Po tym, jak we wtorek przed południem londyńska policja metropolitalna poinformowała o wszczęciu śledztwa w sprawie "szeregu" wydarzeń na Downing Street i w innych budynkach rządowych pod kątem złamania restrykcji covidowych, w brytyjskich mediach pojawiły się przypuszczenia, że publikacja raportu Sue Gray może zostać wstrzymana do czasu zakończenia policyjnego śledztwa. Sprawdzają imprezy na Downing Street To odsunęłoby na pewien czas wiszącą nad Johnsonem groźbę odwołania go z funkcji lidera Partii Konserwatywnej, a w konsekwencji ze stanowiska premiera, bo według źródeł, na które powołuje się Sky News, śledztwo policyjne potrwa raczej "tygodnie niż dni". Jednak, jak podała we wtorek wieczorem Sky News, policja nie wniosła sprzeciwu wobec publikacji raportu przed zakończeniem jej śledztwa. Prawdopodobnie będzie zawierał faktyczny opis tego, co wydarzyło się podczas wielu domniemanych imprez i może zawierać ocenę, czy wydarzenia te naruszyły obowiązujące wówczas zasady. Rzecznik Johnsona powtórzył we wtorek po południu, że rząd chce, by raport opublikowany został "tak szybko, jak to możliwe" i podkreślił, że biuro premiera nie próbuje zablokować jego publikacji. Zapewnił też, że Johnson jest gotowy do tego, by odpowiedzieć na pytania policji, choć nie uważa, by podczas żadnego z domniemanych przyjęć złamał prawo. Groźba odwołania Johnsona ze stanowiska Wcześniej Johnson zobowiązał się, że po publikacji raportu Sue Gray złoży oświadczenie i będzie odpowiadał na pytania posłów. Od raportu Sue Gray wielu posłów Partii Konserwatywnej uzależnia decyzję, czy złożyć wniosek o wewnątrzpartyjne głosowanie nad wotum nieufności dla Johnsona jako jej lidera. Aby takie głosowanie zostało przeprowadzone, musi się o to zwrócić co najmniej 15 proc. posłów tego ugrupowania, co obecnie oznacza 54 osoby.