Jak Polacy radzą sobie z poprawną polszczyzną w piśmie? - O dziwo niezbyt dobrze - stwierdza prof. Walery Pisarek, i jak tłumaczy, ten wniosek oparł na swoim wieloletnim doświadczeniu w pracy akademickiej. Od ponad 20 lat profesor daje studentom pierwszych lat dziennikarstwa to samo dyktando. - Do tej pory nie zostało jeszcze nigdzie opublikowane, więc mogę sobie na to pozwolić. Niestety, z roku na rok jest coraz gorzej. W króciutkim dyktandzie zdarza się ponad 30 błędów - zdradza. Jak tłumaczy, ich średnia liczba wzrasta o około dwa z każdym młodszym rocznikiem. Z jakim słowem studenci mają największe problemy? Zobacz nagranie wideo, na którym prof. Walery Piasek nie tylko zdradza przyczynę częstych porażek na jego dyktandzie, ale również zachęca do zrobienie sobie małego językowego testu. Jak wskazuje prof. Walery Pisarek, poprawności w mowie i piśmie najbardziej powinniśmy wymagać od tych, dla których ta umiejętność ściśle łączy się z wykonywanym zawodem np. dziennikarzy, czy polityków. Zwłaszcza w przypadku tych drugich, lapsus czy językowa niezręczność może spowodować polityczną burzę. Jakie najczęściej grzechy popełniają polscy politycy? - Do języka polityki, tak samo jak do języka mediów, wtargnęła polszczyzna potoczna - ocenia prof. Walery Pisarek. - Istnieje bowiem norma wzorca, gdzie wszyscy starają się mówić pięknie i wyraźnie, a także bezbłędnie pisać, oraz norma potoczna - znacznie swobodniejsza - wyjaśnia pokrótce. - Ja to nazywam "inaczej poprawną polszczyzną" i właśnie takiej "inaczej poprawnej polszczyzny" mamy aktualnie dużo. W niej z kolei mieści się dużo wulgaryzmów. To musi podobać się publiczności, bo u wszystkich - od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy - takie, wynikające właśnie z chęci przypodobania się publiczności, wulgaryzmy się pojawiają - ocenia. - Ogłaszam politykom od prawicy do lewicy, że mnie nie uwiodą na tego rodzaju ozdoby w swoich wystąpieniach - dodaje. Co robić, by błędy językowe zdarzały się nam jak najrzadziej? Zobacz, co radzi prof. Walery Pisarek: JK