteresowaną zaostrzeniem polityki migracyjnej. Wiele państw unijnych przygląda się z zainteresowaniem inicjatywie, by sprawdzić, czy możliwe będzie powtórzenie jej w jakiejś formie. I tak np. lider prawicowej hiszpańskiej Partii Ludowej Alberto Núñez Feijóo pochwalił działania rządu Meloni, a w ubiegłym miesiącu udał się do Rzymu, by osobiście dopytać o szczegóły. Cios TSUE w inicjatywę rządu Meloni Jest jednak za wcześnie, poza wizerunkowym efektem propagandowym, by wyrokować, czy program okaże się skuteczny. Tym bardziej, że otrzymał on niedawno cios ze strony Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że nie można uznać kraju za bezpieczny tylko w części terytorium lub tylko dla niektórych kategorii osób. Jak to ma się do wysyłania migrantów na Bałkany? Rząd Meloni uznał, że może wciągać na listę bezpiecznych państw te, które są "bezpieczne z wyjątkiem niektórych części terytorium i niektórych kategorii osób". I tak na liście znalazły się m.in. Bangladesz, Nigeria, Kolumbia i Egipt. Łącznie liczy ona 22 państwa. Orzeczenie TSUE zmniejszyło ją do siedmiu. Oznacza to podważenie rządowej definicji "bezpiecznego kraju", a tylko do takich można odsyłać ludzi szukających ochrony międzynarodowej. Wyrok TSUE okraja więc listę m.in. z Tunezji, Egiptu, Libii czy Bangladeszu, a więc państw, z których pochodzi większość migrantów ubiegających się o ochronę we Włoszech. W praktyce tylko obywatele jednego z państw afrykańskich - Republiki Zielonego Przylądka - kwalifikowaliby się do zatrzymania w Albanii. Reszta to kraje bałkańskie. Tymczasem włoskie media informują, że na pierwszej łodzi znalazło się 10 obywateli Bangladeszu oraz sześciu z Egiptu. Teraz spodziewane jest starcie między włoskim rządem a sędziami, którzy muszą zastosować orzeczenie TSUE. Mogą np. odrzucić wnioski o skrócenie procedur wysłane z włoskiego ośrodka w Albanii. Jeśli tak się stanie, migranci nie mogliby tam przebywać, a skoro nie mogą swobodnie poruszać się po Albanii, musieliby zostać odesłani do Włoch. Innymi słowy, nic by się nie zmieniło, pomimo całego zaangażowania i środków zainwestowanych przez włoskie władze. - Wyrok TSUE będzie bardzo ważną przeszkodą. Nie wiem, jakiej sztuczki prawnej użyje rząd, by go obejść. Nie ma wątpliwości, że wszystkie przepisy mają na celu wyeliminowanie praw podstawowych ludzi - mówi Dario Belluccio, prawnik i członek Stowarzyszenia Studiów Prawnych nad Imigracją (ASGI). Włochy. Szef MSW o "ideologicznym oporze" sędziów Rządowi Meloni grozi podkopanie całej procedury przez sądy, które nie mogą łamać werdyktu międzynarodowego trybunału. Ale w rzeczywistości już wcześniej orzekały one przeciwko planom rządu. - W Palermo i Katanii, dwóch sądach, które rozpatrują najwięcej wniosków o zatwierdzenie zatrzymania w trybie przyspieszonym, 90 proc. z nich jest już odrzucanych - wyjaśnia Matteo Villa z włoskiego Instytutu Studiów nad Polityką Międzynarodową (ISPI). Minister spraw wewnętrznych Matteo Piantedosi powiedział w rozmowie z dziennikiem "La Stampa", że widzi "ideologiczny opór" wśród sędziów. Dlatego kluczowa dla całej operacji z wysyłaniem migrantów do Albanii będzie postawa środowiska sędziowskiego. Sprawy te będą rozpatrywane przez sądy w Rzymie. Włoski rząd szacuje, że ośrodek w Gjader będzie mógł przyjąć łącznie około 36 tys. osób rocznie. To jednak teoria. Część obserwatorów zaskoczyło, że na pierwszym statku do Albanii znalazło się tylko 16 osób, ale być może Rzymowi zależało na pokazaniu, że pomimo opóźnienia ośrodek już działa. Wciąż jest wiele pytań bez odpowiedzi, np. o liczbę osób objętych procedurą, o wysokie koszty (800 mln euro w ciągu pięciu lat, 252 mln euro na pokrycie kosztów zatrudnionego personelu), o złożoność organizacji transferów i możliwe przeszkody prawne, począwszy od orzeczenia TSUE. Dlatego nie należy spodziewać się dużej celebry w związku z inauguracją ośrodków. Brak efektu odstraszającego Wysyłanie migrantów do Włoch to jeden ze sztandarowych projektów rządu Meloni. Rzymowi zależy, by migranci nie mogli nawet postawić stopy we Włoszech, i byli odsyłani za pośrednictwem Albanii do swoich krajów. Po raz pierwszy państwo UE zleciło opiekę nad migrantami i osobami ubiegającymi się o azyl poza terytorium państw Unii, chociaż umowy z Albanią przewidują, że w ośrodkach obowiązywać będzie włoskie prawo. Włosi zapewniają, że do ośrodków w Albanii nie będą wysyłane kobiety, nieletni i chorzy. Migranci mają być podejmowani w tzw. strefie poszukiwania i ratunku Morza Śródziemnego przez łodzie włoskiej straży granicznej, a następnie zmuszani do przechodzenia na pokład okrętu marynarki. Okręt dla rozbitków ma być zacumowany 20 mil na południe od Lampedusy. Na pokładzie statku ma się odbywać wstępna selekcja ludzi: dzieci, kobiety, chorzy, osoby ze śladami tortur będą odstawiani na Lampedusę i objęci normalną procedurą przyjmowania imigrantów. Natomiast zdrowi mężczyźni, pochodzący z tzw. krajów bezpiecznych, będą odstawiani do Albanii. W dyskusji, poza zarzutami etycznymi i prawnymi, padają pytania o praktyczny sens rozwiązania. - Koszt na osobę będzie czterokrotnie wyższy. W ośrodkach zrobią to samo, co we Włoszech, a i tak większość z tych osób trafi potem do Włoch - wskazuje Villa. Ekspert zwraca uwagę, że we Włoszech odsetek repatriacji w stosunku do zejść na ląd wynosi 20 proc. - Biorąc to pod uwagę, większość z migrantów zostanie wysłana do Włoch - dodaje. I jak podkreśla, w przeciwnym razie ośrodek szybko się nasyci - procedura trwa zwykle od trzech do sześciu miesięcy, chociaż ma zostać zakończona w ciągu 28 dni. Krótko mówiąc, efekt odstraszający ośrodka w Albanii będzie zerowy. A to był jeden z jego głównych celów. Wątpliwości wobec planów rządu Meloni Problemy z wdrożeniem planu zaczynają się od złożoności systemu przymusowego wysyłania migrantów do Albanii. Dotyczy on tylko osób uratowanych przez włoskie statki na morzu. Oznacza to, że wszyscy ci, którzy przybywają na własną rękę i dotarli już do włoskiej ziemi, a także ci, którzy zostali uratowani przez załogi statków zagranicznych organizacji pozarządowych, są pomijani. A, jak twierdzi Matteo Villa, stanowią oni około 40 proc. wszystkich. Jednocześnie tylko jedna taka jednostka z Włoch jest zaangażowana w ratowanie migrantów i już wiadomo, że nie będzie brać udziału w procedurze wysyłania migrantów do Albanii. Zostają więc statki marynarki wojennej, straży przybrzeżnej i Guardia di Finanza (włoska policja ze specjalizacją w zakresie spraw gospodarczych i finansowych oraz jedyne morskie siły policyjne we Włoszech). Włoskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie podało, ile dokładnie okrętów bierze udział w procedurze. Nadal nie jest jasne, czy osoba uratowana w obrębie wód terytorialnych, może zostać objęta planem wywiezienia do Albanii. Kolejne możliwe źródło kłopotów to kwestia odwoływania się do sądów. W pierwszy rejs do Albanii udał się statek marynarki wojennej "Libra". Jest to jednak rozwiązanie tymczasowe. Ogłoszono przetarg na 13,5 mln euro, na statek z 300 miejscami, w tym 200 dla migrantów. Nie brakuje jednak wątpliwości, co w sytuacji, gdy jednostka będzie w trakcie rejsu do albańskiego portu - może trwać kilka dni - co w praktyce oznacza, że przez większość czasu nie będzie w stanie odbierać migrantów. --- Więcej ciekawych historii z całego świata w każdy piątek w Interii --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! --- Autor: Íñigo Domínguez / EDICIONES EL PAÍS 2024 Tłumaczenie Mateusz Kucharczyk Tytuł i śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji ---