W związku z decyzją rządu stoki narciarskie nie mogą działać do końca stycznia 2021 roku. - Wiślańscy przedsiębiorcy podjęli trudną decyzję o otwarciu swoich firm 1 lutego. W tym sezonie nie mówimy o zyskach, bo ten sezon jest dla nas stracony. Mówimy o kwestii przetrwania dla rodzin, ich dzieci, przyjaciół, których zatrudniamy i dla całego małego i dużego biznesu, jaki w Wiśle funkcjonuje - mówi Karolina Wantulok, cytowana przez "Dziennik Zachodni". - Apelujemy do rządu o umożliwienie nam pracy w sposób bezpieczny dla naszych gości i pracowników. Poza wprowadzonymi już przecież przez rząd protokołami sanitarnymi, zasadami działania w reżimie sanitarnym, jesteśmy gotowi na wprowadzenie kolejnych rozwiązań, które przyczynią się do walki z wirusem - podkreśla Karolina Wantulok. Termin ostatniej szansy Pełnomocnik zarządu Wiślańskiego Skipassu Arkadiusz Matuszyński podkreśla, że dla wielu właścicieli wyciągów początek lutego to ostatni moment, gdy można jeszcze uratować ten sezon. - Dla nas zima za niedługo się skończy. Jeśli nie ruszymy 1 lutego, to już nie ruszymy w ogóle - mówi. - Chcemy ruszyć 1 lutego. Mamy nadzieję, że zrobimy to tego dnia zgodnie z obowiązującym prawem i że to rozporządzenie zakazujące nam działalności nie będzie dalej przedłużone - mówi Matuszyński, pełnomocnik organizacji, która zrzesza 15 ośrodków narciarskich na terenie Wisły i Ustronia. Trudna sytuacja przedsiębiorców - Tarcza 6.0 skupia się dosyć mocno na numerach PKD i krzywdzi w ten sposób wielu przedsiębiorców. Na naszym przykładzie: kod 5520Z, który posiada moja firma, nie jest uwzględniony. Efekt jest taki, że jesteśmy pozostawieni sami sobie - mówi Rafał Skurzok, wiślański przedsiębiorca zajmujący się hotelarstwem i gastronomią. - Chcemy współpracować z rządem, ale to musi być współpraca na zasadzie partnerstwa, lojalności i równego traktowania, a obecna sytuacja pokazuje, że tak nie jest - stwierdza przedsiębiorąca w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".