W Wielkiej Brytanii skończyła się w środę seria siedmiu dni ze spadającą liczbą nowo wykrytych zakażeń koronawirusem, ale łączny bilans z ostatnich siedmiu dni wciąż jest wyraźnie niższy niż był w poprzednich siedmiu. "Trzeba zachować czujność" Jak podano, w ciągu minionej doby stwierdzono 27 734 infekcje, czyli o ponad 4200 więcej niż poprzedniego dnia. Ale to zarazem o prawie 16,5 tys. mniej niż było tydzień wcześniej. A 213,5 tys. zakażeń z ostatnich siedmiu dni to spadek o 36 proc. w stosunku do poprzednich siedmiu. Brytyjski minister zdrowia Sajid Javid zapytany w środę, czy po ostatnich spadkach w liczbie zakażeń uważa, że najgorsza faza trzeciej fali epidemii już minęła, podkreślił, iż cały czas trzeba zachować czujność. Ale nie podtrzymywał już swoich prognoz sprzed zniesienia restrykcji w Anglii, co nastąpiło 19 lipca, gdy mówił, że pod koniec lata dzienne bilanse zakażeń mogą dojść do poziomu 100 tys. - Jak sądzę, prawda jest taka, że nikt tak naprawdę nie wie, dokąd dojdzie liczba przypadków. Widzieliśmy niestety w trakcie tej pandemii, w ciągu ostatnich 18 miesięcy, że liczba przypadków rośnie i spada - powiedział Javid. Sytuacja w szpitalach W dalszym ciągu jednak powoli, ale systematycznie rosną statystyki hospitalizacji i zgonów. Liczba osób w szpitalach po raz pierwszy od połowy marca przekroczyła 6000 - według stanu z wtorku w szpitalach przebywało 6021 pacjentów chorych na COVID-19. Natomiast w ciągu ostatniej doby zarejestrowano 91 zgonów - to o 40 mniej niż poprzedniego dnia, ale o 19 więcej niż przed tygodniem. W ciągu ostatnich siedmiu dni stwierdzono ich 498, czyli o 36 proc. więcej w stosunku do poprzednich siedmiu dni. Od początku epidemii w Wielkiej Brytanii wykryto 5,77 mln infekcji, z powodu których zmarło 129 430 osób. Do wtorku włącznie pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19 otrzymało 46,69 mln osób, a obie - 37,61 mln osób. Stanowi to odpowiednio 88,3 proc. oraz 71,1 proc. dorosłych mieszkańców kraju.