Zgodnie z opublikowanymi przez rząd danymi cztery zgony z powodu wariantu oznaczonego jako B.1.617.2, który został uznany za "wariant niepokojący", miały miejsce między 5 maja a 12 maja. Naukowcy nie mają na razie żadnych dowodów, by indyjski wariant był bardziej śmiertelny niż dominujący obecnie w kraju wariant brytyjski. W czwartek rządowa agencja Public Health England (PHE) podała, że dotychczas w Wielkiej Brytanii wykryto jednak 1313 przypadków zakażenia indyjskim wariantem, co oznacza, że ich liczba szybko się zwiększa, bo tydzień wcześniej było ich 520, a dwa tygodnie wcześniej - 202. Wzmożenie szczepień Choć te liczby są nadal niewielkie w stosunku do wszystkich zakażeń, ich szybki wzrost budzi zaniepokojenie w kontekście planowanego na poniedziałek trzeciego etapu znoszenia restrykcji w Anglii. W czwartek poświęcone temu było nadzwyczajne posiedzenie SAGE, naukowej grupy doradczej ds. sytuacji kryzysowych. Na razie nie opublikowano żadnego komunikatu po tym spotkaniu, ale jak podała stacja Sky News, członkowie SAGE zgodzili się, że wzmożenie szczepień na obszarach, gdzie jest najwięcej przypadków indyjskiego wariantu, pomogłoby ograniczyć liczbę zakażeń. O takim rozwiązaniu mówił też w piątek Nadhim Zahawi, wiceminister zdrowia ds. szczepień przeciw Covid-19. Powiedział on, że na obszarach dotkniętych indyjskim wariantem mógłby zostać skrócony okres między pierwszą a drugą dawką szczepionki, szczepienia mogłyby już teraz zostać rozszerzone na osoby młodsze, niż przewiduje obecna kolejność. Nie wykluczył też, że zostaną tam utrzymane lokalne restrykcje.W środę podano, że pod koniec kwietnia były cztery jednostki samorządu terytorialnego w Anglii, w których indyjski wariant odpowiada za ponad połowę wszystkich nowych zakażeń. Najpoważniejsza sytuacja jest w Bolton oraz w Blackburn i Darwen w północno-zachodniej Anglii.