Zamach za wszelką cenę. (Prawie) wszystkie teorie Macierewicza i jego ludzi
Wybuch bomby termobarycznej - którego nie odnotowały rejestratory parametrów lotu i nagrania z kokpitu, niezauważony nawet przez pilotów - oraz celowe "naprowadzanie na śmierć" to obecnie obowiązująca smoleńska narracja firmowana przez Antoniego Macierewicza. Jak uczy doświadczenie, wersja wydarzeń może się jeszcze wielokrotnie zmienić.
Antoni Macierewicz i eksperci, którzy pracowali dla niego najpierw w sejmowej komisji, a później w podkomisji MON, niejednokrotnie formułowali sensacyjne, acz często wykluczające się tezy dotyczące katastrofy smoleńskiej. Przypomnijmy część z nich.
"Nagle wyszła mgła - mówią świadkowie, nie wiemy skąd, nie było jej przecież w żadnej prognozie, nic jej nie zapowiadało, a nagle wszystko zostało zasłonięte".
Antoni Macierewicz, wrzesień 2011 r.
"Dla mnie jako fizyka istnieje teoretyczne zagadnienie, czy jest możliwe, że pilot kieruje samolot do góry, a maszyna nie reaguje. Poza tym, co mogło sprawić, że samolot opadał z prędkością większą niż normalnie przy lądowaniu. Jednym z wytłumaczeń może być zmniejszenie gęstości powietrza poprzez obecność helu".
Andrzej Ćwierz, były poseł PiS, kwiecień 2011 r.
"Przed wylotem TU-154, dnia 10 kwietnia, wykryto wyciek ze środkowego silnika, o którym nie powiadomiono pilotów".
Anna Sikora, była posłanka PiS, październik 2010 r.
"Zlekceważono otrzymane ostrzeżenie o możliwości porwania statku powietrznego".
"Biała księga smoleńskiej tragedii", raport parlamentarnej komisji Macierewicza, 2011 r.
"Istnieje bardzo silne domniemanie, że samolot był ponad brzozą, co najmniej 3-4 metry nad nią".
Antoni Macierewicz, wrzesień 2011 r.
"Brzoza była już złamana, ścięta 5 kwietnia".
Chris Cieszewski, październik 2013 r.
"Nasi eksperci udowodnili, że samolot nigdy nie zszedł na wysokość, która groziłaby zaczepieniem o jakąkolwiek przeszkodzę".
Antoni Macierewicz, kwiecień 2013 r.
"Zdjęcia satelitarne przesądzają o nieprawdziwości tezy, jaką przedstawiła komisja pani Anodiny o tym, że samolot się odwrócił i uderzył plecami, odwrotną stroną. Tak nie było".
Antoni Macierewicz, grudzień 2010 r.
"Uderzenie kołami do góry jest lepiej amortyzowane, więc daje większą szansę przeżycia".
Wiesław Binienda, październik 2013 r.
"Piloci nigdy nie zeszli poniżej 100 metrów. Mam [na to] dokument z Rosji, nie mogę powiedzieć skąd, ale dostałem go z wiarygodnych źródeł".
Jacek Rońda, październik 2013 r.
"Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów, ja w wywiadzie z panem Kraśko trochę zagrałem z różnych względów, ponieważ pan Kraśko grał ze mną tak, jak się w karty gra w pewnym układzie. (...) To był blef, na tym dokumencie nic nie było".
Jacek Rońda, październik 2013 r.
"Z nagrania z kokpitu usunięto na przykład fragment komendy 'Pull up'. Słyszalna jest tylko komenda 'Pull', co jest niemożliwe, ponieważ jest to automatyczny system, który musiał wyemitować pełny komunikat".
Kazimierz Nowaczyk, kwiecień 2013 r.
"Po tych blisko trzech latach badań mogę powiedzieć z olbrzymią dozą pewności, że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły są wiarygodne. Mamy te informacje z trzech różnych, niezależnych źródeł, a dwie z nich pochodzą od ludzi, którzy zawodowo zajmują się weryfikacją informacji i nie podają wiadomości niesprawdzonych".
Antoni Macierewicz, kwiecień 2013 r.
"Badamy, jaka była bezpośrednia przyczyna obezwładnienia samolotu Tu-154M na wysokości 15 metrów".
Antoni Macierewicz, czerwiec 2011 r.
"Katastrofa była bezpośrednio spowodowana wyłączeniem zasilania tego samolotu, który jest zaopatrzony w niezależne i awaryjne systemy zasilania".
Antoni Macierewicz, sierpień 2011 r.
"Samoloty, w tym także być może i ten, były obarczone wadą fabryczną, która doprowadziła przynajmniej do dwóch międzynarodowych katastrof. Nie zbadano tego elementu samolotu".
Antoni Macierewicz, marzec 2016 r.
"Jak odpadł ster kierunku? On nie mógł o cokolwiek zawadzić, jest przecież ostatnim elementem samolotu. Jednak on odpadł i to ponad 200 metrów wcześniej niż upadł cały samolot. W mojej ocenie ten ster został odpalony, odstrzelony jeszcze wcześniej".
Piotr Witakowski, październik 2013 r.
"Pułkownik Szeląg stwierdził, że śledczy nie wykryli obecności materiału wybuchowego, w szczególności trotylu i nitrogliceryny. To jest nieprawda, one zostały stwierdzone".
Antoni Macierewicz, listopad 2012 r.
"Dysza samolotu odkształciła się. To odkształcenie, wyklepane potem przez Rosjan w czasie transportu, oznacza, że tył samolotu leciał tył na przód, czyli przodem do tyłu i w ten sposób wbił się w ziemię".
Stefan Bramski, październik 2013 r.
"To strona rosyjska doprowadziła do śmierci prezydenta Rzeczpospolitej i polskiej elity państwowej. Ale nigdy by do tego nie doszło, gdyby nie współdziałanie rządu Donalda Tuska. To współdziałanie trwa po dziś dzień i ma na celu ukrycie i ochronę sprawców zbrodni smoleńskiej".
Antoni Macierewicz, wrzesień 2012 r.
"Straszne zdjęcie [tygodnika 'W Sieci'] mówi wszystko o tym, co się stało. [Putin i Tusk] się zgadzają, że coś było tej strasznej nocy, co ich ucieszyło. Dowiemy się, co. Naród polski, jeśli nie dokona ujawnienia sprawców tej tragedii, nie zdoła się podnieść. To jest naszym obowiązkiem. Zdjęcie nad szczątkami, cieszą się, podają sobie piąstki. Co ich tak rozśmieszyło?".
Antoni Macierewicz, listopad 2013 r.
"Katastrofa smoleńska nie była przypadkiem, a skutkiem dwóch eksplozji, które miały miejsce w powietrzu".
Antoni Macierewicz, sierpień 2012 r.
"Gdyby nie było wybuchu, większość pasażerów w środkowej i tylnej części samolotu powinna przeżyć".
Wiesław Binienda, październik 2013 r.
"Było kilka wybuchów. Wiemy o trzech".
Kazimierz Nowaczyk, 2015 r.
"Całkowite zniszczenie samolotu było wynikiem serii wybuchów, z których pierwszy zniszczył skrzydło, a następnie kadłub samolotu. Główny wybuch miał miejsce w powietrzu wewnątrz kadłuba".
Antoni Macierewicz, 2015 r.
"Jest kilkudziesięciu świadków, którzy mówią nie tylko o tym, że słyszeli eksplozję, nie tylko, że widzieli, ale mówią, że poczuli podmuch, uderzenie fali powietrza".
Kazimierz Nowaczyk, kwiecień 2017 r.
"Gdyby nie sprowadzono tego samolotu tak nisko, dużo trudniej byłoby stworzyć to całe zamieszanie, z którym mamy po dzień dzisiejszy do czynienia. Samolot, który by się rozpadł 50, 60, 150 metrów nad ziemią, nie mógłby udawać naturalnej katastrofy".
Antoni Macierewicz, kwiecień 2017 r.
"Piloci odliczali do 20 metrów i potem samolot odchodził, i później się zaczął rozpadać".
Kazimierz Nowaczyk, kwiecień 2017 r.
"Samolot zaczął rozpadać się w powietrzu i zaczął gubić części, które spadały na ziemię znacznie przed tzw. brzozą. Brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę".
Wacław Berczyński, kwiecień 2017 r.
"Według danych z rejestratora lotu w połączeniu z obrazami z miejsca katastrofy, lewe skrzydło samolotu zaczęło się rozpadać około 50-70 metrów przed sugerowanym uderzeniem w brzozę".
Antoni Macierewicz, 2015 r.
Ciąg dalszy nastąpi.