Reklama

Studniówka. Tak bawiono się przed laty

Matura tradycyjnie nie może obejść się bez studniówki. Sezon zaczyna się w styczniu, a ostatnie imprezy odbywają się jeszcze w marcu. Dziś abiturienci najczęściej bawią się w wynajętych lokalach, a orkiestrę coraz częściej zastępuje DJ. Przed laty maturzyści świętowali najczęściej na salach gimnastycznych lub dużych świetlicach, które dzięki dekoracjom nabierały balowego charakteru.

Jeszcze przed wojną tzw. bale studniówkowe tak, jak i dziś otwierał polonez. Co ciekawe, kończył je biały mazur. Do dziś - jak wiadomo - utrzymała się tylko ta pierwsza tradycja.

W PRL-u bale organizowano najczęściej w szkołach, zwykle na salach gimnastycznych.

Na przestrzeni lat zmienił się strój, szczególnie u płci pięknej. W PRL-u panował zwyczaj: biała góra, ciemny dół. Dziewczyny mogły przebierać w fasonach i odcieniach, pod warunkiem, że były to: białe/jasne bluzki i ciemne spódnice (zdarzały się i spodnie), których długość z czasem ewoluowała.

Reklama

Reguły te nie wszędzie były restrykcyjnie przestrzegane i pewnie na zdjęciach sprzed lat znajdziemy i dziewczyny w ciemnych lub jasnych sukienkach.

Chłopcy - niezmiennie - garnitury lub marynarki i spodnie w kant. W najcięższych czasach PRL-u podobno zdarzały się również swetry.

Grała muzyka - najczęściej w postaci orkiestry, nierzadko były to szkolne zespoły muzyczne. Współcześni maturzyści być może nie uwierzą, ale imprezy kończyły się między godziną 22 a 24. Trzeba jednak przyznać, że zaczynały się nieco wcześniej niż obecnie.

O alkoholu na studniówkach oczywiście nie było mowy, przynajmniej oficjalnie. Choć jak wspominają maturzyści, którzy w tamtych czasach mieli swoje studniówki, trunki zwykle lały się pod stołem. W praktyce, nawet profesorowie przymykali w tym dniu oko, pod warunkiem, że ktoś nie przesadził.

Z czasem bale zaczęły przenosić się do wynajmowanych sal z pełnym cateringiem. "Na bogato" były też studniówkowe sukienki.

Dziś młodzież bawi się zwykle do białego rana, a alkohol zazwyczaj podawany jest oficjalnie - w końcu abiturienci to osoby pełnoletnie.

INTERIA.PL

Reklama

Reklama

Reklama