"Synowie od 6. roku życia są członkami klubów narciarskich i uczestniczą w zgrupowaniach i zawodach. (...) Jako rodzic i ich opiekun byłam z nimi na stoku w Suchem, ale w żaden sposób nie naruszyłam rządowych wytycznych" - napisała w oświadczeniu była wicepremier Jadwiga Emilewicz. Według doniesień medialnych jej synowie pojawili na stoku, pomimo obostrzeń, bez aktywnych licencji sportowych. - Nie interesują mnie za bardzo te wyjaśnienia - przyznał w "Debacie Dnia" w Polsat News Jacek Ozdoba, zaznaczając, że politycy powinni "postępować odpowiedzialnie". - To szkodzi Zjednoczonej Prawicy - ocenił. "Problem, z którym musimy się zmierzyć" - Obywatele mają obraz, że któryś z byłych członków rządu jedzie i łamie obostrzenia - przekonywał wiceminister. - Dla mnie to niepokojące i absolutnie niedopuszczalne. Nie ma na to politycznej zgody Solidarnej Polski. Dymisja w tym przypadku nie wchodzi w grę, ponieważ pani Emilewicz nie pełni funkcji rządowej, jest na pewno twarzą Zjednoczonej Prawicy i jest to duży problem, z którym musimy się zmierzyć - podsumował. - Sądzę, że przez tę historię rekomendowanie w przyszłości Jadwigi Emilewicz na ważne stanowiska będzie utrudnione - dodał Ozdoba. - Osobiście nie dopuściłabym do takiej sytuacji - przyznała z kolei Olga Semeniuk, wiceminister rozwoju, pracy i technologii. - Zakazano jakiejkolwiek działalności, aktywności, rekreacji, a tu nagle osoby związane z osobami z rządu mogą sobie pojechać, szusować. To na pewno nie buduje morale - ocenił Adam Szejnfeld, senator Platformy Obywatelskiej. - Jak zwykle na takie sytuacje naród polski reaguje humorem. Pierwszy żart polityczny w tym roku pojawił się o "kombinacji poselskiej na nartach" - powiedział senator PSL Michał Kamiński.