Dotychczas w Wielkiej Brytanii wykryto 105 przypadków wariantu południowoafrykańskiego, z czego zdecydowana większość jest związania z podróżami do RPA. Ale 11 przypadków wykrytych u osób, które ani nie były w tym kraju, ani nie miały kontaktu z osobą, która tam była w ostatnim czasie, budzi szczególne zaniepokojenie. Aby zatrzymać rozprzestrzenianie się tego wariantu, brytyjski rząd zwrócił się do wszystkich osób powyżej 16. roku życia, zamieszkujących na ośmiu obszarach, gdzie wykryto te przypadki, o zrobienie testów, niezależnie od tego, czy wykazują one jakiekolwiek objawy, czy też nie. Trzy z tych, stosunkowo niewielkich, obszarów znajdują się w Londynie, kolejne trzy w sąsiadujących ze stolicą hrabstwach Kent, Surrey i Hertfordshire, zaś pozostałe dwa w Walsall koło Birmingham i w hrabstwie Merseyside w północno-zachodniej Anglii. Na niektórych z tych obszarów mieszkańcy dostaną pocztą zestawy do testów, w innych pracownicy służby zdrowia będą chodzić od domu do domu i je przeprowadzać. "Groźniejsza odmiana" - Obecnie nie ma żadnych dowodów wskazujących, że ta odmiana jest jeszcze groźniejsza, ale musimy się jej mocno przeciwstawić i to zrobimy. Upewniliśmy się już, że wszystkie te przypadki są izolowane i wzmocniliśmy śledzenie ich bliskich kontaktów. Jest to bardzo ważne, abyśmy mogli przerwać łańcuch przenoszenia tego nowego wariantu - mówił na konferencji prasowej minister zdrowia Matt Hancock. Tymczasem w poniedziałek podano, że w ciągu ostatniej doby w Wielkiej Brytanii wykryto 18 607 nowych zakażeń, co jest najmniejszą liczbą od 15 grudnia, i zarejestrowano 406 zgonów, czyli najmniej od 4 stycznia. Dotychczasowy bilans epidemii to 3 836 783 wykrytych zakażeń i 106 564 zmarłych. Do tej pory pierwszą dawkę szczepionki przeciw COVID-19 otrzymało prawie 9,3 mln osób, a drugą - 494 tys. Chcesz wiedzieć więcej na temat pandemii koronawirusa? Sprawdź statystyki: Polska na tle świata Sytuacja w poszczególnych krajach Wskaźniki w przeliczeniu na milion mieszkańców