Jest to najmniejszy przyrost zakażeń w Korei Płd. od blisko miesiąca, ale według agencji Yonhap wynika to głównie z mniejszej liczby badań wykonanych w weekend. Władze przestrzegają, że nowe ogniska choroby, wykrywane po złagodzeniu restrykcji epidemicznych, doprowadziły już do drugiej fali epidemii. "Początkowo przewidywaliśmy, że druga fala pojawi się jesienią lub zimą. Nasze prognozy okazały się błędne. Sądzimy, że dopóki ludzie mają ze sobą bliskie kontakty, wciąż będzie dochodziło do infekcji" - powiedziała szefowa Koreańskich Centrów Kontroli Chorób (KCDC) Dzeong Eun Kiong. Burmistrz Seulu Park Won Sun podkreślił, że od końca kwietnia do 11 czerwca współczynnik reprodukcji koronawirusa w Korei Płd. wzrósł do 1,79. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, w lipcu w kraju znów może być ponad 800 nowych zakażeń dziennie - przestrzegł. Park zapowiedział również powrót surowej kampanii dystansowania społecznego, jeśli liczba infekcji będzie się podnosić lub jeśli obłożenie szpitali wzrośnie powyżej 70 proc. Wzrost liczby infekcji po złagodzeniu restrykcji Korea Południowa opanowała lawinowy wzrost zachorowań z przełomu lutego i marca, gdy w kraju wykrywano nawet ponad 900 infekcji dziennie. Na początku maja, po półtoramiesięcznej kampanii dystansowania społecznego, liczby te spadły do wartości jednocyfrowych. Liczby nowych infekcji zaczęły jednak ponownie rosnąć po złagodzeniu restrykcji i przejściu do etapu "kwarantanny w życiu codziennym", która umożliwiła większą aktywność społeczną i gospodarczą. Po wykryciu szeregu ognisk choroby w Seulu i okolicach władze przywróciły część ograniczeń na gęsto zaludnionym obszarze metropolitarnym stolicy. Od początku pandemii w Korei Płd. wykryto już 12 438 zakażeń. 280 pacjentów zmarło - wynika z danych KCDC.