Rzecznik Sądu Najwyższego Aleksander Stępkowski odniósł się do decyzji Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. W środę przed południem nie uwzględniła ona odwołania Mariusza Kamińskiego ws. wygaśnięcia jego mandatu poselskiego. Stępkowski, odnosząc się na konferencji do wcześniejszego postanowienia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w tej kwestii, powiedział, że zgodnie z prawem "orzeczenia w sprawie, w której zapadła już prawomocna decyzja, są wydawane w warunkach nieważności postępowania". Izba Pracy: Mariusz Kamiński nie jest posłem. Rzecznik SN komentuje Dziennikarze zwrócili uwagę, że Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych orzekła w środę, że jedynym prawomocnym orzeczeniem jest jej postanowienie, a decyzja Izby Kontroli Nadzwyczajnej jest niewiążąca, ponieważ wyrok TSUE uznał, że Izba Kontroli nie jest bezstronnym sądem. - TK, badając konstytucyjność traktatu lizbońskiego, stwierdził bardzo wyraźnie, że problematyka kompetencji przekazanych UE jest bardzo ograniczona na gruncie art. 90 Konstytucji. TSUE nie miał żadnych kompetencji, żeby się wypowiadać, jaki sąd może orzekać w sprawach wygaśnięcia mandatu poselskich - ocenił Stępkowski. Zakpił następnie, że "cytowanie orzeczeń TSUE ma taką samą doniosłość prawną jak cytowanie orzeczeń sądów z Somalii, Nikaragui czy Tajlandii". Andrzej Stępkowski uderza w Szymona Hołownię. "Nie ma żadnych kompetencji i podstaw" Rzecznik SN dodał również, że prezes Izby Pracy nie miał prawa przyjąć dokumentów od Szymona Hołowni z pominięciem Biura Podawczego SN. - Można mówić o naruszeniu praw procesowych skarżących. Marszałek Sejmu nie miał żadnych kompetencji i podstaw prawnych, aby to zrobić. Zignorował on obowiązujące prawo - oznajmił. Będący na miejscu reporterzy przytoczyli słowa sędziego Izby Pracy, który oświadczył, że tylko jego organ mógł wydać wiążącą decyzję, ponieważ tylko on był w posiadaniu oryginalnych akt sprawy. Stępkowski zobowiązał się, że może opublikować oryginały dokumentów, które wpłynęły do SN dnia 29 grudnia, a nie 3 stycznia bezpośrednio od skarżącego, czyli Mariusza Kamińskiego. - Można zaklinać rzeczywistość i przekonywać opinię publiczną, że my rzekomo orzekaliśmy na kopiach, natomiast tak nie jest - oświadczył rzecznik i dodał, że ksero zostało załączone wyłącznie dodatkowo. Pytany o to, co się stanie, jeśli marszałek Sejmu opublikuje decyzję Izby Pracy, a nie Izby Kontroli Nadzwyczajnej, rzecznik ocenił, że w takiej sytuacji należałoby badać legalność działania Szymona Hołowni. Mariusz Kamiński nie jest posłem. Izba Pracy Sądu Najwyższego zdecydowała W środę przed południem Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych nie uwzględniła odwołania Mariusza Kamińskiego od postanowienia marszałka Sejmu Szymona Hołowni ws. wygaśnięcia jego mandatu poselskiego. Jak stwierdził wówczas sędzia SN Bohdan Bieniek, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie ma statusu niezwisłego i bezstronnego sądu, zatem "jej wypowiedzi nie są aktami stosowania prawa". Przedstawiciel Izby Pracy podkreślił również w uzasadnieniu, że w niniejszej sprawie SN nie weryfikuje prawidłowości wydanego prawomocnego wyroku Sądu Okręgowego, a wygaśnięcie mandatu posła następuje z mocy prawa, co marszałek Sejmu stwierdza jedynie w drodze deklaratywnego postanowienia. Izba Pracy zdeklarowała, że zajęła się wnioskiem wiceprezesa PiS, ponieważ to właśnie do niej skierowano i w niej pierwotnie zarejestrowano sprawę. - Nie ma innych dokumentów niż te, które leżą tu na stole przede mną. Sąd nie może podejmować decyzji na podstawie kserokopii akt tak, jak nie możemy wypłacić pieniędzy z bankomatu na podstawie kserokopii karty kredytowej czy pojechać za granicę na kserokopii paszportu - tłumaczył sędzia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!