- Wydaje się, że szczyt zakażeń mamy już poza sobą. To był mniej więcej okres świąteczny, kiedy tych zakażeń było najwięcej w Polsce. Teraz, po dwóch tygodniach od tego szczytu, widzimy dużą liczbę osób, które są przyjmowane do polskich szpitali. Widzimy, że ten szczyt trzeciej fali, jeśli chodzi o szpitale, mamy w tej chwili - powiedział na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia Kraska, pytany o prognozy sytuacji epidemicznej. Wiceminister wskazał, że w szpitalach przybywa pacjentów w coraz gorszym stanie zdrowia. - Polacy w okresie świątecznym nie zgłaszali się do szpitali. (...) Myślę, że ten tydzień w dalszym ciągu będzie tygodniem dość trudnym dla polskiego szpitalnictwa, pacjentów codziennie przybywa - dodał. Pacjenci do szpitali trafiają za późno Kraska mówił, że pacjenci niekiedy leczą się na własną rękę w domach i trafiają do szpitala o kilkanaście dni za późno. - Zdecydowanie łatwiej wdrożyć leczenie w okresie, kiedy infekcja się dopiero rozpoczyna. Kiedy zajęta jest ponad połowa miąższu płuc, zdecydowanie pole manewru lekarzy jest ograniczone. Dlatego tyle osób trafia na oddziały intensywnej terapii i, niestety, jakiś odsetek umiera - stwierdził, odnosząc się do dużej liczby zgonów. Przyznał, że pandemia utrudniła wielu pacjentom kontakt z lekarzami, część zabiegów i diagnostyki przełożono, co niestety ma skutki zdrowotne, np. opóźnienia w wykrywaniu chorób nowotworowych. - Na pewno odbije się to na zdrowiu Polaków, dlatego już przygotowujemy w ministerstwie projekty po pandemii. (...) Nadrobienie w zdrowiu Polaków okresu pandemicznego będzie wyzwaniem - dodał. Zobacz także: Niska temperatura i mała ilość słońca mają wpływ na zakażenia Prawdziwy obraz pandemii - dopiero w najbliższych dniach Pytany o wtorkowe dane o m.in. nowych zakażeniach Kraska powiedział, że dokładne dane zostaną przekazane jak zawsze o godz. 10.30. Przekazał, że nie będą odbiegały od poniedziałkowych. - Zawsze staramy się porównywać i obserwować trendy w porównaniu do poprzedniego tygodnia. (...) Myślę, że dopiero jutrzejszy i czwartkowy wynik będzie miarodajny, dla oceny, w jakim miejscu epidemii teraz jesteśmy - dodał.