- Myślę, że na całkowity lockdown nie stać żadnego kraju w Europie, dlatego tym bardziej nasze obostrzenia, które wprowadzamy, służą temu, abyśmy tego lockdownu uniknęli. To w naszych rękach jest, aby nie powtórzyła się sytuacja z wiosny, kiedy byliśmy zamknięci w domach, dzieci nie chodziły do szkoły, a gospodarka była zamrożona - mówił Kraska na antenie Polskiego Radia 24. Wiceminister zaapelował o przestrzeganie nakazów, zakazów i ograniczeń podczas stanu epidemii. - Obostrzenia, które wprowadzamy, szczególnie w strefach czerwonych, doprowadzają do tego, że ilość zakażeń faktycznie spada. Niestety, w całym kraju widzimy, że codzienne nowe przyrosty zakażeń to są granice 8-9 tys. - dodał. Kraska, pytany o dostępność łóżek i respiratorów, odparł, że według informacji, którą otrzymał we wtorek wieczorem, dostępnych jest 17 tys. łóżek. - Mamy dostępne respiratory. Na każdą prośbę szpitala, który się do nas zgłasza, taki respirator jest wysyłany - mówił. Jego zdaniem problemem nie jest ilość respiratorów, ale "być może ilość kadry medycznej, której od wielu lat brakuje". - Nie tylko lekarzy, ale też pielęgniarek i ratowników medycznych - wyjaśnił. Kraska o tzw. klauzuli dobrego samarytanina Naczelna Izba Lekarska przedstawiła we wtorek zastrzeżenia do poselskiego projektu PiS nowelizacji niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19. Samorząd lekarski odniósł się m.in. do planowanego wprowadzenia tzw. klauzuli dobrego samarytanina. Prezydium NRL oceniło, że "idea złagodzenia reżimu odpowiedzialności lekarzy i innych pracowników medycznych, walczących z COVID-19, jest krokiem w dobrym kierunku". Jednak zastrzeżenia medyków budzi to, że projekt przewiduje jedynie zwolnienie z odpowiedzialności karnej. Tymczasem NRL postuluje m.in., aby ograniczona została również odpowiedzialność cywilna i zawodowa. Kraska tłumaczył, że "jeżeli chodzi o klauzulę dobrego samarytanina, to było to postulowane przez środowisko lekarzy, szczególnie lekarzy młodych, którzy obawiali się, że są niedoświadczeni, że nie mają doświadczenia z pacjentami zakażonymi koronawirusem". - Bali się, że będą pociągnięci do odpowiedzialności karnej za swoje ewentualne błędy. Dlatego my wyszliśmy na przeciw tym postulatom i jeżeli ktoś popełni nieumyślnie błąd w czasie, gdy wykonuje pracę przy pacjencie zakażonym lub podejrzanym o zakażenie koronawirusem, a nie jest to umyślne działanie, takiej odpowiedzialności nie będzie - wyjaśnił. - Na pewno nie możemy wprowadzić, że lekarze są bezkarni, ale w tych wyjątkowych sytuacjach, kiedy walczymy z pandemią, na pewno te błędy nieumyślne, wykonane pacjentom zakażonych koronawirusem, nie będą traktowane jako zaniedbania lub błędy lekarskie - poinformował. "Pieniądze tego wszystkiego nie zrekompensują" Samorząd ma również uwagi do zapisów o wzroście wynagrodzeń lekarzy. Zgodnie z projektem osobom skierowanym do walki z koronawirusem przysługuje wynagrodzenie zasadnicze w wysokości nie niższej niż 200 proc. (dotychczas było to 150 proc.) przeciętnego wynagrodzenia zasadniczego przewidzianego na danym stanowisku pracy. W projekcie zaznaczono, że wynagrodzenie nie może być niższe niż wynagrodzenie, które osoba skierowana do pracy przy zwalczaniu epidemii otrzymała w miesiącu poprzedzającym miesiąc, w którym wydana została decyzja o skierowaniu jej do pracy przy zwalczaniu epidemii. Odnosząc się do tej sprawy Kraska powiedział, że "jeżeli ktoś został powołany przez wojewodę musi zrezygnować z tej pracy, w której jest obecnie i zostaje oddelegowany najczęściej do innej placówki. Chcieliśmy im to zrekompensować finansowo, w tym momencie to będzie 200 proc. pensji". Jego zdaniem, "jest to dość dobry zasób finansowy, aby jednak nagrodzić tę niedogodność, że muszą gdzieś indziej pracować, także narażać się niejednokrotnie bardziej niż w poprzednim miejscu pracy na ryzyko zakażenia koronawirusem". - Wiem, że pieniądze tego wszystkiego nie zrekompensują, ale chociaż w tej formie państwo może podziękować lekarzom za ten trud, który ponoszą w tych innych miejscach - dodał.