"Czy mamy nie wpuścić do domu naszej młodzieży, która uczy się za granicą?" - napisano w obszernym oświadczeniu, opublikowanym w komunikatorze Telegram na kanale "Oficjalny minzdraw". Resort zdrowia wyjaśnia, że zamknięcie granic dla swoich obywateli jest niemożliwe technicznie i nieetyczne. Ministerstwo podkreśla, że "spośród ośmiu przywiezionych z zewnątrz przypadków koronawirusa, siedem dotyczyło powracających z zagranicy obywateli Białorusi". Resort zareagował w ten sposób na krytyczne głosy, wzywające do ogłoszenia na Białorusi kwarantanny, zamknięcia szkół i przedszkoli oraz granicy państwowej. W oświadczeniu udzielono obszernych wyjaśnień, dotyczących działań podejmowanych przez władze Białorusi. Argumentacja władz Białorusi Według przedstawicieli ministerstwa, "dzieci chorują znacznie rzadziej, a przypadków śmiertelnych nie odnotowano". "Po zamknięciu szkół i przedszkoli małe dzieci, których rodzice najczęściej pracują, najprawdopodobniej nie zostaną w domu, a będą przebywać pod opieką babć i dziadków, szczodrze przekazując im swoje wirusy i mikroby. Tymczasem to właśnie ludzie starsi są najbardziej narażoną grupą" - argumentowali autorzy oświadczenia. Przekonywali również, że studenci w przypadku przeniesienia na zdalny tryb nauczania, rzucą się w wir imprez i życia towarzyskiego, ignorując zalecenia dotyczące środków ostrożności i izolacji. Część z nich uda się do domów, zwiększając ryzyko rozprzestrzenienia się infekcji. 27 przypadków na Białorusi Jak dotąd na Białorusi potwierdzono 27 przypadków zakażenia wirusem COVID-19. U kolejnych pięciu osób wstępne testy dały wynik dodatni, ale przeprowadzana jest dalsza diagnostyka w celu stuprocentowego potwierdzenia nosicielstwa. Przedstawiciele białoruskiej niezależnej blogosfery opublikowali w niedzielę apel do władz, w którym żądają m.in. wprowadzenia kwarantanny w placówkach edukacyjnych, ścisłych kontroli medycznych na granicach państwa oraz przygotowania orędzia najwyższych władz, wyjaśniającego, jak poważne jest zagrożenie.