W Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Miłosz Parczewski pytany o to, czy rząd dysponuje badaniami, które pokazują, jak wygląda przenoszenie wirusa w salonie fryzjerskim, przedszkolu czy w żłobku odpowiedział: - Nie. Takich badań nie ma. Jedyne badanie, które się pojawiło w ostatnim tygodniu, które jest istotne epidemiologiczne, to że na zewnątrz nie dochodzi do istotnej liczby zakażeń. Czyli to noszenie masek na dworze, możemy powiedzieć, że jest bez sensu. Ostatnie zdanie jego wypowiedzi wzbudza wiele kontrowersji, bo jak powszechnie wiadomo, noszenie maseczek na zewnątrz wciąż w Polsce obowiązuje, a niezastosowanie się do tego nakazu jest karalne. "To istotne zabezpieczenie" Odmienne zdanie na temat sensowności noszenia maseczek na wolnym powietrzu ma wirusolog, prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. - Prawdą jest, że najszybciej wirus rozprzestrzenia się w zamkniętych i niewietrzonych pomieszczeniach, w których gromadzi się wiele osób. Nie zgadzam się jednak z tezą, że nie musimy się zabezpieczać maseczkami na zewnątrz. Owszem, jeśli wędrujemy samotnie po lesie czy jesteśmy na szlaku z dala od innych ludzi, to maseczkę można zdjąć dla swojego komfortu - zaznacza w rozmowie z Interią prof. Szuster-Ciesielska. Dodaje, że na ulicach i wszędzie tam, gdzie zagęszczenie ludzi jest większe, w dalszym ciągu powinniśmy maseczki nosić. - Nie wiemy, kiedy ktoś się do nas zbliży, kiedy znajdziemy się w większej grupie ludzi. W obecnej sytuacji zaprzestanie noszenia maseczek na zewnątrz to w dalszym ciągu niepotrzebne ryzyko. Pandemia cały czas trwa, nie została odwołana, i do czasu kiedy to się nie stanie, to powinniśmy stosować się do obostrzeń. Noszenie maseczki nie jest jakąś wielką niewygodą, a może być dla nas istotnym zabezpieczeniem - przestrzega wirusolog.