- Jak byliśmy gotowi, tak gotowi jesteśmy - mówi przed zaplanowanym na 25 i 26 stycznia posiedzeniem Sejmu posłanka Monika Wielichowska. Inna z wicemarszałkiń niższej izby parlamentu, Dorota Niedziela, dodaje w rozmowie z Interią, że po PiS-ie "spodziewamy się wszystkiego najgorszego". Obie polityczki zapewniają jednak, że większość sejmowa jest gotowa na każdy zaplanowany przez opozycję scenariusz i nie pozwoli zdestabilizować prac Sejmu. - Państwo z PiS-u zapomnieli, że państwo PiS-u się skończyło - zapewnia nas posłanka Niedziela. "Sceny z filmów grozy" w Sejmie - Obawiam się, że PiS zagra na awanturę, na chaos, na eskalację emocji - mówi w rozmowie z Interią poseł Krzysztof Paszyk. - Politycy PiS-u będą szukać pretekstu, żeby pokazać swojemu elektoratowi, że są dyskryminowani, że są szykanowani, że uniemożliwia się im wykonywanie mandatów poselskich. Od kilku tygodni budują fałszywy mit i ten mit wymaga ofiar, wymaga dramatycznych obrazków. PiS ich potrzebuje i po nie sięgnie - przewiduje przewodniczący klubu parlamentarnego PSL. Nasz rozmówca podkreśla jednak, że w swoich kalkulacjach PiS zapomina o istotnym fakcie. A mianowicie o tym, że rządzący również mają elektorat, który jasno formułuje swoje oczekiwania wobec partii tworzących Koalicję 15 Października. Jak mówi poseł Paszyk, ci ludzie oczekują, "żeby w Polsce przywrócić normalność, żeby skończyć z podwójnymi standardami dla polityków, żeby skończyć z lekceważeniem prawa". - Dlatego my też nie zrobimy kroku w tył - podkreśla. - Posłowie i posłanki PiS-u będą urządzać sceny z filmów grozy, udawać prześladowanych i robić z pospolitych przestępców więźniów politycznych - dodaje wicemarszałkini Niedziela. - To gra na obrazki i emocje, widzieliśmy to po żonach obu skazanych na spotkaniu u prezydenta - analizuje wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej. - Najpierw obserwowaliśmy dwutygodniowy spektakl z rządem premiera Morawieckiego, teraz obserwujemy trzytygodniowy więzienno-sejmowy spektakl z panami Kamińskim i Wąsikiem - ocenia awanturę wokół obydwu polityków PiS-u inna z wiceprzewodniczących PO Monika Wielichowska. PiS chce wejść "na masę" Wszyscy nasi rozmówcy zgadzają się jednak co do jednego: jakich środków i jakich narzędzi PiS nie użyłoby w Sejmie, większość rządząca jest na to przygotowana. Ze słów polityków obozu władzy można wywnioskować, że ich opcja polityczna ma aktualnie nie lada dylemat. Z jednej strony, chce zrobić wszystko, żeby nie doprowadzić w Sejmie do eskalacji napięcia, agresji i chaosu; z drugiej - wie, że nie może dać PiS-owi wolnej ręki do działania i tylko się przyglądać, bo to rozochoci PiS w destabilizowaniu prac Sejmu. Dokładnie w tym duchu na pytania dziennikarzy przed najbliższym posiedzeniem Sejmu wypowiadał się marszałek izby Szymon Hołownia. Lider Polski 2050 zapewniał m.in. że za wszelką cenę chciałby uniknąć użycia siły fizycznej wobec obu polityków PiS-u, ponieważ jest to jego zdaniem "nie na miejscu i nigdy nie powinno mieć miejsca". - Na pewno byli posłowie nie będą mogli głosować, bo ich karty nie działają - zarzekał się w rozmowie z dziennikarzami marszałek Sejmu. Jak dowiadujemy się w szeregach większości rządzącej, powstrzymanie się przez Straż Marszałkowską od przymusu fizycznego może być jednak trudne, jeśli PiS uzna, że musi wprowadzić Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na salę obrad plenarnych za wszelką cenę. Politycy największej partii opozycyjnej już zapowiedzieli, że spróbują sposobu "na masę", a więc wejścia na salę sejmową dużą grupą, która będzie chronić zwolnionych przed kilkudziesięciu godzinami z aresztu byłych ministrów. Marszałek Hołownia zapowiedział też, że Straż Marszałkowska została poinstruowana o nadzwyczajności sytuacji, jaka może rozegrać się w Sejmie. Jej członkowie mają, o ile to będzie tylko możliwe, unikać przymusu bezpośredniego wobec polityków PiS-u, ale władze Sejmu poinformowały też strażników jasno, że panowie Kamiński i Wąsik nie powinni znaleźć się na sali obrad. - Od samego początku, kiedy podjęliśmy decyzję o wygaszeniu tych dwóch mandatów, wiedzieliśmy, że musimy być przygotowani na trudności. I jesteśmy. Nie pozwolimy wejść sobie na głowę - zapewnia Interię wicemarszałkini Sejmu Dorota Niedziela. Co do jednego w koalicji rządzącej panuje jednak absolutna jasność: obaj politycy PiS-u nie są już posłami i nie mogą wykonywać swoich dotychczasowych obowiązków. - Nie mam wpływu na to, co myślą i twierdzą byli posłowie. Tylko o to chodzi: to są byli posłowie. Niezawisły sąd wydał prawomocny wyrok i ten wyrok spowodował wygaszenie ich mandatów - mówi Interii marszałkini Niedziela. I dodaje: - Nie ma tu nic do dyskusji, także prawnej, bo ilu prawników, tyle opinii. Tyle że nie ma się co nad tym doktoryzować, należy stosować przepisy wprost. Od naszych rozmówców z większości parlamentarnej słyszymy, że w Sejmie panowie Kamiński i Wąsik mogą przebywać jedynie dzięki przepustkom dla gości albo legitymacjom byłych posłów. Tych ostatnich wciąż nie odebrali jednak z sejmowego biura przepustek. W celu przeciwdziałania eskalacji emocji i agresji marszałek Hołownia zarekomendował natomiast władzom Sejmu, żeby na najbliższe posiedzenie nie wydawać dwóm ex-ministrom z PiS-u jednodniowych przepustek do Sejmu. To o tyle ważne, że ich legitymacje poselskie, będące zarazem kartami do głosowania, od kilku tygodniu są już nieaktywne. Co do prób PiS-u zbicia kapitału politycznego na całej sytuacji, obóz władzy zachowuje spokój. I zamierza zastosować metodę, którą wobec kryzysów politycznych w minionych dwóch kadencjach niejednokrotnie stosowało PiS. A więc poczekać, aż druga strona zmęczy się i zniechęci, a opinia publiczna straci zainteresowanie tematem. - Myślę, że podobnie, jak to było z okupacja mediów publicznych ludzie szybko zorientują się, że to polityczny teatr, który niczego nie zmieni i stracą tym zainteresowanie. A kiedy tak się stanie, to i politykom PiS-u nie będzie chciało się tego ciągnąć - przewiduje poseł Paszyk. PKW ma wątpliwości I tak już mocno napiętej i skomplikowanej sytuacji rządzącym dodatkowo nie ułatwia również decyzja Państwowej Komisji Wyborczej. 24 stycznia PKW wysłała bowiem zapytanie do marszałka Sejmu, czy podtrzymuje swoje wnioski w sprawie tego, kto może objąć mandaty poselskie po panach Kamińskim i Wąsiku. Komisja poprosiła również marszałka Hołownię o "wskazanie podstawy faktycznej i prawnej, na której opiera przedmiotowy wniosek, skoro postanowienia Sądu Najwyższego są sprzeczne". Hołownia pytany o pismo PKW podkreślił, że nie wniósł wniosku w sprawie obydwu polityków, a jedynie wobec pana Kamińskiego. - W sprawie Wąsika - wielokrotnie o tym mówiłem - zawiesiłem swoje inicjowanie tej procedury z jednej prostej przyczyny: najpierw muszę zrozumieć, co się stało w Sądzie Najwyższym, kto komu ukradł akta, kto, gdzie i co wyniósł - wyjaśniał wątpliwości marszałek niższej izby parlamentu. Zaznaczył również, że sprawa pana Kamińskiego jest dla niego prostsza. Dodał, że wyjaśni przewodniczącemu PKW Sylwestrowi Marciniakowi, dlaczego w sprawie byłego szefa MSWiA należy brać pod uwagę tylko jedno z orzeczeń wydanych przez Sąd Najwyższy. - To ja mu napiszę, dlaczego powinno się wybrać to orzeczenie, co do którego nie ma żadnych wątpliwości, i będzie tam cała podstawa prawna - zapowiedział Hołownia. Postawa PKW w sprawie mandatów poselskich polityków PiS-u budzi jednak pewnie zaniepokojenie w szeregach większości rządzącej. - Marszałek Hołownia nie ma problemu z przedstawieniem PKW podstawy prawnej swoich działań, bo o samego początku tego kryzysu dbał o to, żeby wszystko było zgodne z literą prawa. Nie chciałbym jednak doczekać czasu, gdy PKW uwikła się w jakieś polityczne gierki - twierdzi w rozmowie z Interią poseł Krzysztof Paszyk, szef klubu parlamentarnego PSL. Mówi Dorota Niedziela, wicemarszałkini Sejmu: - Ta sytuacja pokazuje od samego początku paraliż i brak decyzyjności instytucji państwowych po ośmiu latach rządów PiS-u. Żadna instytucja nie wypowiedziała się w tej sprawie wprost, poza sądem okręgowym, który skazał obu polityków, za to mnóstwo było opinii sprzecznych albo dziwnie zachowawczych. Kamiński i Wąsik (ponownie) ułaskawieni Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali ułaskawieniu przez prezydenta Andrzeja Dudę 23 stycznia i jeszcze tego samego dnia późnym wieczorem opuścili zakłady karne, w których przebywali od niemal dwóch tygodni. Głowa państwa dopełniła tym samym wszczętą 11 stycznia procedurę ułaskawieniową wynikającą z kodeksu postępowania karnego. - Akta wróciły dzisiaj z Ministerstwa Sprawiedliwości wraz z opinią prokuratura generalnego, opinią negatywną. Mimo to procedura została dokończona. Panowie są ułaskawieni, potwierdzam to z całą mocą - powiedział ogłaszając swoją decyzję prezydent Duda. Małgorzata Paprocka, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, poinformowała, że "prezydent zastosował prawo łaski wobec Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika przez darowanie kar pozbawienia wolności i środków karnych oraz zarządzenie zatarcia skazań".