Monika Pawłowska, była posłanka Lewicy, zdecydowała się na przyjęcie mandatu po Mariuszu Kamińskim - polityku Prawa i Sprawiedliwości, który w styczniu tego roku został zatrzymany przez policję. Wcześniej, w grudniu, kiedy sąd ogłosił prawomocny wyrok, Kamiński przestał być posłem. Monika Pawłowska była pierwszą na liście, której przysługiwało prawo objęcia mandatu po byłym szefie MSWiA. Na początku lutego informowaliśmy, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia otrzymał od Państwowej Komisji Wyborczej pismo, w którym wskazano, kto kolejno może objąć mandat. PKW podkreślała przy tym, że nie jest organem, który chciałby w jakikolwiek sposób zaangażować się w proces polityczny. Hołownia zapowiedział wtedy, że wyśle do Pawłowskiej pismo, argumentując, że zależy mu, by "Sejm pracował w jak najpełniejszym składzie". W tym kontekście warto przypomnieć też, że PiS od samego początku stało na stanowisku, że osoby wyznaczone do przejęcia mandatów po Kamińskim i Wąsiku nie przyjmą ich, bo panowie - zdaniem partii - wciąż są posłami. Politycy PiS reagują na ruch Moniki Pawłowskiej We wtorek jasne stało się, że Monika Pawłowska objęła wolny mandat poselski. - Jestem po rozmowie z marszałkiem Sejmu. Czuję się członkiem PiS, a po ślubowaniu będę chciała przystąpić do klubu - zapowiedziała. - Nie mnie oceniać, czy Mariusz Kamiński jest posłem - dodała. Wskazała również, że - jeśli klub PiS nie zgodzi się na jej wstąpienie w szeregi partii - pozostanie posłanką niezrzeszoną. Jak na decyzję Moniki Pawłowskiej reagują politycy Prawa i Sprawiedliwości? - Mamy bardzo duży kłopot i galimatias prawny. Będziemy mieli posła dublera za kogoś, kto zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego wciąż jest posłem. To budzi szereg wątpliwości, kłopotów - ocenia na łamach Interii poseł Marcin Horała i dodaje, że "trzeba jednak mierzyć winy". - Sprawcą jest marszałek Szymon Hołownia, który nie uznał decyzji sądu. Zachowanie pani poseł też jest elementem tego zamieszania, którego lepiej, żeby nie było. Na liście w jej okręgu jest jednak kilkanaście osób. Zgodnie z kolejnością otrzymałyby propozycje. Naiwnością byłoby sądzić, że żadna z nich się nie skusi - stwierdza Horała. Ruch Pawłowskiej w rozmowie z Interią komentuje też posłanka Anita Czerwińska. - Sejm liczy 460 posłów i nie ma wakatów. Przyjmowanie propozycji marszałka to przyjęcie zaproszenia do bezprawnych działań. Nie tłumaczy tego ogromna chęć bycia posłem, która także kazała wycofać się ze wcześniejszych deklaracji i oświadczeń pani poseł. Czym przekonał marszałek Hołownia, zapewne dowiemy się niebawem - podsumowuje. Mandaty Kamińskiego i Wąsika. Konflikt w Sądzie Najwyższym Po tym, gdy ws. Kamińskiego i Wąsika zapadł prawomocny wyrok, marszałek Sejmu Szymon Hołownia podpisał decyzję o wygaszeniu ich mandatów. Politycy odwołali się od tej decyzji do Sądu Najwyższego. Odwołania trafiły do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Doszło do losowania sędziów, który mieli zająć się sprawą. W sprawie Wąsika skład sędziowski Izby Pracy złożony był z sędziów orzekających w SN od niedawna - po 2018 roku. W sprawie Kamińskiego skład sędziowski w Izbie Pracy złożony jest z sędziów orzekających w tym sądzie jeszcze przed 2018 rokiem. 4 stycznia wylosowany sędzia uznał, że w sprawie Macieja Wąsika Izba Pracy nie jest właściwą do zajęcia się tym tematem i przekazał sprawę do Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Akta przekazał również fizycznie. Izba Kontroli Nadzwyczajnej zajęła się sprawą i uchyliła postanowienie marszałka Szymona Hołowni o wygaszeniu mandatu Macieja Wąsika. Oznaczałoby to, że polityk wciąż jest posłem, wciąż może pojawiać się w Sejmie i głosować. Problem jednak w tym, że status Izby Kontroli Nadzwyczajnej jest podważany, również przez europejskie instytucje, jak choćby TSUE. Z kolei 5 stycznia Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uchyliła postanowienie marszałka w sprawie wygaśnięcia mandatu Mariusza Kamińskiego. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!