Dobowy bilans zgonów, to niewiele mniej niż wyniósł smutny rekord, który zanotowano - według oficjalnych, niepełnych danych - we wtorek, kiedy zmarło 881 osób. Eksperci ministerstwa zapowiadają, że nie jest to jeszcze szczyt pandemii, którego należy się spodziewać "w najbliższych tygodniach". W dniu, w którym ogłoszono tę prognozę, nastąpiła dymisja drugiego w ciągu niespełna miesiąca brazylijskiego ministra zdrowia. Obaj nie akceptowali postawy prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro wobec zagrożenia epidemicznego. Od piątku, kiedy po zaledwie czterech tygodniach pełnienia funkcji zrezygnował minister zdrowia Nelson Teich, z godziny na godzinę narasta napięcie między administracją prezydencką, a światem medycznym. Teich, podobnie jak jego poprzednik Luiz Henrique Mandetta, odmawiał realizowania strategii szefa państwa. Bolsonaro zapowiedział bowiem, że zniesie kwarantannę i inne ograniczenia, szkodzące gospodarce Brazylii, a zwalczanie pandemii oprze na powszechnym stosowaniu chlorochiny, leku przeciwmalarycznego, którego skuteczność w zwalczaniu koronowirusa kwestionowali kolejni szefowie resortu zdrowia, jako niepotwierdzoną dotąd przez badania. Najsilniej zaatakowane przez wirusa obszary kraju, to Sao Paulo, najbardziej uprzemysłowiony i najbogatszy z brazylijskich stanów (4501 zgonów na 58378 zachorowań), Ceara w ubogiej północno-wschodniej części kraju (1476 zgonów na 22490 przypadków), Rio de Janeiro (2438 zgonów na 19987 przypadków) i Amazonas (1331 zgonów na 18392 przypadki zachorowań). W tym ostatnim stanie zanotowano największą liczbę zgonów w stosunku do liczby ludności - 280 na 1 mln.