Dwa postępowania w takich sprawach zakończyły się pod koniec kwietnia. Śledczy ze stołecznej Ochoty skierowali do warszawskiego Sądu Rejonowego akty oskarżenia. Chodzi o "sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego lub szerzenie się choroby zakaźnej". Pierwszy przypadek dotyczy Jamesa H., obywatela Wielkiej Brytanii. Pojawił się on na Lotnisku Chopina, mimo tego, że był świadomy zakażenia koronawirusem. 48-latek wcześniej dwukrotnie wykonał test na obecność wirusa w organizmie i został objęty obowiązkową izolacją domową. Mężczyzna zamierzał lecieć do Tanzanii. - Funkcjonariusze Straży Granicznej ustalili, że James H. figuruje w systemie jako objęty obowiązkową izolacją domową. Mimo to podróżny stawił się na lotnisku, ponieważ od kilku dni nie stwierdzał u siebie żadnych symptomów choroby - przekazała prok. Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. "Twierdził, że podróż jest niezwykle ważna" Z kolei 5 kwietnia z tego samego lotniska chciał wyruszyć w drogę do Azerbejdżanu 43-letni Azer - Rza R. Podobnie jak Brytyjczyk, on także wiedział, że jest zainfekowany koronawirusem i z tego powodu powinien przebywać w domu. Rza R. przyznał się do zarzucanego mu czynu. Twierdził, że podróż była dla niego niezwykle ważna, a ponieważ - w jego ocenie - był w dobrym stanie zdrowia i nie odczuwał symptomów choroby, nie sprawdził wyniku testu i udał się na lotnisko. - Obaj mężczyźni nie byli dotychczas karani. Za czyny, o których popełnienie zostali oskarżeni, grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat ośmiu - dodała prok. Skrzyniarz. Dotychczas prokuratura na Ochocie skierowała do sądu cztery akty oskarżenia przeciwko osobom, które zakażone koronawirusem próbowały odbyć podróż samolotem. W toku jest jeszcze około 30 podobnych postępowań.