Handel zwykłymi jednorazowymi maseczkami antysmogowymi trwa między innymi w rejonie największego rzymskiego dworca Termini. Oferowane są podróżnym przez obnośnych sprzedawców jako "ratujące życie" i "niezbędne" w związku z epidemią w Chinach. Handlarze trzymają je w rękach, często bez opakowania. Cena to 2 euro za sztukę. Te same maseczki zostały ostatnio wykupione w sklepach i aptekach; prawdopodobnie także przez tych, którzy sprzedają je potem w zatłoczonych miejscach stolicy. Taka ochrona jest całkowicie bezużyteczna w przypadku koronawirusa - argumentują specjaliści w prasie i ostrzegają przed uleganiem panice, na której chcą, jak się podkreśla, zarobić uliczni handlarze.