Zapowiadany wcześniej w mediach społecznościowych "Marsz o Wolność" rozpoczął się około godz. 12 na pl. Defilad. Na miejscu zebrało się kilkaset osób. Niektórzy z nich mieli ze sobą transparenty z napisami: "Fałszywa pandemia", "Stop segregacji sanitarnej", czy "Szczepionka Astra Zeneca - niebezpieczna". Widać było też biało-czerwone flagi z przekreślonym napisem COVID-19 opatrzone napisem game over. Manifestacja z pl. Defilad miała przejść na Pole Mokotowskie, gdzie o godz. 13 zaplanowano tzw. piknik wolności. Zdaniem organizatorów, uczestnicy Marszu o Wolność "mają prawo do zgromadzeń" podczas stanu epidemii. - Próby zakłócenia poprzednich protestów były nielegalne. Świadczą o tym kolejne wyroki sądu dotyczące Marszu o Wolność z 24 października, a policja będzie zmuszona płacić odszkodowania - stwierdzili organizatorzy, których wypowiedź przywołuje Polsatnews.pl. Jak dodali, zgłosili zgromadzenie "do urzędu", a o bezpieczeństwo jego uczestników zadba "straż marszu złożona m.in. z osób, które wygrały w sądzie z policją". - Marsz ma charakter pokojowy. Osoby, które mają inne cele prosimy o rezygnację z udziału - apelowali organizatorzy. Sanepid: Zagrożenie dla zdrowia i życia Po godz. 12 Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że w związku z otrzymaniem informacji od przedstawicieli stacji sanitarno-epidemiologicznej, że zachowania osób biorących udział w zgromadzeniu na Pl. Defilad prowadzą do zagrożenia dla zdrowia i życia ludzkiego, wystąpiła do przedstawiciela organu gminy o rozwiązanie zgromadzenia. "Przedstawiciel organu gminy przychylił się do naszego wniosku. W związku z powyższym przedmiotowe zgromadzenie zostało rozwiązane. Stosowne komunikaty kierowane są do uczestników rozwiązanego już zgromadzenia" - napisała stołeczna policja na Twitterze. Bez maseczek i dystansu "Na pl. Defilad obecnych jest kilkaset osób, które nie zachowują dystansu społecznego. Ponadto wiele osób nie zasłania ust i nosa. Sytuacja ta stwarza sprzyjające warunki dla przenoszenia zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2" - pisała wcześniej policja. Na miejscu byli także przedstawiciele sanepidu oraz stołecznego ratusza. Policja na pl. Defilad zagrodziła drogę demonstrantom, których wypuszcza dopiero po wylegitymowaniu. "Upominamy się o podstawowe prawa" Jak informowali organizatorzy wydarzenia, sobotnie zgromadzenie zostało zorganizowane w celu upomnienia się o podstawowe prawa, takie jak: wolność słowa, przemieszczania się, prowadzenia działalności gospodarczej, zgromadzeń i procedur medycznych. Podkreślali również, że sprzeciwiają się "przymusowi szczepień i eksperymentów medycznych oraz cenzurowaniu dziennikarzy, naukowców i lekarzy". Adam Niedzielski komentuje "Marsz o Wolność" Minister Niedzielski podczas sobotniej konferencji prasowej pytany był, jak można oceniać zachowanie tych osób, które protestują przeciwko zasadom bezpieczeństwa? - Oczywiście jest to skandaliczna sytuacja. Dzisiaj na Rządowym Zespole Zarządzania Kryzysowego rozmawialiśmy właśnie o stosowaniu polityki zero tolerancji dla takich sytuacji - powiedział. Dodał, że "ta demonstracja była absolutnie nielegalna, bo przekroczyła limit zgromadzeń, który wynosi pięć osób". Przypomniał, że "demonstracja została zdelegalizowana po reakcji policji". - I w tym sensie nie ma tutaj alternatywy czy innego spojrzenia, że jest to działanie nieodpowiedzialne - ocenił. - Na Rządowym Zespole Zarządzania Kryzysowego bardzo dużo rozmawialiśmy teraz o polityce zero tolerancji dla wszystkich, którzy nie noszą maseczek lub noszą maseczki w nieodpowiedni sposób, np. nie zasłaniając nosa. Teraz jest ten moment ze względu na narastającą liczbę zakażeń, że działania policji, działania sanepidu będą bezwzględne - poinformował.