Badania potwierdziły 6919 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, najwięcej w województwie mazowieckim i wielkopolskim. Zmarło 443 chorych - podało w środę Ministerstwo Zdrowia. Tydzień temu w środę raportowanych zakażeń było 9053, a dwa tygodnie temu 14 151. - Rzeczywiście jest tak, że dane epidemiczne znacząco się poprawiają, bo takie porównania tydzień do tygodnia są dobrym miernikiem. W niektórych szpitalach już to widać, bo jest w nich sporo mniej pacjentów niż jakiś czas temu. Niestety, nadal notujemy wysoką liczbę zgonów, która jest wynikiem zakażeń 3-4 tygodnie temu. One przekładają się także na liczbę obecnie zajętych łóżek i respiratorów, bo pacjenci często trafiają do nas późno i potem spędzają w szpitalu nawet miesiąc. Gdy ktoś ma już powikłania, to nie są krótkie pobyty - powiedział Rajewski. Ordynator jednego z oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy i wojewódzki konsultant przyznał, że drugą przyczyną wysokiej liczby zgonów jest zbyt późne zgłaszanie się pacjentów po pomoc. - Głównie osoby starsze trafiają do nas w trzecim tygodniu choroby. Często już nawet test na obecność wirusa SARS-CoV-2 jest negatywny, a badania obrazowe pokazują rozległe zapalenie płuc, ogromne powikłania. Wtedy my już nie mamy leków, które mogłyby pomóc i możliwości leczenia są bardzo ograniczone - wyjaśnił. "Trzeciej fali może nie być" W jego ocenie kluczowe dla rozwoju epidemii w Polsce do kwietnia będą najbliższe dni. - Jeżeli nie ruszy trzecia fala, a mamy sporą szansę, żeby jej uniknąć, to może jej w Polsce w ogóle nie być. Trzeba jeszcze obserwować sytuację po feriach, które były skumulowane i po pierwszych dwóch tygodniach od powrotu najmłodszych dzieci do szkół. Nie jestem przesadnym optymistą i nie chcę rozbudzać nadziei, ale można być optymistą umiarkowanym. Na pewno jest szansa, aby w Polsce uniknąć trzeciej fali zakażeń. Na pewno już udało się powstrzymać duże wzrosty po świętach i Sylwestrze, czego się bardzo baliśmy" - powiedział dr Rajewski. Bardzo cieszy go fakt przekonywania się coraz większej grupy Polaków do szczepień. Paradoksalnie w ocenie eksperta nieprawidłowości w kwalifikowaniu do szczepień np. celebrytów czy ludzi kultury pomogły temu procesowi, bo zadziałał efekt "towaru spod lady". Teraz zdaniem lekarza "każdy chce dostać szczepionkę, bo jak ważni ludzie omijają kolejkę, to przecież ona działa". "Mamy szansę w tym roku pokonać epidemię" Negatywnie odniósł się natomiast do zmniejszenia dostaw szczepionki do Polski, mając jednak nadzieję na powrót do pierwotnej liczby trafiającej do naszego kraju, a nawet jej znaczącego rozszerzenia po zaakceptowaniu w ramach Unii Europejskiej preparatów kolejnych producentów. - Musimy szczepić jak najszybciej. Mamy szansę w tym roku pokonać epidemię, ale szczepienia masowe są w tym procesie kluczowe - dodał. Pytany o sytuację w swoim szpitalu przyznał, że w regionie kujawsko-pomorskim jeszcze nie widać w lecznicach skutków zmniejszonej liczby zakażeń raportowanej w ostatnich dniach. - Może pacjentów trafiających do nas będzie mniej za 3-4 tygodnie. Teraz wypisujemy dziennie 3-4 osoby i szybko na to miejsce trafiają kolejne - powiedział Rajewski.