Od poniedziałku do 25 marca wszystkie placówki oświatowe w kraju są zamknięte - nie odbywają się w nich zajęcia dydaktyczno-wychowawcze, z wyjątkiem m.in. tych w podmiotach leczniczych i specjalnych ośrodkach szkolno-wychowawczych. Nauczyciele mają być w gotowości do pracy. Zawieszenie zajęć dotyczy też żłobków, klubów dziecięcych i uczelni. Wprowadzono je w ze względu na bezpieczeństwo, ma to związek ze wzrostem ryzyka zarażenia wirusem SARS-CoV-2 oraz zidentyfikowanymi przypadkami zachorowań na COVID-19 w Polsce. MEN zaleca by w czasie, gdy nie odbywają się w szkołach lekcje w formie tradycyjnej nauczyciele prowadzili nauczanie online. "Na pewno jest możliwe zdalne nauczanie z wykorzystaniem nowoczesnych metod. Do tego potrzebne są m.in. materiały dydaktyczne w wersji elektronicznej. Mamy już gotowy portal edukacyjny epodreczniki.pl. Zachęcamy wszystkich nauczycieli i uczniów do sięgania do tego portalu. Mieliśmy zamiar promować go w najbliższym czasie i zorganizować szkolenia dla nauczycieli, ale życie pokazało, że musimy bez tego okresu przejściowego już korzystać z tych nowoczesnych metod" - powiedział Piontkowski we wtorek w TVP1. Jednocześnie zaznaczył, ze zdaje sobie sprawę z tego, że nie wszyscy nauczyciele dotąd takimi metodami pracowali, stąd potrzebują co najmniej kilku dni na to, aby zapoznać się z tymi metodami. "Niech na razie próbują zaciekawić uczniów swoim tematem, spróbują robić lekcje powtórzeniowe, natomiast nie koniecznie od razu realizować całą podstawę programową. Na to przyjdzie czas za chwilę" - zaznaczył. "Na razie przyzwyczajmy się - mówię tu zarówno o nauczycielach, rodzicach, uczniach - do tego, że ma być to trochę inna metoda nauczania" - dodał. Apel do nauczycieli Szef MEN przyznał, że obawia się trochę tego, że jeżeli wszyscy nauczyciele nagle zbyt ambitnie podejdą do tego tematu - a takie głosy, jak mówił już do niego docierają - uczniowie zostaną zarzuceni ogromną ilością materiału, zadań do wykonania. Zaapelował do nauczycieli, by rozsądnie podchodzili do tej nowej metody nauczania. "Dosyć łatwo jest wstawić kilka linków, zadać kilka, czy kilkanaście zadań, ale trzeba też pomyśleć, ile czasu uczeń potrzebuje na to, by te zadania wykonać. W związku z tym potrzebna jest tutaj rozwaga, tak jak w nauczaniu na co dzień. Też apelujemy o to, aby prace domowe zadawane w standardowy sposób nie były zbyt obszerne, żeby uczeń był w stanie fizycznie to ogarnąć, i tak samo teraz w nauczaniu zdalnym obowiązuje ta sama zasada - rozsądek, jeśli chodzi o ilość materiału, który zadajemy swoim podopiecznym" - powiedział. Minister edukacji zaapelował do nauczycieli o to, by jak najszybciej - jeśli dotąd nie pracowali z wykorzystaniem technologii informacyjno-komunikacyjnych - zapoznali się w nowymi metodami nauczania i wykorzystaniem technik nawet najprostszych takich jak poczta elektroniczna, dziennik elektroniczny. "To najprostszy sposób komunikacji i przekazania materiałów powtórzeniowych, prac domowych, ale także materiałów, które można wspólnie opracować" - zaznaczył. Wskazał też na komunikatory, które umożliwiają przekazanie nagranych filmów np. pokazujących jak rozwiązać jakieś zadanie. "Część nauczycieli już pracuje takimi metodami od dłuższego czasu, jest sporo filmików pokazujących jak można pracować, bądź filmików z gotowymi fragmentami lekcji. Warto z tego korzystać. Na platformie epodreczniki.pl, o której już wspominałem, jest dużo materiałów interaktywnych, które pozwalają realizować poszczególne tematy bądź rozszerzać wiedzę" - dodał. CKE codziennie publikuje zadania dla ósmoklasistów Piontkowski przypomniał, że Centralna Komisja Egzaminacyjna codziennie rano publikuje zadania dla uczniów klas VIII szkoły podstawowej (przed kwietniowym egzaminem ósmoklasisty), by mogli sprawdzić swoją wiedzę, zobaczyć, gdzie ewentualnie mają jakieś luki, a po południu publikuje odpowiedzi do tych zadań, by uczniowie wiedzieli, czy je dobrze rozwiązali. Jak mówił, tak mogą pracować nauczyciele: przekazywać uczniom wiedzę w formie wykładu, czy przesłanych materiałów - fragmentów podręcznika, fragmentów filmów, a potem za pomocą sprawdzianu sprawdzić czy uczeń w czasie przeznaczonym na ten przedmiot opanował materiał i potrafi odpowiedzieć na pytania. "To jest kwestia jednego, dwóch dni" Szef MEN pytany ile szkół, już w tej chwili w ten sposób pracuje z uczniami, odpowiedział, że jest to sprawdzane. "Wydaje mi się - z tych informacji, które mam - że przytłaczająca większość szkół już cokolwiek robi. Niektóre już próbują już robić systematyczny wykład, chociaż moim zdaniem jest jeszcze na to za wcześnie, nie ma podstaw prawnych do tego. My dopiero wydamy rozporządzenie, które umożliwi systematyczną realizację podstawy programowej. To jest kwestia jednego, dwóch dni i od przyszłego tygodnia planujemy rozpocząć już systematyczna naukę zdalną, a w tej chwili, jak apelowałem (...), by nauczyciele zaciekawili swoich uczniów, wykorzystali ten czas na powtórzenie materiału, na spojrzenie na swój przedmiot z nieco innej strony" - powiedział Piontkowski. Odniósł się do uwagi, że nie wszystkie szkoły i nauczyciele mają dostęp do szerokopasmowego internetu. "Przytłaczająca liczba szkół i nauczycieli ma dostęp to internetu i jakiegokolwiek urządzenia. To nie musi być stacjonarny komputer, to może być laptop, e-pad, czy telefon komórkowy, które jest narzędziami służącym do komunikacji, nie tylko wyłącznie do telefonowania, czy wysyłania sms-ów. Większość szkół ma także dzienniki elektroniczne, które mogą służyć, jako sposób przekazywania informacji. Tam, gdzie nie ma chociażby dziennika elektronicznego, nauczyciele powinni wysyłać e-maile do swoich uczniów, tak by się z nimi komunikować, bądź założyć jakąś grupę na komunikatorze, tak, aby móc z nimi pracować" - mówił. Prawdopodobne, że przerwa zostanie wydłużona Wcześniej w wywiadzie dla TVP1 minister edukacji powiedział, że prawdopodobnie dwutygodniowa przerwa w szkołach zostanie wydłużona. Zaznaczył, że decyzja w tej sprawie będzie wynikać z wytycznych ministra zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego. "Pan minister zdrowia choćby wczoraj przypominał, że ten szczyt zachorowań będzie za tydzień czy za dwa tygodnie, wydaje się oczywiste, że absurdem byłoby otwieranie szkół. To jest, więc kwestia czasu, kiedy wydamy kolejne rozporządzenie mówiące o tym, że wydłużamy okres zamknięcia placówek" - dodał Piontkowski. Minister edukacji pytany był też o scenariusz możliwych wydarzeń, i to na ile możliwe jest, że uczniowie nie wrócą do szkół przed Świętami Wielkiejnocy. "Bardzo prawdopodobne, że tak będzie, że kolejnym momentem, do którego przedłużymy okres zamknięcia szkół to będą Święta Wielkanocne, i po tym terminie będziemy sprawdzali co dalej" - odpowiedział. Zgodnie z kalendarzem roku szkolnego 2019-2020 przerwa w nauce z okazji Świąt Wielkanocnych ma potrwać od 9 do 14 kwietnia.