Czy bycie singlem jest w porządku? Zapytaj księdza
O tym, kiedy singiel zamienia się w starego kawalera, po co zakochanym praca nad sobą i dlaczego lepiej być w związku niż nie, rozmawiamy z… księdzem. "Atrakcyjność jest ważna, ale wtedy, gdy robimy sesję fotograficzną. Kiedy chcemy zbudować z kimś trwały związek, powinniśmy szukać przyjaźni, a nie atrakcji" - mówi ks. Jacek Stryczek, duszpasterz akademicki, twórca Szlachetnej Paczki i prezes Stowarzyszenia Wiosna.
Ksiądz jest singlem?
Ks. Jacek Stryczek: - Nie myślę o sobie w ten sposób. Natomiast owszem, sprawdzam, czy nie staję się starym kawalerem.
Na czym polega różnica? Jest jakiś wiek, kiedy przestaje się już być singlem czy singielką, a zaczyna starą panną lub starym kawalerem?
- To nie zależy od wieku, ale od mentalności. Stary kawaler to ktoś, kto powtarza te same schematy, posługuje się stereotypami i żyje po to, żeby było mu dobrze. Wiek nie ma znaczenia, liczy się głowa. Ja do niedawna miałem dwa nawyki: piłem kawę i jadłem kefir z płatkami. Niedawno rzuciłem kefir, została mi tylko kawa. Poza tym jedynym niezmiennym elementem w moim życiu jest to, że uwielbiam je zmieniać i uwielbiam poznawać nowych ludzi, otwierać się na nich.
I o to właśnie chodzi w byciu singlem?
- To taki okres przejściowy. Możemy go wykorzystać, by pracować nad sobą, zbudować swoją atrakcyjność, która sprawi, że inni będą chcieli tworzyć z nami relację. Że staniemy się dla kogoś kimś ważnym. By tak się stało, musimy ciągle uczyć się innych ludzi, przekraczać się dla nich, zmieniać. Tylko w ten sposób możemy rozwijać nasze życie.
A da się być szczęśliwym, będąc singlem?
- Najlepiej być w stanie zakochania. To jest coś, czego permanentnie potrzebujemy w naszym życiu. Jeśli, będąc singlem, człowiek pracuje nad sobą, by dorosnąć do związku, to jest w porządku.
Ale co z tymi, którzy nie chcą żyć w związkach?
- Postulat bycia z kimś, z drugim człowiekiem, jest wpisany w naszą naturę. Oczywiście, są ludzie, którzy mówią, że tego nie chcą, nie potrzebują. Uważam, że to sytuacja, w której są tak poranieni, zasklepieni lub skoncentrowani na sobie, że ucieczka od prawdziwego życia wydaje im się bezpieczniejszą strategią funkcjonowania w świecie. Nie jest to mądre. Jestem przekonany, że lepiej być w związku, niż nie. Bo związek to żywioł. Jeśli wciąż jesteśmy tylko we własnym świecie, to ciągle wiemy tylko to, co wiedzieliśmy już wcześniej. Straszna nuda. Tylko bliska relacja z drugim człowiekiem może nas wyrywać ze stagnacji, która prowadzi do śmierci za życia.
Jak w takim razie przestać być singlem i znaleźć tę właściwą osobę, z którą zbudujemy dobry związek?
- Samotność to taki rodzaj nieszczęścia, w którym człowiek koncentruje się tylko na sobie, a główne pytanie, jakie stawia sobie w życiu, to: "Czy mi jest dobrze?". Czasami ludzie samotni szukają "drugiej połówki" właśnie po to, żeby im było dobrze, czyli nie ma w nich miłości. I to od razu odpycha potencjalnych kandydatów i kandydatki. Zmiana polega na tym, że więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu. Trzeba wyjść ze swojego świata, otworzyć się na drugiego człowieka, zastanowić się, co mamy do ofiarowania. Niektórzy chcą, by ktoś ich pokochał, ale sami wcale nie są w stanie kochać. Jeśli to zmienią i z tych, którzy chcą tylko brać, przeistoczą się w tych, którzy kochają innych, powodzenie przyjdzie natychmiast. To po prostu tak działa.
A co z tymi, którzy ciągle się zakochują, ale nie wiedzą, kogo wybrać, by budować z nim czy z nią trwały związek?
- To trochę przypomina taki posiłek, w którym na stole jest mnóstwo potraw i ktoś nie wie, czego spróbować, a chciałby wszystkiego, bo wszystko wydaje mu się smaczne i atrakcyjne. Jednak o relacjach między ludźmi znacznie lepiej myśleć w kategoriach przyjaźni niż atrakcyjności. Atrakcyjność jest ważna, ale wtedy, gdy robimy sesję fotograficzną. Kiedy chcemy zbudować z kimś trwały związek, powinniśmy szukać przyjaźni, a nie atrakcji. Bo w dłuższej perspektywie to właśnie głęboka przyjaźń staje się główną atrakcją.
Ale jak, będąc zakochanym, czyli patrząc na drugą osobę przez "różowe okulary", rozpoznać, że to właśnie to - "początek pięknej przyjaźni", a nie chwilowe zauroczenie?
- Kiedyś model małżeństwa był oparty na funkcjach. Wiadomo było, co robi mężczyzna, a co robi kobieta. Spotykać się mogli kilka razy w tygodniu, przyjaźń nie była do tego potrzebna. Dziś jest inaczej - ludzie chcą żyć w symbiozie, blisko, niemal 24 godziny na dobę razem. To może się udać tylko na fundamencie przyjaźni. A jak się przekonać, czy jesteśmy z właściwą osobą? Wielu ludzi wpada w pułapkę, że za wszelką cenę próbują znaleźć kogoś "najfajniejszego". Ja polecam stosować prostą metodę iteracyjną: dzień po dniu sprawdzać, czy to, co nas łączy, sprawia, że w naszym życiu pojawia się wartość dodana. Albo, mówiąc inaczej, czy początkowa fascynacja przeradza się z czasem w głęboką relację - właśnie w przyjaźń. Bo czym innym jest przez chwilę doświadczać, że jest fajnie, a czym innym długotrwale spędzać z kimś czas.
To idźmy dalej. Jesteśmy z kimś, mamy przekonanie, że to jest to, jest między nami przyjaźń - jak teraz tego nie zepsuć? O co powinniśmy przede wszystkim dbać w związku?
- Najważniejsze jest to, o czym już rozmawialiśmy: gotowość do ciągłej pracy nad sobą. Życie jest długie, druga osoba jest inna, dlatego dostosowywanie się, rozwijanie i zmiana to podstawa. Prawdziwe budowanie związku polega na tym, że mam już nie tylko swój punkt widzenia, ale uwzględniam też perspektywę tej drugiej osoby i, pracując nad sobą, razem coś wymyślamy.
- Jedna z moich znajomych powiedziała: jestem już gotowa kreować. I właśnie tak warto myśleć o wspólnym życiu - jako o kreacji. To zresztą coraz powszechniejsza postawa. Ludzie chcą razem kreować swoje wspólne życie i to jest bardzo interesujące. Natomiast nie widzę powodu, dla którego miałbym im mówić, jak mają żyć. To ich sprawa. Niech się nawzajem dogadają.
Wielu singli może się obawiać, że wchodząc w związek, coś stracą. Że odtąd będą już ograniczeni, zniknie możliwość wyboru, którą mieli.
- Wyobraźmy sobie, że jesteśmy w Tatrach. Możemy iść na Zawrat, ale wtedy nie zobaczymy Doliny Kościeliskiej. To prawda. Ale przecież wejście na Zawrat to wartość sama w sobie! Uważam, że bez sensu jest pozostawać cały czas w punkcie wyjścia tylko po to, żeby wiedzieć, że mamy duże możliwości. Bo co nam z nich, jeśli z nich nie korzystamy? Rozwijamy się wtedy, gdy podążamy do przodu, pokonujemy trudności, zdobywamy, wygrywamy. Wchodzimy na Zawrat i otwierają się przed nami nowe szanse. Takie, których nie mieliśmy wcześniej.
Czyli jednak coś poświęcamy. Idziemy na Zawrat, a nie do Kościeliskiej.
- Ale to dotyczy każdego wyboru, w każdej dziedzinie życia. Wybierając, że jesteśmy sami, rezygnujemy z bycia z kimś. Lepiej spojrzeć na to w inny sposób: gdy jesteśmy sami, wykorzystujemy 10 proc. swojego potencjału. W związku - 100 proc. Bycie z drugą osobą pobudza w nas mnóstwo obszarów, wymusza ich aktywność - to jest po prostu inne życie. Jako duszpasterz akademicki obserwuję moich wychowanków. Widzę, jak się zmieniają, gdy wchodzą w związek, w małżeństwo, kiedy pojawiają się dzieci. To są zupełnie różne światy. Kiedyś to byli bardzo fajni, ale jednowymiarowi ludzie. Relacje zmieniły ich w piękne, pełne, wielowymiarowe, niezwykłe osoby.
Rozmawiamy w przededniu Święta Singli, które ksiądz organizuje w swojej parafii. To nie jest pierwsza edycja tego wydarzenia. Ma ksiądz jakieś sukcesy?
- W moim kościele po wieczornej mszy regularnie praktykujemy szybkie randki. I to niekoniecznie w celach matrymonialnych, ale po to, by się otworzyć na drugiego człowieka, wzbudzić w sobie tę ciekawość. Przy okazji czasem rodzi się z tego coś trwałego.
Czyli księcia z bajki można spotkać nawet w kościele?
- Księcia z bajki? Życie z kimś takim musiałoby byś strasznie kosztowne!
W takim razie czego - jeśli nie księcia ani księżniczki - życzyć singlom z okazji ich święta?
- Tego, by mieli rozszerzone źrenice - byli ciekawi, otwarci i gotowi na wejście w relację z drugą osobą. Bycie zakochanym to coś fantastycznego. Zamiast się męczyć tym, że nam się nie chce, można wejść w stan, w którym chce nam się wszystko. Dlaczego z tego nie skorzystać? Zapraszam w niedzielę, 17 czerwca, do kościoła pw. św. Józefa w Krakowie. To dobry moment i miejsce, żeby poszerzyć źrenice.