- Tu nikt nie pije alkoholu ani nie pali, może i to pomogło - powiedział naczelny lekarz ze znanej Wspólnoty San Patrignano Antonio Boschini, którego słowa przytoczył dziennik "Corriere della Sera". - Infekcja dotknęła połowę młodzieży, około 450 osób w dwa miesiące, ale żadna z nich nie potrzebowała tlenu. U wszystkich przebieg był łagodny - wyjaśnił. Jak przyznał lekarz, problemem na początku była panika, jaka wybuchła w związku z pojawieniem się koronawirusa. - Potem, kiedy okazało się, że objawy są lżejsze niż przy zwykłej grypie, wszyscy uspokoili się - dodał. Boschini poinformował, że od grudnia we wspólnocie nie pojawiło się żadne następne zakażenie. Kulminacja infekcji miała miejsce na jesieni. Przypadek ten uznano za wyjątkowy i dlatego dane na temat przebiegu epidemii w ośrodku przesłano badaczom z rzymskiego uniwersytetu La Sapienza. Przekaż 1 proc. na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ